Pokręciłem głową. Iść z oprawcą czy nie iść? Oto jest pytanie.
- Okey..idę z tobą. - powiedziałem po krótkim zastanowieniu.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
Ruszyliśmy w miasto. Przez całą drogę czułem jak krew pulsowała mi w żyłach.
Schowałem ręce do kieszeni kurtki. Zaczęło brakować mi zapachu lasu.
Miałem ataki, ale nie tak silne. Wiedziałem że nie mogę tak ''wybuchnąć'' przy Yassel.
Różowo włosa zerkała na mnie kątem oka. Udawałem że nic się nie dzieje, drogę odbywaliśmy w ciszy.
Yassel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz