Nie śniło mi się nic i w sumie to się wcale nie wyspałem mimo że gdy mnie obudzono zbliżał się ranek. Byłem obolały i zdrętwiały ale cieszyłem się, że to Phantom mnie obudził.
Spojrzałem na niego nieprzytomnie.
- Nic mi nie jest.- dotknąłem jego ręki i zacząłem go głaskać.- Jak się czujesz? Przynieść ci coś?
- Jestem... zdezorientowany i obolały.- westchnął.- Ale chyba żyje...
- Przepraszam cię...- szepnąłem.
- Z tego co wiem to już to mówiłeś kilka razy.- zaśmiał się i położył mi dłoń na głowie.- Nie rozumiem tylko jak ty się tam znalazłeś...
- Przypadkiem dowiedziałem się że Mihawk jest w mieście i chciałem załatwić z nim kilka spraw.- westchnąłem i wygodniej się ułożyłem.- Od dawna na mnie poluje i nie chciałem by się doczepił do watahy.
- Trzeba mi było powiedzieć.- przytuliłem się do jego ręki bo raczej na łóżko nie mogłem wejść.
- Nie... Nie chciałem by coś ci się stało, no i nie wyszło.
- Przesadzasz, ty też nie jesteś w lepszym stanie, jesteś pobity, nie masz mięśni ramienia bo jakiś pająk ci odgryzł i wyglądasz jak najebany.
- Pielęgniarki dały mi jakieś leki na uspokojenie...- mruknąłem.- I nie porównuj mnie do siebie.
- Niby dlaczego? Ja też się o ciebie martwię.
- Ale to ty prawie umarłeś.- spojrzałem na niego zły.
- A ty to bliski nie byłeś?- warknął.
- Będziemy się teraz tak licytować?
Jakiś pacjent leżący w tej sali podniósł głowę i otworzył oczy kierując od razu wzrok na nas.
- Możecie być cicho? Nie da się spać.
- Dobrze, przepraszam.- szepnąłem i podniosłem się.- Idź spać Phan, ja pójdę do domu zobaczyć co ze zwierzakami i powiem by Genowefa poszła do siebie.- chłopak przytaknął.- Przyniosę ci kilka rzeczy.- nachyliłem się nad nim, pocałowałem go w czoło i uśmiechnąłem się smutno.- Miłych snów.
Odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia. Pójdę do domu i spakuję też siebie by nie sprawiać Phantom'owi więcej kłopotów. Jego ukochaną Krystynę przyniosę do szpitala, a Puchatego dam Tsu by się nim zajął.
[Phan?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz