Biegłem najszybciej jak umiałem, normalnie jak szczała i prosto jak Mur Chiński. Phantuś jednak nie przestawał mnie gonić. Czyżby tak bardzo chciał moją butelusie czy może mnie? A to niegrzeczny kociak~. Chociaż on mi bardziej przypomina psa...
- Will stój!
- Ne, ne~! Nie dam się!- zaśmiałem się i runąłem jak długi na ziemię bo zdradzieckie resztki lodu mnie przechytrzyły.
Mój tyłek zaczął cierpieć, a wóda potłukła się w drobny mak. Starałem się jakoś podnieść i uratować swe życie ale nie umiałem wstać...
- Głupia menda, pijak jebany, nie słuchasz się w ogóle.- Phantom zwolnił i podszedł do mnie.- Nic ci nie jest gnojku?
- Nie wieeeem.- zasmiałem się.- A fo? Martfisz sie?
- Ani trochę.- mruknął i pociągnął mnie za kaptur bluzy bym wstał, ale nogi mi się zaplątały i runąłem ponownie na kolana.- Ty masz moją bluzę?
- Tak, moj fłaszczyk jeft podarty...- ziewnąłem.- Phantom befdziemy się piprzyć?
- Jutro.- wziął mnie pod pachy i dzwignął do góry.
- Boli..!- jęknąłem czując jak mi ramię dokucza, chociaż teraz ból był przytłumiony.
- Przepraszam.- westchnął i przewiesił mnie sobie przez ramię.
- Fdzie idziemy~?- zamachałem nogami.
- Do domu. Spać. Oboje musimy odpocząć.
- Neeee...! A impreaza?!- załkałem i poczułem ucisk w żołądku i gardle.- Phan... Chyba mi nie dobfe...
Nie miałem choroby lokomcyjnej ale Phantom idąc naprawdę się trzęsł...
[Phan?]
7 października 2014
Od Williama c.d Phantom'a
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz