- Jeśli będziesz wyraźnie czuł, że soki ci się cofają to mnie uprzedź. - westchnąłem, nie zamierzałem mieć śmierdzącej plamy na ubraniu po jego balandze - Obawiam się, że jutro będziesz miał takiego kaca, że nic nie wyjdzie..
- Nie prawda.. - burknął i przytulił usta do mojego szalika - ..po prostu znajdujesz kolejne wymówki.
- Ależ skąd.. - zaśmiałem się - ..po prostu jesteś narypany. - wystawił język na wierzch, a ja pokręciłem głową z dobrotliwym uśmiechem - Tak teraz dochodzę do wniosku, że życie w samotności było bardzo nudne, ale puki trwało nie docierało to do mnie i tkwiłem sam uparcie wierząc, że tak mi lepiej. Ale teraz chyba nie wróciłbym do stanu przed wyłowieniem cię z jeziora. - zachichotał zadowolony. Nagle znowu się zawiesił.
- Będę rzygał. - przyznał.
<William??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz