Obserwowałam jeszcze chwilę wilka. Wyobrażałam sobie samca zalanego
krwią, krzyczącego z bólu. Nagle wybuchłam głuchym śmiechem. Jak mnie to
rozbawiło, to moje. Usiadłam na trawie. Czekałam, aż basior wybuchnie.
Nie trzeba było nudzić się długo, zaraz to przerwał trening, pytając:
- O co Ci chodzi? Jesteś nienormalna? - warknął na tyle, iż rozbawiło
mnie to jeszcze bardziej. Po chwili wstałam przewracając oczami
ostentacyjnie. Uśmiechnęłam się szeroko.
- A i owszem. Masz śliczne, długie futro.... - stwierdziłam po chwili, znów wyobrażając sobie inne psychiczne sytuacje.
- A gdyby tak to futro splamić krwią, byłoby jeszcze piękniejsze! -
stwierdziłam nagle, po czym rozcięłam sobie skórę na łapie i machnęłam
nią, plamiąc futro samca. - Oh, jak ślicznie! Dobra, starczy tej zabawy.
Do zobaczenia! - pożegnałam się, po czym chowając nóż, odwróciłam się i
nawet nie sycząc i nie kuśtykając z powodu rany, najnormalniej na
świecie poszłam łąką w stronę jeziora. Gdzieś za 4 minuty miała tam
dojść ciężarna wadera. Wesoło będzie ją zamordować.
- Kim ona jest...? - mruknął cicho do siebie. Usłyszałam to. Odwróciłam się i z cynizmem w głosie odparłam:
- Zwę się Lileith. Jestem tą, która pozbawi Cię życia, gdy nadejdzie ten czas - syknęłam, po czym zapytałam - A Ty jesteś?
- Kakashi - odparł spokojnie.
- Panie Kakashi, ciąłeś się kiedyś? - zadałam pytanie, które zadaje każdemu wilkowi, z którym rozmawiam.
<Kakashi? Wiem, nie jest zbyt dobre xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz