- No ciebie chyba powaliło... - spojrzałem na niego jak na debila - Zakładaj te koce z powrotem na siebie! Już! - usadziłem go znowu na tyłku i nakryłem - Zaraz przyniosę ci nowe spodnie.. a ty masz mi wypić tą herbatę.. - spojrzałem na niego wyczekująco - Przyniosę ci Mieczysława jeśli chcesz.. - westchnąłem, zniknąłem w drzwiach prowadzących do mojej sypialni i wróciłem z luźnymi, ale ciepłymi spodniami - Przebierz się.. - miał coraz bardziej zamulony wzrok, ale kiwnął głową - Ja zaraz wrócę.
Pobiegłem do jego mieszkania, zabrałem pandę i wróciłem z nią do chorego, który właśnie zaczął niechętnie pić moją herbatkę. Zaproponowałem mu, że dodam mu jeszcze miodu, ale chyba nie dotarło to do niego, bo potem tylko opadł na koce i zamknął oczy.
Słońce już zaszło i dzień dobiegł końca, sam zacząłem rozmyślać nad tym, aby pójść spać. No ale co będzie, jeśli William obudzi się w nocy i będzie umierał z głodu, a ja go w sypialni nie usłyszę i mi zdechnie na meblu? Nie mogłem do tego dopuścić.. ze względu na moją ukochaną kanapę!
Ułożyłem się na fotelu, okryłem się kocem, cmoknąłem do Krystyny na dobranoc i zamknąłem oczy.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz