Zjedliśmy śniadanie w milczeniu, nadal nie umiałem się nadziwić, jak ona umie robić takie jadalne rzeczy (co to za czary..*.*), ale zacząłem się zastanawiać gdzie jest Kurumuni. William wrócił szybciej od niej, więc czy dotarła do nas? A może ktoś ją uprowadził..? Nie.. ona by sobie poradziła, pewnie nic jej nie jest.
- Chyba będę musiał iść dzisiaj do miasta.. -rzekłem - jedzenie dla Krystyny się kończy.. - rybka łypnęła na mnie wdzięcznie - Chcesz ze mną iść? Zrozumiem jeśli nie..
<Beatrice?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz