Oh, ależ zajęty ten William, nagle taki obowiązkowy i pracowity..
- Ty mnie wkurzałeś wcześniej.. - wziąłem ręce za głowę i założyłem nogę na nogę - To teraz jest moja kolej aby ci trochę poprzeszkadzać.
- Oooo.. czyżby Phantom tęsknił za mną? - uniósł brew i wrócił do sprzątania - Mieczysławie, powiedz mu, aby wyniósł się stąd. Poczułem się urażony jego poczynaniem, nie odzywam się do niego..
- Mieczysław mi przekazał. Ależ Williamku, nie fochaj się tak nierozważnie. To chyba decyzja którą trzeba przemyśleć.. - spojrzał na mnie ponuro - No.. co się stało z twoją wiecznie uśmiechniętą twarzyczką.
- Zniknęła jak przebiśnieg w przymrozkach.. - mruknął - A teraz złaź z tej kanapy.
- Nie..- wytknąłem język naśladując go, ale wtedy chwycił kanapę na bok i przechylił ją to tyłu i razem z meblem znalazłem się na ziemi.
- No i co teraz? - spojrzał na mnie z góry.
- Teraz będziesz musiał mnie nieść do domu, bo chyba mam wstrząs mózgu.. - jęknąłem podnosząc się z podłogi. - Coś ty taki agresywny, co?
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz