Czyli William nie był już urażony..? No to nie ma powodów się martwić. Jednak postanowiłem wybrać się z Krystyną na spacer, wziąłem więc akwarium pod rękę i wyszedłem z domu. Przede mną na mostku kłóciła się Lucy z gnojkiem, znowu.. no proszę. Chyba się jednak nie polubili. W końcu chłopaczek odpuścił ją, a ona wydawała się wielce oburzona. Podszedłem więc do niej i spytałem co się takiego stało.
- Widzisz.. Wydawało mi się, że ten debil mnie śledził, ale on twierdzi, że nie.. - fuknęła. - Po co ci to akwarium?
- Wyszedłem z rybką na spacer. - powiedziałem spokojnie - A co? Nie można?
- Można ale.. - spojrzała na mnie jak na dziwaka.
- Nudzi jej się w słoiku.. - uklęknąłem i wpuściłem ją do jeziora - Musi podróżować.. jest żądna przygód i ekstremalnych przeżyć.. a także pragnie przyjaźni i miłości.
- Teraz to już jej nie odzyskasz.. - zaśmiała się - Nie wróci z tego jeziora, a ono jest wielkie.. jak ją złapiesz?
- Sama do mnie przybędzie.. to nie jest zwykła ryba - spojrzała na mnie pytająco - Wrócę po nią wieczorem, gdy będzie zmęczona. Będzie na mnie czekać.. - uniosła brew - A teraz idę do tej mendy społecznej, chyba muszę z nim pogadać..
Zostawiłem wpatrzoną w wodę dziewczynę i zawitałem w progach mieszkania mego towarzysza.
- Ja tutaj w sprawie alimentów.. chciałbym zauważyć, że to ja wygrałem Mieczysława, więc powinien spać u mnie. - rzekłem w stronę zajętego chłopaka. Nie chciałem wcale tej głupiej pandy, tylko rozładować napięcie.
- Chyba żartujesz! - krzyknął - On tutaj zostaje! Nie czułby się z tobą spełniony!
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz