Zachichotałem i wzuąłem jego rękę by wylizać ranę. Mimo że krew była ochydna to nie powinna się zmarnować.
- Nie spinaj się tak bo ci żyłka dupna pęknie~.- podciągnąłem się i pocałowałem go w policzek.- Już idę po bandaż, ale nie wgryzłem się tak głęboko.
Chłopak wywrócił oczami i położył się na łóżku, ja za to wstałem i ruszyłem do łazienki, tam powinien być jakiś opatrunek.
- A chciałbyś chłopca czy dziewczynkę?- krzyknąłem z łazienki szukając bandaża i wody utlenionej.
- Nie wiem, nie chcę mi się nad tym myśleć o pierwszej w nocy.
- A ja bym chciał bliźniaki~!- wziąłem wszystko i ruszyłem do sypialni.
- Oszałałeś? Toż to będzie apokalipsa! I jak mu je niby rozróżnimy? I do tego trzeba będzie je utrzymać...
- Damy radę~!- usiadłem na łóżku i zacząłem opatrywać mu nadgarstek. Krzywił się trochę i wstrzymywał oddech z bólu ale jakoś się udało.- Twoja macocha dała radę z tyloma dziećmi to my damy z dwójką. No ale co ja planuje? Najpierw ślub~!- uśmiechnąłem się i pocałowałem go w nosek.
- Zaczynasz mnie przerażać...
- To pewnie dlatego że jestem zmęczony~.- zachichotałem i położyłem się obok Phantomka.
- A właśnie, jak tam czas spędzony z Breith?
- Głównie bawiłem się z dziećmi.- złapałem kosmyk jego włosów i zacząłem się nim bawić.- Ale próbowała mnie zepchnąć ze schodów, uderzyć rurką, udusić, oblać wodą i w sumie udało jej się tylko mnie wywalić i trzasnąć biczem po plecach...
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz