Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

22 grudnia 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Dzisiejszego dnia próbowała mi zrobić krzywdę już pięć razy. Próba zrzucenia mnie ze schodów jej nie wystarczyła, potem chciała mi rozbić butelkę na głowie, uderzyć jakąś rurką w kręgosłup, chlusnąć wodą w twarz i udusić. Na szczęście skutecznie jej uciekałem lub unikałem przez co jej sympatia do mnie ciągle rosła. Do tego dzieciaki wieszały się na mnie jak na jakiś drabinkach.
- No poczekaj, pomogę ci.- uśmiechnąłem się widząc starania jedej z małych sióstr Phantom'a by się na mnie wdrapać. Odczepiłem ją od swojej nogi i posadziłem na barkach. To oczywiście skończyło się tym że reszta bachorków chciała tak samo.
- William! Chodź tu!- usłyszałem głos Breith dochodzący z innego pomieszczenia.
Westchnąłem ciężko i ruszyłem w kierunku źródła dźwięku, byłem ciekaw co chciała znów zrobić, na wszelki wypadek zdjąłem z siebie dzieciaki i obiecałem że jak do nich wrócę to pobawimy się w dom.
Gdy przekroczyłem próg drzwi same się za mną zamknęły. To było podejrzane. Białowłosa kobieta leżała na łóżku w dość... dwuznacznej pozie, poklepała materac zachęcając mnie bym usiadł obok. Zrobiłem to niechętnie, czułem że coś jest na rzeczy.
- Opowiedz mi coś o sobie.- odwróciła się na plecy.
- Nie mam raczej co~!- uśmiechnąłem się wyciągając się.- Twoje dzieci są cudowne ale strasznie męczące~.
- Tak, tak.- machnęła ręką.- Jesteś głodny?- niby przypadkiem odsłoniła swoją szyję.
- Raczej nie jestem~!- zachichotałem wstając.- Może później się na coś skuszę~, teraz do dzieci idę, obiecałem im.
Odwróciłem się i ruszyłem do drzwi, męczyła mnie obecność tej kobiety, ale muszę przyznać że jej krew naprawdę ładnie pachniała.
Przez tak krótką chwilę straciłem czujność, to był moment ale wystarczył by Breith wyjęła skądś długi bicz i trzasnęła mnie nim po plecach. Ścisnąłem dłonie w pięści i zakwiliłem z bólu, czułem jak z rany spływa krew robiąc sobie ścieżkę w dół pleców.
- Pięć do jednego. Wyrównam wynik.- usłyszałem jej sadystyczny śmiech.
- Jeszcze zobaczymy, na razie wygrywam~.- parsknąłem i wyszedłem z pokoju. Chciałem iść do łazienki ogarnąć jakąś tą ranę, koszulkę pewnie miałem przeciętą, a rana przebiegała przez całe plecy, do tego ból był cholery ale dzieci znów mnie obsiadły.
- Will...! Baw się z nami w dom!

[Phantom?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz