Postanowiłem, że nie poddam się, że spędzę tyle czasu i usłyszę tyle uwag ile trzeba, żeby choć raz wymyślić i tego gada pojechać. Jednakże to było już po prostu ohydne. Wspominać o tym przy mnie? To już nie była kwestia debilizmu, to była zwyczajna złośliwość.
- Hmm.. - spojrzałem na niego - ..a to dziwne. William czasami mówił mi o swoich kochankach, ale o tobie nie słyszałem ani razu. - wzruszyłem ramionami - Ciekawe dlaczego.... może po prostu nie było się czym pochwalić.. - Will przenosił spojrzenie to na Hijo, to na mnie. Chyba zwyczajnie był skołowany i absolutnie nie wiedział co ma zrobić.
- To przez zwykłą skromność.. - mruknął mężczyzna, aczkolwiek jego uśmiech nie był już taki na pół ryja.
- Domyślam się. - uśmiechnąłem się i z apetytem spojrzałem na zamówienie, które właśnie przyniósł jakiś kelner. - No to smacznego. - nie udław się.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz