Przyjrzałam się bliżej młodej dziewczynie. Miała dość poważny wzrok jak na swój wiek. Ile może mieć lat z czternaście, może piętnaście?
-Szukam wilczego ziela.
Wilcze ziele? Zastanowiłam się. Powinno być gdzieś w zapasach. Przejrzałam półki w poszukiwaniu potrzebnej rośliny zastanawiając się po co jest potrzebna tej osóbce.
Efekty "wykopalisk" nie były zachwycające. Skończyło się. Prawdopodobnie rosło go trochę na tyłach domu, albo babcia ususzyła sobie trochę. Używała go jednak dość często więc raczej nie oddałaby go nieznajomej.
Z rezygnacją powiedziałam to dziewczynie.
- Dobrze. W takim razie dziękuję. - rzuciła czarnowłosa niemal przy drzwiach.
Zatrzymałam ją jednak, bo ciekawość nie dawała mi spokoju. Zresztą, zwykle nie umiałam się powstrzymywać od zadawania pytań.
- Przepraszam, a po co dokładnie ci te ziele?
- Do pogrzebu.- odpowiedziała zwięźle.
Grabarz? To by pasowało. Tylko ten strój. No, ale cóż. Nie mi osądzać. Tak właściwie to nie miałam nigdy bliższych kontaktów z tą rasą.
-Aha. Rozumiem. Jesteś grabarzem. Wybacz, że nie zauważyłam tego na początku, ale nie często spotyka się was ubranych w inny odcień niż czarny.- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.- A wiesz w ogóle gdzie znaleźć te ziele?
- Nie.- przyznała szczerze - Chcesz pomóc mi szukać?
- Czemu nie? - odpowiedziałam. - Napiszę tylko babci wiadomość, że mnie nie będzie.
Poszłam do kuchni i szybko wyskrobałam na kartce krótką informację, po czym założyłam na siebie płaszcz.
Dziewczyna popatrzyła na mnie.
- Można znaleźć dużo wilczego ziela na północ od miasta. - powiedziałam.
Wyszłyśmy ze sklepiku i skierowałyśmy się na północ.
- Od zawsze zastanawiałam się czemu te uliczki są takie kręte. - powiedziałam, gdy skręciłyśmy już chyba w kilkunastą z rzędu. - A, właśnie. Chciałam się już o to spytać wcześniej. Jak masz na imię?
- Karitori. A ty?
- Clarissa.
Nastąpiła dość długa chwila ciszy.
- Ile właściwie potrzebujesz tego wilczego ziela?
Karitori zamyśliła się.
- Pytam się, bo o tej porze może nie być go bardzo dużo. Miałam nadzieję, że zbiorę coś dla siebie.
- Trochę muszę mieć, ale na pewno coś powinno zostać dla ciebie. - odpowiedziała po chwili.
Po chwili byłyśmy już na przedmieściach. Zaprowadziłam ją na leśną ścieżkę. Prowadziła ona na polanę...
< Bardzo chętnie ^.^. Przepraszam za takie masło maślane, ale nie wiedziałam co napisać ;P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz