Młoda sprzedawczyni zdziwiła się na mój widok.
- Szukam Wilczego Ziela. - powiedziałam. Dziewczyna skinęła głową i zaraz zniknęła za rzędem półek, na których stały różne mikstury. Każda z nich miała inny odcień oraz inne właściwości. Przyglądałam im się ze skupieniem.
- Przykro mi, ale zapasy już nam się skończyły, a nie sądze, aby moja babcia użyczyła ci go ze swoich zapasów. - stwierdziła.
- Dobrze. W takim razie, dziękuje. - rzuciłam, odwracając się na pięcie z zamiarem opuszczenia sklepiku. Niestety dziewczyna mnie zatrzymała. Przyglądała mi się z ciekawością.
- Przepraszam, a po co dokładnie ci te ziele? - zapytała.
- Do pogrzebu. - wyjaśniłam krótko. Nastolatka przyjrzała mi się uważnie. Chyba dopiero teraz zauważyła, że jestem grabarzem. Dzisiaj nie byłam ubrana w mój czarny płaszcz, tylko w białą pelerynę z kapturem narzuconym na głowę.
- Aha. Rozumiem. Jesteś grabarzem. Wybacz, że nie zauważyłam tego na początku, ale nie często spotyka się was, ubranych w inny odcień niż czarny. - uśmiechnęła się. - A wiesz w ogóle gdzie znaleźć te ziele? - zapytała.
- Nie. Chcesz pomóc mi poszukać? - zapytałam.
< Clarrisa? Popiszemy? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz