- Hm? - spojrzałem na mój zabandażowany nadgarstek - Nie mam pojęcia. Wyczuwam w sobie jakieś takie mniemanie, że nie czuję się inaczej teraz, niż czułem się kiedyś, więc nie do końca wiem co myśleć.. pożyjemy, zobaczymy. Czarownica już pewnie nigdy nie udzieli nam pomocy, więc nie ma nawet co u niej szukać jakichkolwiek wyjaśnień, moja zajebista dedukcja radzi mi teraz powrót do domu, otulenie się szczelnie tuzinem koców i odpłynięcie na kilkanaście.. dni. - zacząłem się zastanawiać nad tym co mówię, ale w rzeczywistości naprawdę czułem się tak, jakbym mógł zapaść w letarg na jakieś trzy miesiące.
- Co?! - William spojrzał na mnie oburzony - Chcesz mnie porzucić na kilka dni? Nie ma mowy.. - skrzyżował ręce na piersi - I przygotuj się mentalnie na to, że jak wyrosną ci ogonki, to zostaną przeze mnie fachowo zmacane~!
- W to nie pokładam żadnej wątpliwości. - uśmiechnąłem się i spojrzałem w ciemne niebo. Jakoś tak niedaleko usłyszeliśmy grzmot i w powietrzu rozniósł się ten rozkoszny zapach ozonu. - Zaraz się chyba rozpada. - zacząłem się rozglądać - Wiesz może gdzie jest nasz dom?
- Jeszcze się pytasz? - uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę - Ja zawsze wyczuję drogę, zwłaszcza wtedy, gdy wiem że się ze mną wykąpiesz. Myślę, że to jakiś rodzaj telepatii między mną, a wanną.
- No tak. - zaśmiałem się - W końcu jesteście na podobnym poziomie mentalnym.
- Że co powiedziałeś?! - odwrócił się do mnie z wyraźnym znakiem, że popadłem u niego w niełaskę - Co miałeś przez to na myśli?!
- Nic, nic. - uśmiechnąłem się i pomachałem dłonią - To taki dżołk, nic więcej.
- No, ja myślę! - burknął i pokazał mi język.
<William? :P Odpisałam! Surprise~! :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz