Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

30 grudnia 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Nie żebym szczególnie chciał przywłaszczyć sobie Williamowe istnienie, ale mimo wszystko te włosa sprawiły mi jakąś taką przyjemność. W dodatku mina tego gościa była taka cudowna, że od razu wrócił mi humor.
Zadowoleni ruszyliśmy więc do domu mego ojca. William jednak zbuntował się przy schodach, stwierdził, że nie ma możliwości aby chodził na nie ponownie. Poświęciłem się więc i zmieniłem w lisa (co spowodowało 10 minut opóźnienia, z racji tego, że musiał mi zmacać ogonki) po czym po prostu zacząłem skakać co kilkanaście schodków, mając bagaże i Willa na grzbiecie. Może i dla niego to było fajne, ale gdyby tak nie podskakiwał, to naprawdę byłoby mi łatwiej. Oczywiście wszelkie skargi do niego nie docierały: albo je zagłuszał, albo twierdził, że zrobiłem się opasły i powinienem zrzucić trochę sadła. Oburzające, ja tłusty? To futerko jest puszyste :<
Dotarliśmy w końcu na szczyt, w sumie umierałem gdy chłopak ze mnie zeskoczył. Naturalnie nie dało mu się jednak wytłumaczyć, że potrzebuję odpoczynku i po prostu złapał mnie za wielkie ucho i pociągnął za sobą w stronę domu. Zipiąc, idąc obładowany jak koń transportujący węgiel z kopalni i to w jukach, dotarłem za nim do wejścia, gdzie czekali na nas już wszyscy (łącznie z wiecznie uśmiechniętą Brieth). Portal był już gotowy, pomachaliśmy dzieciom na pożegnanie i weszliśmy w fioletowe wrota: prosto pod domek letni.
- O rany! - William rzucił zakupy na kanapę i przeciągnął się - Ależ jestem wykończony.
- Ty.. ty jesteś wykończony.. - mruknąłem - Ty co tylko na mnie siedziałeś.
- Nie wiesz, że jeździectwo jest wykańczające? - puścił mi buziaczka - Przez to łażenie po schodach śmierdzę potem. Co ty na to, aby wykąpać się jeszcze razem przed podróżą? - w sumie kąpiel by się przydała - Hm..? Przy okazji odrobimy to z wieczora, bo pewnie jak wrócimy to będziemy zmęczeni.
- No.. dobra, nie mam nic przeciwko. - zdjąłem z siebie koszule i położyłem na stole, przynajmniej pozbyłem się tego zapachu - Jak miło...
- Zapalamy świeczki..? - zachichotał - Gdzieś powinny być cynamonowe.. - od razu poczułem, jak świat staje się jeszcze piękniejszy - Chyba są w łazience. Chodź. - pociągnął mnie za rękaw - Ja pozapalam a ty napuścisz wodę.
- A nie możemy najpierw się umyć.. - przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem - ..a potem zabawić się w łóżku? - przypomniało mi się, jak to ostatnio było w wannie. Te wspomnienia nie były takie miłe - Bo wiesz, że ja opacznie jestem nastawiony do twardej porcelany.
- Eeee..? - jęknął - To nie ma po co zapalać cynamonowych świeczek.
- Oh, nie, nie! - uśmiechnąłem się - Po prostu zapalimy je w sypialni.
- Hm... - William zrobił minę smutnego kotka, najwidoczniej nie podobało mu się przeniesienie tego na później - Ale za karę ty będziesz na dole.
- Hm? - intuicyjnie złapałem się za tyłek - Nie ma.. ty jesteś na dole. Masz w tym większe doświadczenie itp.. - puściłem mu buziaczka.
- Phi, większe doświadczenie.. - powtórzył to z miną, jakby właśnie na truskawkowym deserze wylądowała mu ryba - ..ty... eh. - machnął ręką i podążył w stronę łazienki, a ja udałem się za nim z triumfalną miną.
W końcu w ciągu tych kilku metrów ustaliliśmy, że na górze będzie ten, kto pierwszy wejdzie do wanny. Popędziliśmy zatem do łazienki, zamknęliśmy drzwi i... NIE MOŻE BYĆ!
Czarownica, w pełnym relaksie, leżała sobie w wannie, w pianie, naokoło latały bąbelki, pachnidła pachniały.. ogólnie okropności. Pisk, zarówno nasz jak i czarownicy, był tak głośny, że szyby w oknie wyleciały. Nie dość, że czułem się tak, jakby ktoś właśnie zgwałcił moje oczy, to czarownica zrobiła się cała czerwona z gniewu i zaczęła w nas rzucać różnymi sprzętami codziennego użytku. Wypadliśmy z łazienki jak poparzeni.

<William?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz