Praca grabarzy jest ważna dla istot żywych. Istnieje wiele osób które
poniosły śmierć na kilka sposobów, lecz tylko grabarz pochowa osoby -
złoczyńców, rycerz - nie zważając na to kim są. Wielu z nich według
zdania niektórych, wcale nie powinno mieć pochówków... Grabarze nie
oceniają ludzi, wiedzą, że należy to już do obowiązku postaci wyższych,
ważniejszych od ludzi.
Ja byłam właśnie taką osobą. Nie wiedziałam kim była młoda dziewczyna,
którą ciągnęłam za sobą na cmentarz. Miejsce, gdzie znajdowały się
wykopane przeze mnie doły, a koło nich zbite z desek trumny, nie
znajdowało się daleko. Właściwie nie robiło mi to wielkiej różnicy, gdyż
rozkładające się zwłoki nastolatki nie ważyły dużo. Może były nieco
cięższe od worka kartofli, lecz nie czułam ciężaru. Po latach taszczenia
ciał, przyzwyczaiłam się do tego.
Ukradkiem spojrzałam na twarz dziewczyny. Liczne rany, które nie mogły
się zagoić, martwy wzrok wlepiony we mnie, sine usta, nienaturalnie
opadnięta, z prawej strony oderwana szczęka i opadające na twarz,
zabrudzone krwią i błotem włosy, oszpecały zapewne niegdyś jej piękną
twarz. Nastolatka była drobnej postury. Biała, poszarpana sukienka,
miejscami odkrywająca zbyt dużo, wisiała na wysuszonym ciele. Zrobiło mi
się jej żal, miała przed sobą tyle lat życia. Widocznie jej czas
dobiegł końca. Moim zadaniem było tylko to, aby godnie ją pochować.
Potężne, rozrośnięte korony drzew, ochraniały doły na trumny, przed
blaskiem ciekawskiego księżyca. Właśnie pod jednym z drzew usadowiłam
zwłoki. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na nastolatkę, po czym poczęłam
wyścielać prostą trumnę kolorowymi kwiatami. Kiedy to skończyłam,
podniosłam dziewczyna, wkładając ją do trumny. Palcami przejechałam po
jej oczach, aby zamknąć powieki i ukryć piękne zielone oczy, raz na
zawsze. Zamknęłam trumnę na zawiasy. Musiałam tylko teraz spuścić ją za
pomocą lin, przywiązanych do trumny i zaczepionych na potężnej gałęzi.
Opuściłam trumnę na dół. Szybko się z tym uwinęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz