Zagłębiłam się w ciemności nocy. Była północ. W swojej demonicznej postaci wędrowałam po cichym o tej porze Mieście. Było spokojnie, zbyt spokojnie. Poza tym martwił mnie mój przeszywający na wskroś ból głowy. Wbiegłam w jakąś mroczną uliczkę i oparłam o ścianę budynku. Nagle ból się nasilił jeszcze bardziej, myślałam, że moja czaszka zaraz pęknie. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. W moim umyśle , albo naprawdę, sama nie wiem, rozległ się okropny głos: Zabij, zabij, zabij wszystkich nędzników! Niech piekielne otchłanie na powrót rozbrzmią od wrzasków cierpienia! Ukazały mi się okropne wizje, czegoś co wyglądało, jak najgłębsze zakamarki piekieł, gdzie ludzie płonęli w potokach lawy, wyli z bólu i niemocy. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Odzyskałam wzrok, jednak wszystko widziałam przez fioletową mgłę. Próbowałam uciec do lasu, jednak moje nogi mnie nie słuchały. Co się ze mną dzieje? Słyszałam, że demony muszą zabierać ludzkie dusze do piekieł, jednak nie wiedziałam, że ja też temu podlegam. W końcu obiecano mi wieczystą, niczym nieograniczoną wolność... Coś czego tak bardzo brakowało mi w byciu aniołem. Czyżby ktoś mi czegoś nie powiedział przy zawieraniu paktu? Zmierzałam w jakimś nieokreślonym kierunku, gdyż moje wszystkie zmysły jakby mnie opuściły. Nic nie słyszałam, nie czułam , nie widziałam. Moje oczy całkowicie przysłoniła fioletowa mgła. Byłam w jakimś transie, w którym jedynie mój umysł był wolny. Moje ciało, jakby się ode mnie oderwało. Nagle mgła na chwilę odsłoniła moje oczy, bym mogła spostrzec, jak włócznią zabijam obcego człowieka. Widziałam w jego oczach, strach i przerażenia. Cholera! Nienawidziłam ludzi, ale nie do tego stopnia, by ich pozabijać bez żadnego powodu! Mgła natychmiast zgęstniała i znów nic nie widziałam. W kolejnych przebłyskach widziałam krew, przerażenie, twarze moich ofiar, które czasami były młodymi kobietami, a zdarzyły się i jakieś dzieci. Nie chciałam zabijać! Chciałam być tylko wolna! Jestem demonem od kilku dobrych lat, a pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. W pewnej chwili mgła znikła całkowicie, odzyskałam zmysły, powrócił potworny ból głowy, a moim oczom ukazała się twarz okalana krótkimi , blond kręconymi włosami z czerwonymi końcówkami. Usłyszałam jeszcze dziwnie obcy głos, który wydobył się z mojego gardła- Jestem tu bo przyciągnął mnie twój strach. - Po tych słowach, w pełni odzyskałam nad sobą kontrolę i ostrze włóczni, które mknęło w stronę ramienia tej kobiety, jedynie musnęło jej skórę. Poleciała krew, ale mogło być znacznie gorzej, gdybym nie wróciła do siebie. Badawczo spojrzałam na siebie- byłam cała we krwi, która się do mnie lepiła. Spojrzałam na dziewczynę.
-Kim ty jesteś?! - Była przerażona, zdziwiona i jednocześnie wściekła. Ja tymczasem zaczęłam zmieniać się na powrót w swoją słabszą postać, błysnęło fioletowe światło i momentalnie ukryłam swoją przerażającą moc. - To nieważne teraz. Musimy opatrzeć twoje ramię. Masz apteczkę? - Wyczułam,że nie jest człowiekiem, więc postanowiłam naprawić to co jej zrobiłam. Spojrzała się na mnie jak na wariatkę. - Co proszę? Chciałaś mnie zabić... Ty...Ty... POTWORZE!
-Naprawdę przepraszam, ale to było silniejsze ode mnie, nie potrafię nad tym panować, sama zresztą nie najlepiej się czuję. - Weszłam do jej domu i bezczelnie zaczęłam rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś bandażu. - Podasz mi jakieś opatrunki, czy mam je zrobić z czegokolwiek? - Podniosłam brew.
[Emily? Trochę ostre wejście, ale mam nadzieję, że nie jest źle :P ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz