Odwróciłem się i aż go nie poznałem: wyglądał jak przesłodka, urocza lolitka z lokami. Nie wiedziałem co myśleć o jego metamorfozie, jednak było to dla mnie nadal niesmaczne. Zdecydowanie lepiej wyglądał jako mężczyzna, niż jako przebieraniec.
- Zaraz, co? - spytałem patrząc na nożyczki w jego dłoniach.
- Mówiłeś, że chcesz skrócić włosy, ne~? - uśmiechnął się podle - Ja ci w tym pomogę.. - te słowa, choć wypowiedziane całkiem słodko, miały jakiś jad w sobie.
- No t-tak, ale u fryzjera, wiesz... - mimo tego William nadal się do mnie zbliżał z tymi nożyczkami - Nie pozwolę ci ich ochymrać byle jak!
- Nie masz wy-bo-ru! - puścił mi oczko - Musimy wyglądać inaczej już w chwili wyjścia z domu.
- Eeeeeee... - spojrzałem na niego blady - A miałeś kiedykolwiek z tym do czynienia..?
- A skąd. - machnął ręką - Na szczęście i tak nic się nie stanie, nawet jak mi się nie uda.
- J-jak to.. nic się nie stanie...? - jęknąłem i zrozumiałem, że kocham te włosy - Nie możesz.. t-to mój szaliczek.. służyły mi tyle lat, nie możesz ich teraz zabić tak bezceremonialnie. Muszą odejść z godnością.
- Morda. - fuknął - Ciachamy.
Odwróciłem się mimo wszystko i mruczałem niezadowolony, gdy czułem jak kolejne kosmki upadają na podłogę.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz