- Masz wielkie plany na przyszłość. - napiłem się kawy po czym odstawiłem kubek.
Jenny nie mogła powstrzymać śmiechu. Ze zdziwienia zmarszczyłem brwi. Dziewczyna wskazała na moją skórę nosowo - wargową (ach ta Wikipedia XD). Fluffy zaczął lizać mnie po twarzy.
- Przestań! - odepchnąłem go lekko.
- Miałeś śmieszne "wąsy". - Jenny wzięła łyk kawy.
Uśmiechnąłem się.
- Może zamiast pokazywać ci moje prace, namaluję cię. Co ty na to? - spytałem.
- A co mi tam. - powiedziała z o wiele większą odwagą.
Wziąłem sztalugę i ustawiłem na wprost Jenny.
- Ok, ty ustaw się tak, żeby było ci wygodnie. Ja zaraz wracam. - pobiegłem szybko na górę.
Szybko wybrałem płótno i zbiegłem na dół. Położyłem je na sztaludze. Następnie otworzyłem, małą gablotkę i zabrałem kilka pędzli oraz farby olejne.
- Mam nadzieję, że wytrzymasz. - zaśmiałem się po cichu.
Zacząłem malowanie.
Po godzinie pracy
- Skończone. Chodź zobaczyć. - Jenny wstała z kanapy stanęła koło mnie.
- Piękne. Mogę go zatrzymać? - spytała.
- Jasne. - odparłem.
Usiedliśmy na kanapie. Przez kilka minut była cisza. Nagle usłyszałem jakieś głosy. Spojrzałem szybko na obraz. Namalowana Jenny zaczęła się ruszać, a po chwili wyszła z obrazu i stanęła przed nami. Fluffy zaczął na nią szczekać.
- Cześć. - przywitała się.
- O nie. - powiedziałem w duchu.
<Jenny? Postanowiłem wprowadzić trochę akcji :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz