Czyżby ta panna miała jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że jestem gotów i bardzo chętny na kilka drinków? Oj, to błąd z jej strony. Mnie o takie rzeczy nawet nie trzeba pytać.
- Widzę, że masz dobry humorek.. - uśmiechnąłem się zadowolony, może to mój naturalny seksapil wreszcie przełamał pierwsze lody. Pozostała mi tylko reszta jej wewnętrznej Antarktydy. - Czemu nie?
Mimo swojego wewnętrznego chłodu, mój anioł uśmiechnął się porozumiewawczo i wyjątkowo ciepło, jakby zrozumiała, że pytanie o te sprawy było zbędne i ruszyliśmy w stronę pulpitu. Stał za nim wyjątkowo barczysty człowiek, który poruszając się po wąskiej przestrzeni pomiędzy drewnianą ścianą, a butelkami wystającymi z poręcznych dziurek lady, ciągle coś strącał i zahaczał się o coś. Widać było, że średnio nadaje się do tej roboty, a całe jego nieszczęście obserwował jakiś dobrze ubrany osobnik i z niezadowoleniem kręcił głową. Znałem go, to był Mike, właściciel mojej ulubionej knajpki.
- Dzień dobry..! - rzuciłem wesoło gdy tylko upewniłem się, że pod moim tyłkiem znajduje się krzesło - Jak leci? Gdzie Irena? - spytałem, mając na myśli moją ulubioną barmankę, która stanowisko piastowała tu już spory okres czasu. Robiła świetne drinki i, powiedzmy sobie szczerze, miała zawsze bardzo ładnie wyeksponowany biust.
- Cześć Jeremiasz. - mruknął pochmurnie z niechęcią w głosie. Chyba za dużo wziąłem u niego na kreskę i zaraz będzie mnie męczył o zwrot kasy - Widzę, że ponownie bez grosza. A co to tym razem? Upolowałeś jakąś wyjątkowo naiwną kobietę i naciągasz ją na alkohol? Widać, że nie wiesz co powinno się z babą robić. Nic dziwnego, że w tym wieku nadal jesteś prawiczkiem. - napuszyłem się oburzony. Nie dość, że nie odpowiedział mi na moje pytanie, to mi tu jakimiś niemiłymi tekstami rzuca.
- Ona sama była chętna mi postawić. - fuknąłem.
- Tak, tylko szkoda, że drinka, a nie coś innego, hm...? - uśmiechnął się, a Gabrielle spiorunowała go spojrzeniem. Wkrótce ich spojrzenia się spotkały - Jeśli o ciebie chodzi: nie miałem zamiaru cię urazić. - dodał Mike, gdy wyczytał w jej oczach niezadowolenie z sytuacji - Wręcz przeciwnie, w sumie nie powiedziałem nic, co mogłoby cię zdenerwować, więc spokojnie. - puścił jej oczko. Mimo tego nie wydawała się szczególnie udobruchana, ale zorientowała się chyba, że ten człowiek będzie ważną osobą w drodze do kariery barmanki - Jeśli chodzi o Irenę: wyobraź sobie, że zaciążyła. No i taka sprawa, że ma zagrożoną ciążę no i nie może wrócić do pracy. - westchnął - Poszła na zwolnienie i teraz szukam jakiegoś zastępstwa, ale jak na razie jest tylko jakiś nieudolny, były drwal. - stażysta, słysząc co się o nim mówi, posmutniał nieco i z jeszcze większą uwagą starał się podawać alkohol innym klientom - Co ja bym dał za zawodowego barmana..
<Garielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz