Spojrzałem na nią jak na osobę, która właśnie palnęła wielkie głupstwo. Bo tak w końcu było.
- Emm, wiesz... - spojrzałem na nią pobłażliwie - ..pierwszy raz w życiu cię widzę, tak w sumie to słyszę o tobie po raz pierwszy, a ty się mnie pytasz, czy ja wiem, czy ktoś może wiedzieć o czymś, o czym ty sama nie wiesz ale jest to związane z tobą... odrobinę brak w tym logiki..
- Idioto! - krzyknęła niespodziewanie - Nie każę ci czytać w cudzych myślach! Pytam się czy macie tu jakiegoś informatora, albo wyjątkowo napastliwą starowinkę z bloku, która pełni rolę monitoringu.. tacy ludzie zazwyczaj wiedzą o wiele więcej, niż potrzebują, tak?
- Muszę ci się przyznać.. - zaśmiałem się - ..że nie korzystam z takich usług. Moje życie jest spokojne i w sumie mi się to podoba. A gdzie są informatorzy, tam są podejrzane typy. - zastanowiłem się jednak - Ale możliwe, że ONA nam pomoże.
- Ona..? - spytała z nadzieją, że wreszcie powiem coś pożytecznego - No, wykrztuś jej imię z siebie, psie! - uśmiechnęła się. Jej wypowiedź na początku wydawała mi się bardzo nieuprzejma, ale potem przypomniałem sobie, że przecież zostałem mianowany jej pieskiem... eh. Mogła mi chociaż przydzielić jakąś rasę.
- Chciałbym być hartem.. - zacząłem myśleć na głos - ..one mają takie fajne, długie nogi..
- Eee... - Vielene spojrzała na mnie dziwnie - ..jakim znowu hartem? Ta dziewczyna się tak nazywa?
- Co? - spojrzałem na nią zdziwiony - Jaka znowu dziewczyna.
- Ta informatorka!
- Jaka informatorka? - zdziwiłem się. Nie znałem żadnej informatorki.
- Nie drażnij się ze mną!! - dziewczynka wycelowała we mnie wrogo palcem.
- Hm..? - nie mogłem zrozumieć o co jej chodzi, ale najwyraźniej nie była zainteresowana tematem. - No więc znam taką jedną Gertrud..
- Widzisz, widzisz! - zaczęła machać ręką - Mówiłam o niej poprzednio!
- O kim? - zmarszczyłem czoło.
- O informatorce! - wrzasnęła.
- Jakiej informatorce? - wytrzeszczyłem oczy. Zacząłem się zastanawiać, czy te cukierki nie działają na nią w jakiś podejrzany sposób.
- No o tej całej Gertrudzie, zakuty łbie! - zdzieliła mnie poduszką po łbie i to dość mocno.
- Ale ona nie jest informatorem. - uśmiechnąłem się, a Viellene spiorunowała mnie wzrokiem. - Po prostu może nam pomóc. Jest szefem biura do spraw działań paranormalnych. Razem ze swoją ekipą chroni Miasto od magicznych stworów, które zagrażają mieszkańcom. Pomijając fakt, że przecież oni sami nie są normalni.. - zachichotałem - Ironia losu!
- Tak, tak.. - mruknęła i odetchnęła, aby się uspokoić - ..zaprowadź mnie tam.
- Do usług. - uśmiechnąłem się.
<Viellene? Wybacz, że tak długo, ale chyba mam jakiś kryzys xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz