- Potrafię ożywiać moje rysunki. Naj... - prawdziwa Jenny przerwała mi.
- Czyli zrobiłeś to specjalnie!? - wstała z fotela.
- Ależ nie. Najczęściej robię to przez przypadek. To jest moja wada. Nie panuję nad tym do perfekcji. A to nie raz szedłem ulicą rysując na kartce jakiegoś psa, a potem słyszę jak jakąś starą babę zaczyna gonić agresywny zwierzak? Bez urazy Fluffy. - powiedziałem.
- Nie wiedziałam. - prawdziwa Jenny powoli usiadła na miejsce.
- Zwykle przedmioty i zwierzęta znikają po dobie, ale nie wiem jak to jest z ludźmi. - podrapałem się po głowie.
- Z ghu... - Jenny zatkała buzię jej klonowi przez co nie usłyszałem co powiedziała. - Znaczy, dopiero co się pojawiłam i już chcecie się mnie pozbyć? -
- Możemy zaczekać dobę i sprawdzić czy ona wyparuje. - Jenny usiadła koło mnie. - Obydwie przenocujemy u ciebie. Ok? -
Dwie dziewczyny w moim domu? A, dopiero co się tutaj przeprowadziłem.
- Ok. - odparłem.
- Chyba zapomniałaś, że jesteś... - znowu Jenny przerwała Jenn.
- Chciała powiedzieć, że idę jutro do szkoły. Ale na szczęście mam plecak i wszystkie potrzebne książki, a rodzice nie będą się martwić. - wskazała plecak.
Odkąd pojawił się klon, Jenny bardzo dziwnie się zachowuje. Spojrzałem na zegarek.
- No to skoro macie zostać, a jest już 19 to może jakaś kolacja? - chciałem się napić kawy, ale nic tam nie było. - Dziwne, miałem jeszcze połowę kubka. -
Rozejrzałem się po pokoju. Koło duplikatu Jenny stał brązowo - biały Fluffy.
- Będę musiał cię jutro wykąpać, a dzisiaj będziesz spał na dworze. - wstałem i otworzyłem drzwi przez, które wyszedł uśmiechnięty Fluffy. - Lubi spać na dworze. No dobra, to co na kolacje? - klasnąłem w ręcę. -
<Jenny i... Jenny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz