Odetchnęłam głęboko i natychmiast zaczęłam kaszleć. Powietrze w pomieszczeniu było zanieczyszczone dymem papierosowym i kurzem. Z trudem otworzyłam okno, nie otwierane od chyba dwudziestu lat. Rozejrzałam się po mieszkaniu i zmarszczyłam brwi.
-Syf- syknęłam niezadowolona. Kopnęłam jakieś krzesło, które stało obok mnie. Natychmiast rozwaliło się. Obadałam stan kanapy i usiadłam na niej. Zaczęłam liczyć pozostałe mi pieniądze. Na remont by starczyło, ale nie samym remontem człowiek żyje.
-Trzeba zarobić-mruknęłam. Przeszłam się po mieszkaniu, było w stanie całkowicie masakrycznym. Zwykle nie przykładałam zbytniej uwagi do wyglądu miejsca mojego zamieszkania, ale jeśli tu zostaje to musi jakoś wyglądać. Dotknęłam ściany, od której odchodziła tapeta. Nie wiele czekający opuściłam mieszkanie. Ech, zupełnie nie wiedziałam czemu zdecydowałam się tu mieszkać, nie cierpię miast. Na szczęście niedaleko jest las. Wybrałam niewielką kamieniczkę, na obrzeżach miasta. Cały dzień spędziłam na wciskaniu różnym ludziom ziół, a te marne istotki liczyły na to, że to narkotyki. Oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności. Pomogłam też policjantowi, który zapłacił mi, za to, że pomogłam mu w rozbiciu gangu narkotykowego. Czego ludzie nie zrobią, aby dostać awans? Potem kupiłam, tapetę do mieszkania i wynajęłam ekipę, która miała pomóc mi wynieść z mego nowego domu stare meble. Miałam już nawet pomysł jak tam umeblować, będzie ok... Myślałam, aby wziąć małego kotka ze schroniska, zawsze chciałam mieć zwierze, ale nigdy nie mogłam. Całą noc poświęciłam na tapetowanie.
***
Rano pojechałam do sklepu meblowego i wróciłam już z meblami i ekipą że sklepu. No więc, stałam przed kamienicą ,z kubkiem kawy na wynos, pilnując tych idiotów, gdyby nie ja pewnie moje nowe mebelki całe poobijane. Nagle usłyszałam krzyk, dźwięk upadającego mebla i przekleństwa. Szybko wbiegłam do budynku. Na górze schodów stali goście z ekipy, a na dole leżał jakiś ktoś, a na nim moja szafka. Wydałam z siebie stłumiony okrzyk. Zaczęłam ochraniać te cholerną ekipę, ale szybko wzięli się do roboty. Zabrałam z tego, po części poszkodowanego, człowieka moją śliczną szafeczkę i zaczęłam dokładnie ją oglądać. Jeśli coś się stało mojemu mebelkowi to zrobię im coś złego, naprawdę złego. Poszkodowany jęknął. Ach tylko tego mi brakowało, żeby ktoś robił mi lub im awantury, przecież muszą pracować. Podałam poszkodowanemu rękę i czekałam, aż łaskawie skorzysta z mojej pomocy.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz