Nie mogłam znieść tamtego miejsca ani chwili dłużej. Poza
tym tajniacy mojego tatusia powoli się pokazywali, a nie chcę skończyć jako … w
sumie nawet nie wiem co, ale wolę się raczej nie zastanawiać nad tą kwestią. Jak
dobrze, że dołączyłam do tej cholernej trupy cyrkowej. Niby pracuję ku ucieszy
tych beznadziejnych ludzi, ale to i tak lepsze niż żebractwo. Poza tym mam możliwość przemieścić się w jakieś
nowe miejsce. Wyjrzałam za okno pojazdu. Przede mną rozciągał się szary, niczym
nie wyróżniający się krajobraz Miasta. Jednak, kiedy tylko przekroczyliśmy
granicę tego miasta, odczułam, że mieszka tu wiele istot, które nie są tymi
nędznymi człowieczynami. Może wreszcie się tutaj zadomowię? Zobaczymy. Przez
cały dzień miałam próby do wieczornego show. Jestem akrobatką i w sumie lubię
to, dlatego bez narzekania wykonywałam kolejne triki. Po ostatnim występie, odebrałam swoją gażę, rozwiązałam umowę z cyrkiem i ruszyłam zwiedzać
miasto. Świetnie, by było jakbym znalazła pracę w jakimś barze, jako barmanka.
Robienie drinków to kolejna rzecz, która mi w miarę wychodzi. I pomyśleć, że
jestem demonem… Cóż, bywa. Zbliżała się noc. To dobrze, bo w swojej prawdziwej,
demonicznej postaci jestem dużo szybsza i zdążę zwiedzić Miasto w ciągu jednej
nocy. Skryłam się w jakiejś niepozornej, ciemnej uliczce i upewniłam się, że
nikogo nie ma. Błysnęłam fioletowym światłem i poczułam, że jestem wreszcie
sobą. W dzień, aby nie wyróżniać się z tłumu tych szarych ludzi, udawałam
zwykłą kobietę, przebraną w czarne, ludzkie ubrania, a swoje demoniczne moce
wyciszałam i kryłam głęboko w sobie. Rozejrzałam się , by nie wystraszyć nikogo
i ruszyłam wspinając się po ścianie, w stronę dachu. Skakałam z jednego budynku
na drugi, przy okazji wykonując różne salta, gwiazdy i efektownie lądując po drugiej
stronie. Miasto okazało się dość spore, pełne mrocznych ulic i podejrzanych
typów. Pomimo późnej pory tętniło życiem. Kątem oka zauważyłam cmentarz
otoczony przez gęsty las. Ruszyłam w tamtym kierunku. Przedzierając się przez
gałęzie drzew, mijałam liczne duchy, zjawy i różnego rodzaju bliżej nieznane mi
istoty. Było tu mrocznie i przytulnie. Przebiegłam szybko przez rozległy
cmentarz i wniknęłam z powrotem w ciemności puszczy. Znalazłam rozłożyste
drzewo i wygodnie się ułożyłam na szerokiej gałęzi. Otoczona przez przerażające
odgłosy nocy, zasnęłam niczym małe dziecko. Musiałam być naprawdę zmęczona ,
gdyż obudziły mnie pierwsze promienie słońca i świergot ptaków. Przeciągnęłam
się i spostrzegłam, że jestem w swojej „normalnej” postaci. Szybko zeszłam z
drzewa, chwytając się gałęzi, rozhuśtałam się, poszybowałam w górę, zrobiłam
salto i miękko wylądowałam na leśnej ściółce. Aby się rozgrzać, ruszyłam
truchtem w kierunku cmentarza. Powrót do Miasta mi trochę zajmie. Biegłam
powoli , oglądając tutejszy krajobraz skąpany w słonecznym świetle. Było tak
samo szaro i ponuro, jak w nocy. Genialna miejscówka! Gdy dobiegłam do centrum
miasta, byłam lekko spocona, jednak w dobrej formie. Codzienne treningi czynią
cuda. Dochodziło południe. Rozejrzałam się po otaczających mnie budynkach. Po prawej stronie była
niewielka, wyludniona uliczka. Ulica Zamkowa, jak zdołałam przeczytać na znaku.
Ruszyłam nią w nadziei , że znajdę chociaż jakiś sklep, w którym się dowiem,
gdzie tu można znaleźć jakieś noclegi , albo chociaż bar, a już w ogóle bym się
niezmiernie ucieszyła, gdybym mogła znaleźć sobie jakąś kawalerkę. Nagle
stanęłam przed jakimiś drzwiami , nad którymi wysiał szyld sklepu. Nie wiem
dokładnie, jak się nazywał ten sklep, gdyż napis na szyldzie był niewyraźny,
jakby go ktoś po pijanemu co najmniej napisał. Nacisnęłam klamkę, jednak sklep
był jeszcze jakimś dziwnym trafem zamknięty. Już miałam odejść, ale stwierdziłam, że jest mi zimno i jestem
głodna, potrzebuję prysznica i za wszelką cenę muszę uzyskać informacje, gdzie
te wszystkie potrzeby mogę zaspokoić. Zaczęłam pukać do drzwi, a w sumie walić
w szybę pięścią, gdy spostrzegłam obok zwykły dzwonek. Puknęłam się dłonią w
czoło, rozpaczając nad własną głupotą. – Gratulacje, Gabrielle jesteś idiotką! –
Mruknęłam do siebie pod nosem. Nacisnęłam przycisk i czekałam. Usłyszałam
jakiś hałas, późnej jakiś krzyk, by następnie ujrzeć czerwoną czuprynę w otwartych drzwiach.
-Dzień dobry? – przywitałam się niepewnie.
[Jeremiasz? Odpiszesz? ;) ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz