Ten bardzo przystojny, aczkolwiek niezbyt trzeźwy, czerwono-włosy
pan, który z pewnością nie był zwykłym człowiekiem, o ile w ogóle miał z nim
coś wspólnego, zaprosił mnie do środka jakże , cóż zaśmieconego pustymi i nie
do końca opróżnionymi butelkami po wszelkiego rodzaju alkoholu, sklepu.
Stąpając ostrożnie między tym wszystkim dotarłam do w miarę czystego miejsca.
Może nie było to totalne wysypisko szklanych butelek i pustych puszek, ale
gdzieniegdzie można było odnaleźć sporo dowodów wskazujących na stan trzeźwości
gospodarza tego miejsca. Odwróciłam się w stronę mojego dobroczyńcy i z lekkim
oporem podałam mu rękę ( zwykłe uprzejmości zawsze mnie denerwują): - Jestem
Gabrielle i poszukuje jakiegoś
tymczasowego noclegu… - zawahałam się na chwilę- Oczywiście zapłacę. Po prostu
potrzebuje chwili, by znaleźć jakąś pracę i niedrogie mieszkanie. To nie
powinno zająć dużo czasu.
Mój rozmówca otrzepał dłonie o spodnie i podał mi rękę , po
czym szeroko się uśmiechnął.
- Jestem Jeremiasz. Jasne, że cię przenocuje , nie martw się
o nic. A jeśli mogę wiedzieć … Jakiej poszukujesz pracy? – Zerknął na mnie i
zaczął powoli i lekko chwiejnym krokiem
zbierać porozrzucane butelki.
- Cóż jestem barmanką, więc rozejrzę się po najbliższych
barach i popytam, czy mnie nie zechcą…- Przez chwilę zwątpiłam w słuszność
przyznawania się do zawodu barmana osobie, która ewidentnie lubuje się w alkoholu.
Na szczęście nie wyczuwałam od niego nic, co by wskazywało, że jest zwykłym,
marnym człowiekiem. Każda inna istota od człowieka jest lepsza. Ludzie są tacy
słabi i tak szybko ulegają pokusom oraz nałogom. Nagle Jeremiasz podskoczył i
wlepił we mnie zachwycone oczęta.
-Anioł , a nie kobieta! To fantastycznie, że jesteś barmanką…
- Zrobił znaczącą przerwę. – Nauczysz mnie jak przygotowywać wyśmienite drinki! – Moja mina musiała
przedstawiać wątpliwość, bo kolega
odchrząknął i rzekł- Cóż pewnie jesteś zmęczona… Może chcesz coś do spania, czy
coś? – Musiał zauważyć moje niewielkie zmęczenie po biegu, więc od razu
odparłam: - Jakbym mogła wziąć prysznic , byłabym bardzo wdzięczna! – Uśmiechnęłam
się delikatnie, żeby zrobić lepsze wrażenie.
- Jasne, jasne. Łazienka dla panienki jest na górze. –
Wskazał na schody w głębi sklepu. – Trafisz sama?
- Zdaje mi się, że dam sobie radę. – Spojrzałam na niego, a
on dalej ruszył sprzątać pomieszczenie. Ja ruszyłam po schodach , dotarłam do
końca krótkiego korytarza i po prawej stronie zauważyłam szare drzwi.
Otworzyłam. Bingo! Jest prysznic. Migiem zdjęłam ciuchy i weszłam pod gorący
strumień wody. Tego mi było potrzeba. Wychodząc z kabiny prysznicowej,
poślizgnęłam się na mokrych płytkach i wylądowałam na moim siedzeniu , przy
okazji zahaczając długą ręką o metalową mydelniczkę
na umywalce, która z głośnym ŁUP! spadła na ziemie. Zaraz potem usłyszałam
kopane butelki, tupot butów na schodach, a w chwilę później drzwi otworzyły się
na oścież. Kto w nich stał? Oczywiście Jeremiasz. Co za wstyd… Leżałam nago na
podłodze, masując głowę, a obok mnie leżała metalowa mydelniczka, z której
mydło prześliznęło się za kabinę prysznicową. Spojrzałam w panice na
zdziwionego Jeremiasza, szybko rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegokolwiek
ręcznika, bym mogła się nim zakryć, ale takiego nie znalazłam. Spojrzałam
jeszcze raz na chłopaka i pełna zażenowania powiedziałam: - Mógłbyś wyjść?
[Jeremiasz?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz