Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

14 czerwca 2016

Od Williama c.d Phantoma

- Wyślemy ci adres przez sms.- głos w słuchawce był męski i zachrypnięty. Na pewno tę nie był przyjemny.
- A jakieś szczegóły? Co mam zrobić itd...- zapytałem opierając się o parapet.
- Na miejscu.- powiedział krótko i rozłączył się. Cham i prostak, do tego świnia. Jak tak można po prostu przerywać rozmowę?
Spojrzałem na ekran swojego telefonu i westchnąłem. Będę musiał wziąć tą robotę niezależnie od tego co to jest. Pieniądze mi się zawsze przydadzą, a poza tym ciekawi mnie o co może chodzić.
W następnej chwili mój telefon zawibrował, a rybka- przywieszka, którą kupił mi Phantom, zaświeciła.
- Jakieś tajne informacje?- odezwała się Mama i wypuściła dym z ust. Całe pomieszczenie było siwe od papierosów.
Podeszła do mnie i wcisnęła mi do ręki paczkę marlboro.- Leć już.
Kochana Mama, ona zawsze o mnie dba~.

O umówionej godzinie byłem już na miejscu. Były to obrzeża miasta, wszędzie stały opuszczone fabryki, z powybijanymi szybami, dziurami w dachach itd. W sumie wolę fabrykę niż stary szpital.
Skierowałem się do budynku w którym kiedyś wyrabiano manekiny. Był w najlepszym stanie i świeciło się tam światło, więc to logiczne że tam poszedłem.
Zanim zdąrzyłem zapukać drzwi same się otworzyły i przede mną stał łysol, o posturze przypominającą szafę trzydrzwiową.
- Hejka~!- uśmiechnąłem się szeroko.- Ja w sprawie pracy~.
Spojrzałem mu przez ramię i ujrzałem wielką halę. Wielkie kotary, czyli dość ciężki materiał zawieszony na ogromnych karniszach (jak firanki), zastępowały ściany. Wszystko oświetlały białe jarzeniówki. Ciekawe co tam ukrywają...
- Za mną.- mruknął łysol.
Zrobiłem tak jak kazał i szliśmy specjalnie utworzonym korytarzem. Materiał po prawo i po lewo. Znalazłem tylko jedną szparę, ujrzałem tam sprzęt laboratoryjny. Eksperymenty..? Moją uwagę zwrócił pojemnik z fioletową mazią, nawet zwolniłem by się temu przyjrzeć. Nie wyglądało to wszytko dobrze, aczkolwiek ciekawie.
Doszliśmy do wielkiej czerwonej zasłony.
- Ścian nie było?- zapytałem ze śmiechem i wlazłem tam.
To "pomieszczenie" wyglądało bardziej jak gabinet.
- Nie było na nie czasu Williamie.- odezwał się mężczyzna który siedział w skórzanym krześle przy dębowym biurku. Wydawał mi się dziwnie znajomy, ale nie mogłem go sobie skojarzyć.
- Obgadajmy sprawę i miejmy to z głowy.- usiadłem na krześle i wyjąłem papierosa.- Mogę?- On przytaknął i zapaliłem.- O co chodzi z tą robota, ile dostanę i jakie jest ryzyko.
- Dostaniesz cały milion.- przłknąłem ślinę słysząc to piękne słowo. Wysoko się ceni.- Ryzyko to śmierć lub więzienie.
- Czyli to co zwykle.- wzruszyłem ramionami.- Co mam zrobić?
- Zainfekować społeczeństwo.
Zdziwiłem się bardzo.
- Czym?- wypuściłem dym z ust. Wiedziałem że coś kombinują.
- Wirusem, poważnym wirusem, ale spokojnie, zaszczepimy cię.
- Po co to chcecie zrobić?
- Potem się dowiesz.- uśmiechnął się lekko.- To jak? Zgadzasz się?
No ten milion mnie chyba najbardziej przekonuje. Chociaż z drugiej strony... Ten wirus może wszystkich zabić.
- Tak jeśli dostanę szczepionkę i kilka dla moich przyjaciół.
- Mogę na to przystać.- mruknął.- Jednak robota musi zostać wykonana porządnie.
- Zgadzam się.- uśmiechnąłem się szeroko i zaciągnąłem papierosem. Będzie ciekawie.
- Cieszę się.- dał mi jakąś kartkę i długopis.- Podpisz to tylko i Ivan zaprowadzi cię na szczepienie. Dostaniesz dzisiaj 1/3 kwoty.

[Phantom?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz