-M...M-merry... - mruknął cicho John leżący na podłodze. - Dobze, zze mnie znalazlas...- wybełkotał.
-Chyba za mocno go uderzylem. - skwitował Pan Blizna.
Spojrzałam z lekkim przerażeniem na mojego przyjaciela.
-On ma halucynacje? - spytałam się nikogo.
-Pewnie dośpiewal sobie dobre zakończenie- parksnął śmiechem brunet. - Typowe.
Spojrzałam na mężczyznę.
Jego uśmiech był przerażający. Bardzo przypominał mi uśmiech pewnego zabójcy o którym kiedyś czytałam.
Nie pamiętałam tylko imienia...
-Słodka... - zamysliłam się i nie zauważyłam, że zdołał dotrzeć do mnie i delikatnie przystawic mi lufę do pleców. - Myślę, że pora się zbierać. Nie płacą mi za nadgodziny.
Amadeusz drgnął na podłodze.
Zbierałam się przez chwilę.
-Macie zamiar go zabić tego chłopaka...?
Brunet zaśmiał się.
-Kogo? - wzkazal na blondyna. - Te dziewczynkę? - znów się zaśmiał. - Już ty jesteś bardziej męska niż on.
Nie wiedziałam, czy powinnam się obrazić czy czuć się dumna.
- Chłopcy zrobią z nim porządek. Nauczą go być mężczyzną. - zaśmiał się złowieszczo.
-Ale prze... - kolejne uderzenie oznajmiło mi ze czas na pytania się skończył.
-Spadamy, słonko. - powiedział, a mi momentalnie przyszło do głowy, że nie lubię tracić przytomności...
***
Dopiero kilka sekund po otworzeniu oczu zdalam sobie sprawę, gdzie jestem.
A tak dokładniej- uświadomiłam sobie jak bardzo nie wiem, gdzie jestem.
Wisiałam w jakimś gęstym płynie, w szklanym czymś co złudnie przypominało kabinę prysznicową.
Niepokojace było to, że na rękach miałam identyczne rękawiczki jak John, gdy brunet pozbawił go mocy.
Nie mogłam używać magii. Niedobrze.
Ale to nie byl jedyny powód mojego niepokoju. Miałam na sobie inne ubrania niż wcześniej i choć w takiej sytuacji było to conajmniej nieważne, poczułam się mocno zakłopotana.
Gdy mój mózg zajestrował już niezbyt miłe fakty, dotarło do niego jeszcze kilkaset bodźców - tyle samo pytań.
Jak ja się do cholery tu znalazłam?!
Czemu jestem zamknięta w tym czymś?
Obejrzałam się. Zero dotatkowych rąk czy nóg.
Jak długo mogłam tu być?
Spojrzałam przez szkło. Za oknem była zieleń, co oznacza, że jestem tu przynajmniej miesiąc.
Spojrzałam na zegarek. Zatkało mnie. Naprawdę aż tak długo?!
Spojrzałam na szkło w którym siedziałam i zaczęłam rozważać opcje ucieczki lub dowiedzenia się czegoś więcej...
<c.d. Amadeusz
Znowu skomplikowałam sprawę :")
Mam nadzieje, ze się nie gniewasz XD
Musiałam trochę przyspieszyć akcje, bo cos powoli nam dni leciały, a ja chcę urodziny :3 :")
Znowu odpisałam ci szybciej niż ty mi XD
Musze zwolnić, bo aż głupio się czuje tak od razu ci odpisując :")
>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz