Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

20 czerwca 2016

Od Merry c.d. Amadeusz

Podniosłam się z krzesła. Tym razem byłam pewna, że to  musi być Amadeusz.
-Am..! - chciałam krzyknąć, ale Catie zatkała mi usta ręka i siłą posadziła mnie na krześle.
-Oszalałaś?! W ten sposób mu nie pomożesz.
Spojrzała na mnie ze smutkiem.
-Jeśli dowiedzą się, że go znasz... - zaczęła moja kuzynka.
-Nic im nie powiem. - przerwałam jej. - A chce mu chociaż dać wsparcie mentalne.
Białowłosa westchnęła głośno.
-Nie znasz tej organizacji więc opracowujesz plan bez danych brzegowych. Nierozsądne.
Zamilkłam. Może faktycznie nie była to najroztropniejsza decyzja.
-Opowiedz mi o nich wszystko co tylko wiesz.

***

Doszłam do wniosku, ze biały jest przygnębiającym kolorem.
Przyznałam sama sobie, że trochę przesadziłam.
Poduszka stała się czerwona.
W końcu odłożyłam ostry kawałek drutu.
Żałowałam, że nie mogę wyjść na dach budynku. Świeże powietrze i zimno zawsze działały na mnie kojąco.
-A może..? - spojrzałam w stronę szklanej szyby.
Zawiązałam sobie ręcznik na ramieniu. Zamknęłam oczy i rozpędziłam się.
Zacisnęłam zęby i czekałam na ból, ale ten nie nadszedł.
Gdy otworzyłam oczy szklana ściana rozsunęła się przede mną.
Chciałam wyhamować, ale byłam już za blisko.
Mocno uderzyłam w poręcz małego balkonu.
Skuliłam się i spojrzałam w dół. Drzewa, drzewa, drzewa.
Wstałam powoli trzymając się za żebro w które wcześniej trafiłam.
Stanęłam na poręczy. Ile metrów?
20-30.
Delikatnie przechyliłam się do przodu, ale nie zaczęłam spadać.
Przechylałam się coraz bardziej w przód, ale nic to nie zmieniło.
Co tu się dzieje?
Nie dane mi było jednak dłużej sprawdzać tego niezwykłego zjawiska.
Moje bransolety zaczęły świecić, a po chwili leżałam przygwożdżona do metalowej barierki.
Udało mi się wstać, posłusznie poszłam za urządzeniem.
Po kilkunastu minutach doszłam do pomieszczenia które samo się otworzyło.
Weszłam do środka. Nic szczególnego
-Jak się nazywasz?
Przypomniały mi się rady mojej kuzynki.'
-Annie Mocean.
-Ile masz lat?
-Nie wiem. - odpowiedziałam szczerze. -Może osiemnaście? Chyba, że nadal nie minął rok. Nie widziałam kalendarza od wieków.
-Jesteś..?
-Chodzi o rasę? Zawód?
-Opowiedz mi wszystko o sobie.
Nie wiem czemu, ale spłonęłam delikatnym rumieńcem.
-Moja mama była Smokiem, mój ojciec podobno był Żywiołakiem wody, ale nigdy ich nie spo...
-Ta białowłosa dziewczyna z którą dzisiaj rozwamiałaś - przerwał głos - Kim ona jest?
Przełknęłam ślinę.
-Ma na imię Catie, wychowywałyśmy się razem.
-Ten blondynek. John Johnson. Znasz go..?
Zastanowiłam się.
-Tak.
-Opowiedz mi coś o nim.
-Nie. - odpowiedziałam chłodno. - Ty mi coś o nim opowiedz.
Szklanka z wodą stojąca po drugiej stronie pokoju pękła z hukiem.
Tuż za nią znajdował się kolejny zbiornik wody. Ten był bardziej skomplikowany.
Woda ze szklanki otoczyła człowieka za biurkiem.
-Chodź tu. - powiedziałam.
Po chwili z ciemności wyłoniła się dziewczyna, która przeprowadzała atak na naszą bazę.
Dusiła się.
-Co się z nim dzieje? - spytałam.
-Nic się nie dowiesz. - syknęła, a czerwony guzik sprawił, że moje kajdany złączyły się i zaczęły ciągnąć mnie po podłodze do mojej celi.
-Jeszcze się spotkamy! - krzyknęłam do dziewczyny, próbując wstać.
Nie rzucałam słów na wiatr.

<c.d. Amadeusz>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz