-Jak to nic poważnego? - Nicole żywo zaprotestowała. - Przecież masz siniaka na pół twarzy.
-Naprawdę? - Udałem zdziwienie. - Wygląda aż tak tragicznie?- Podrapałem się po głowie.
-Według
mnie, bardzo źle. Nigdy nie widziałam tylu kolorów na jednym siniaku. -
Dziewczyna patrzyła na mnie z niemym pytaniem w oczach. - Powiedz, co
się wydarzyło? Ktoś cię pobił?
Eh, jej mogę chyba powiedzieć.
-
Taak. - Powoli pokiwałem głową. - Podczas patrolu natknąłem się na
bójkę dwóch Żołnierzy, chciałem ich rozdzielić, ale jeden z nich okazał
się za silny, jak dla mnie. Zostałem nieźle skopany. Pewnie miał silną
Ofiarę. - Zacząłem przebierać wśród jabłek, by wybrać jakieś ładne.
- To nie było raczej miłe spotkanie... - Nicole spojrzała na mnie współczująco.
-
Wiesz, do najlepszych nie należało.- Westchnąłem i uśmiechnąłem się
ciepło do białowłosej, która właśnie ze skupieniem wybierała pomarańcze.
Kobieta odwzajemniła mój uśmiech. Rozmawiając o różnych głupotach,
dotarliśmy do kasy, gdzie zapłaciliśmy za swoje zakupy i ruszyliśmy w
stronę wyjścia.
- Odprowadzę cię, dobrze? - Zaproponowałem Nicole.
-
Dzięki, miło z twojej strony. - Obdarzyła mnie wesołym spojrzeniem.
Nagle wyczułem tą charakterystyczną aurę Żołnierza. To On! Natychmiast
zacząłem się rozglądać za czarną czupryną przeplataną białymi pasmami i
chusty zakrywającej twarz. Moja towarzyszka spojrzała na mnie,
zaskoczona moim pobudzeniem.
- Joe? Coś się stało? - Spytała z wahaniem w głosie.
- Cóż... Wyczuwam tego gnojka, który wczoraj mnie tak pięknie urządził. - Wskazałem na swój policzek.
- Proszę cię, tylko się nie bij,bo znowu oberwiesz.- Nicole poprosiła mnie chyba pół-serio, pół-żartem.
-Nie
zamierzam. Na głowę nie upadłem.-Mówiąc to, dostrzegłem Go w tłumie
ludzi, którzy zmierzali do sklepu.-To on!-Wskazałem postać dziewczynie.
-Przerażający.-Nicole wstrząsnęła się na widok zamaskowanego osobnika. Dostrzegł mnie i zaczął się kierować w naszą stronę.
-Spadamy.-Pociągnąłem
moją znajomą za rękę.Ruszyliśmy w prawo.Oddaliśmy się szybko od
niebezpiecznego typa. Gdyby nie fakt, że nie miałem przy sobie nawet
głupiego pistoletu, wcale bym nie uciekał. Ale samą siłą z nim nie
wygram. Jestem za słaby.
-Ahh!-Nicole mocniej złapała moją dłoń. Spojrzałem w stronę,gdzie utkwione było jej przerażone spojrzenie.
-Kogo
moje oczy widzą? Żołnierzyk od siedmiu boleści i jego urocza
koleżanka.-Jakimś cudem, ten typek zmaterializował się tuż przed nami.
-Czego chcesz?!-Spojrzałem na niego wściekły.Strasznie mnie irytował.
[Izaak? Nicole?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz