Oj, chyba było ze mną źle skoro widziałem, jak odłamki stłuczonej w dziwnych okolicznościach miski same powędrowały do kosza. Eh, a myślałem, że już zdrowieje.
-Jak myślisz czy to możliwe, żeby dwaj żołnierze zostali swoimi ofiarami nawzajem?- Airis wypaliła z tym dziwnym pytaniem, tak niespodziewanie, że myślałem, czy za chwilę nie spadnę z kanapy.
- O co ci chodzi? Po co się tak uczepiłaś tych całych Ofiar? - Nie powiem, trochę mnie wnerwiła tym pytankiem. Zrobiło mi się gorąco. Już nawet nie wiem, czy z gorączki, czy z powodu TEGO tematu.
- Wiem, że średnio przepadasz za rozmowami o naszej rasie, jednak proszę cię, wstrzymaj nerwy i porozmawiaj ze mną o tym. - Jej głos był spokojny i pełen jakiegoś błagalnego tonu. Westchnąłem przeciągle i poprawiłem się wygodniej na kanapie.
- Dlaczego ci tak na tym zależy? - Przewróciłem oczami.
- Cóż, wydaje mi się to dość ważne i chce wiedzieć o Żołnierzach, jak najwięcej. - Powiedziała poważnie.
- Rozumiem. - Odparłem krótko. Airis podała mi gorący talerz pysznie wyglądającej zupki.
- Dziękuję. - Zabrałem się do jedzenia. Kiedy skończyłem jeść, usiadłem i spojrzałem poważnie na brunetkę, która umieściła się w fotelu naprzeciwko. - Dobra. Co masz dokładniej na myśli przez twoje dur... znaczy, przez twoje pytanie? - Pohamowałem się przed powiedzeniem "durne pytanie". Airis traktowała to poważnie, to chyba i ja mogę na chwilę schować swoje urazy wobec własnej rasy do kieszeni, co nie?
- Znaczy, to co słyszysz. - Wzruszyła ramionami. - Chodzi o to,czy na przykład ja bym mogła zostać twoją Ofiarą, a ty moją?
- Co proszę? - Moje zdziwienie sięgało granic ludzkiego rozumu. Zamurowało mnie.
- No... Przecież to chyba możliwe, prawda? - Szarooka kobieta zaczęła niepewnie. - Jeśli dobrze zrozumiałam to Ofiara jest po to, by przyjmować obrażenia i wzmacnia siłę Żołnierza, który ma ją chronić. My stając się swoimi Ofiarami, jednocześnie stalibyśmy się silniejsi i zawsze jedno by ochroniło drugiego, bądź bylibyśmy na tyle silni by móc nie korzystać ze swych Ofiar. - Airis mówiła to żywo gestykulując, a ja patrzyłem się na nią, jak na obcego człowieka. - Nikt nie musiałby robić za tarczę drugiej osoby. - Dodała cicho na koniec.
- To może ma jakiś sens... Ale czemu ja? - Znowu zrobiło mi się gorąco. - Nie chcę się w to mieszać, nie rozumiesz?
- A z kim niby miałabym pójść na taki układ?! - Kobieta gwałtownie wstała z fotela i spojrzała na mnie ze złością w oczach. Jejku, nie spodziewałem się takiego nagłego wybuchu.
- Spokojnie. Jest sporo Żołnierzy w tym mieście. Mógłbym ci pomóc jakiegoś znaleźć i byście się dogadali. - Wstałem i położyłem dłonie na ramionach brunetki i delikatnie ją posadziłem.
- Nie! Ciebie znam i wiem, że mogę na tobie polegać... I wiem, że jesteś silny. - Dodała już spokojniej.
- Phi. Znasz mnie raptem kilka dni i twierdzisz, że możesz na mnie polegać? To trochę śmieszne. - Zaśmiałem się, ale przestałem, kiedy dostrzegłem poważne spojrzenie dziewczyny.
- Naprawdę tak bardzo chcesz, żebym został twoją Ofiarą? - Przeczesałem włosy ręką i odwróciłem wzrok.
- Tak, chcę spróbować. - Jej spojrzenie było takie głębokie, że aż się we mnie coś złamało. Cholera, z tymi kobietami nie wygrasz!
- Dobra, zostanę twoją Ofiarą, ale ja nie chcę, żebyś ty zostawała moją... Niepotrzebne mi to.- Usiadłem zrezygnowany na kanapie.
[Airis? Przekonaj mnie, byś i ty została moją Ofiarą :P]
Boże jaka ona jest agresywna xd
OdpowiedzUsuń~Airis
Taki mały wybuch złości ; )
OdpowiedzUsuń`Joe