Morderstwo w mieście,które nie obiło mi się o uszy? To niedorzeczne. Spojrzałem na Airis.
-Chciałabyś pobawić się w detektywa?- Uśmiechnąłem się zawadiacko.
-Co masz na myśli?-Zerknęła na mnie z żywym zainteresowaniem w oczach.
-Moglibyśmy zbadać tą sprawę na własną rękę. Wyczuwam tu coś,co niekoniecznie jest normalne.
-No cóż,ciekawa propozycja.-Kobieta przez chwilę się zastanowiła,zanim odpowiedziała.-Zgadzam się,ale na razie próbuje zarobić na życie,więc musimy to odłożyć na późniejsze godziny.
-Oczywiście.-Odparłem poważanie.-Nie zapominam także o twoim szkoleniu,tak więc do zobaczenia dziś na strzelnicy o 18.-Zebrałem zakupy z lady i chciałem już odejść,kiedy sobie coś przypomniałem.-Weź ze sobą coś ciepłego to później zaprowadzisz mnie do twojej byłej pracy,czyli prawdopodobnie miejsca zbrodni.-Skinąłem na pożegnanie głową i ruszyłem ku drzwiom.
-Do zobaczenia!-Airis pomachała dłonią i skupiła się z powrotem na klientach.Wróciłem do mieszkania,gdzie zostawiłem siatki z zakupami,nakarmiłem Freda i udałem się prosto na komisariat. Na szczęście nie miałem za dużo pracy,więc udałem się do archiwum,by poszukać czegoś w sprawie byłej pracodawczyni Airis. Znalazłem jedynie tyle,że zgłoszono śmierć kobiety w starszym wieku,która w niewyjaśnionych okolicznościach umarła na zawał serca.Wyczułem,że papiery kłamią. Muszę się dowiedzieć,co stało za śmiercią tej kobiety. Godziny mijały mi szybko. Byłem na kilku zgłoszeniach i udało mi się złapać,jakiegoś pomniejszego dilera narkotyków. Nic wielkiego. O 18 czekałem już na moją znajomą na strzelnicy.
-Hej,widzę,że już na mnie czekasz?-Uśmiechnęła się do mnie uroczo. Podałem jej pistolet,sam wyjąłem swój ze służbowej kabury i zaczęliśmy strzelać. Pod koniec naszego treningu przejrzałem wyniki Airis.
-Jesteś coraz lepsza!Niedługo przerośniesz moje umiejętności...-Zrobiłem żałosną minę.
-Widzisz,jestem urodzonym strzelcem i będę doskonałą policjantką.-Airis zaśmiała się i zdjęła ochronne gogle.
-Dobra,to teraz ruszamy na miejsce zbrodni!-Zatarłem dłonie w geście podekscytowania i wyjąłem kluczyki od ducati.Dziewczyna wytłumaczyła mi,gdzie znajdowało się jej wcześniejsze miejsce pracy i ruszyliśmy z piskiem opon spod komisariatu.W parę minut dotarliśmy na miejsce.
-No to jesteśmy.-Stanęliśmy przed niewielkim budynkiem.-Prowadź.-Popchnąłem Airis lekko do przodu,by przejęła rolę przewodnika.
[Airis? Przepraszam,że tak długo nie odpisywałam,ale nie miałam pomysłu i za bardzo czasu,wiem,że nie jest to zbyt ambitne,ale mam nadzieję,że tragedii nie ma? ;)]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz