Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

31 maja 2015

Od Eleny cd. Airis i Joe

Airis opuściła pokój prawie bezgłośnie, choć ja ją i tak słyszałam. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, zsunęłam się z łóżka i usiadłam na podłodze. Isabelle tylko mruknęła coś pod nosem i przewróciła się na drugi bok. Przez chwilę nasłuchiwałam krzątaniny mojej siostry. Była miła, co mnie w niej irytowało. Choć muszę to przyznać, zazdrościłam jej. Życie bez ciągłego lękania się o własne życie, brak słuchania przerażonego serca, gdy ktoś nieznajomy puka do drzwi, dreszcz po obudzeniu się z kolejnego koszmaru. Potrząsnęłam głową z rezygnacją. Moje długie włosy opadły mi na twarz. Wzięłam kosmyk pomiędzy dwa palce i przyjrzałam mu się. Nagle ktoś otworzył drzwi. Wstałam szybko i podeszłam do drzwi. Uchyliłam je lekko i przez szparę w drzwiach zobaczyłam, jak do mieszkania wchodzi ten glina. Spotkałam go już kiedyś. Gdy się z Airis biłyśmy na placu. Zaklęłam pod nosem.
- Chętnie. Jeszcze nic nie jadłem. Zadzwonili z pracy i musiałem... odwalić papierkową robotę... Mam nadzieję, że dadzą nam trochę czasu i uda nam się znaleźć mordercę... -usłyszałam głos koło drzwi wejściowych. Mogłam się tego spodziewać. Airis i policjanci. Typowe. Czemu moja siostra nie mogła być barmanką? Zdecydowanie wolałam pijaków od glin. Co mnie tchnęło, że tu przyszłam? Zamieniłam się w cień, przemknęłam do łazienki i wracając do poprzedniej postaci, zamknęłam za sobą drzwi. Przecież on może mnie poznać. A zresztą przecież istnieje ktoś taki, jak policyjny portrecista. Kilka razy zacisnęłam i rozluźniłam pięści. Muszę się uspokoić. Mój analityczny umysł od razu zaczął szukać rozwiązania. Przejrzałam nalepki na przeróżnych opakowaniach stojących na półce. Farba do włosów. Wyciąg z rabarbaru. Ekstrakt rumiankowy. No i oczywiście były mi potrzebne nożyczki. Nalałam trochę wody do zlewu i zamoczyłam włosy. Gdy przylgnęły mi do pleców, zaczęłam je ścinać. Kolejno długie pasma opadały na podłogę. Gdy dosięgały mi trochę powyżej ramion, przestałam. Zrobiłam na szybko mieszankę z ekstraktu rumiankowego i wyciągu z rabarbaru. Rabarbar wyciąga kolor, a rumianek rozjaśnia. Wylałam to sobie na głowę, a w ciągu tych 15 minut, gdy mieszanka działała, zdążyłam przeczytać instrukcję do farby do włosów. Cóż, cała operacja trwała jakieś 46 minut, 23 sekundy i 51 nanosekundy. Pod koniec wysuszyłam cel całej tej maskarady ręcznikiem. Gdy uniosłam głowę do góry, w odbiciu patrzyła na mnie zupełnie inna dziewczyna. Ciemny blond przetykany gdzieniegdzie złotymi pasemkami. Fryzura układała się w niesforne fale, z czego z jednej strony miałam trochę dłuższe niż z drugiej. Nie jestem wybitnym fryzjerem najwyraźniej. Oczy miały barwę bursztynu z czarną obwódką. Przywdziałam na twarz trzpiotowaty uśmiech. W tej chwili cieszyłam się, że jedyną piżamą, jaką miała Airis oprócz swojej i tej którą dała Isabelle była jakaś wielokolorowa bluzka na ramiączkach i spodenki białe ¾. Przynajmniej nie różowy. Czegoś takiego bym nie zniosła. Zacisnęłam dłoń na klamce i popchnęłam drzwi barkiem. Mój plan ograniczał się do tego, żeby ten policjant zapamiętał mnie jako pustą, nic nie grożącą lalkę Barbie. I mniej więcej wiedziałam, jak tego dokonać. Czknęłam i weszłam udawanym chwiejnym krokiem do kuchnio-jadalni. Ich wzrok spoczął na mnie. Oparłam się o ścianę i zachichotałam. Airis wpatrywała się we mnie z niemym zdumieniem.
- Oooo.. Mas gochcia? -spytałam, bełkocząc. Bycie dobrą aktorką miało mi się przysłużyć. Zataczając się, doszłam do policjanta i usiadłam na krześle obok niego. Glina rzucił Airis zaniepokojone spojrzenie. Nagle w mojej głowie zabłysła myśl:
,, Nie wiem co chcesz zrobić, ale uważaj. Joe potrafi wywąchać kłamstwo na kilometr.”
Uroczo.
- Jak mas na imięęę? -Gra musiała trwać.
- Eee.. Joe -odpowiedział, być może zaniepokojony.
- Łaaatnie. A mi mófff Elisaaa. Slodkooo plawda?
- Yy.. Tak. Bardzo fajnie.
Glina czuł, że coś ze mną nie tak. Siostrzyczka pomogła mu trochę.
- Chyba wzięła za dużo tabletek -Teoretycznie nie było to kłamstwo. Chyba. To dobre słowo.
- I popiła wódką -mruknął Joe pod nosem. Zachichotałam ponownie i przejechałam palcem po jego policzku.
- Mięciuśiee..
Policjant złapał mnie za rękę i odciągnął ją od swojej twarzy. Zrobił to na tyle gwałtownie, że wykorzystałam to i spadłam na podłogę. Zaśmiałam się i włożyłam kciuk do ust.
- Kto to jest?! -Bezgłośnie zapytał się Joe mojej siostry.
- To moja rodzina. Jednak nie łączy nas zbyt wiele, niż więzy krwi -odpowiedziała. Kolejne na wpół-prawdziwa informacja. Musiałam jej to przyznać. Była bystra.- Chyba ją położę.
- To nie będę przeszkadzać i sobie już pójdę -rzekł Joe z niewyraźną miną. Rzuciłam się do jego nogi i zawyłam:
- Nieeeeee! Zospań! Nie zośtawiaj mnie! Jeśtweś taki psystojny!!
Musiał podtrzymywać spodnie, żeby nie spadły mu z tyłka. Potrząsnął nogą, ale nie chciałam się odkleić. Jakoś doczołgał się do drzwi i nacisnął klamkę. Airis rzuciła się do mnie, próbując mnie od niego oderwać. Pozwoliłam jej na to. Joe rzucił tylko: Pa. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, wstałam i otrzepałam się. Z ust wreszcie zszedł mi głupkowaty uśmiech. Policzki zaczynały mnie od tego boleć.
- Kompletnie nie wiem, co to miało być -powiedziała Airis z wyrzutem. Zignorowałam to i zamiast tego, rzuciłam:
- Brr... Okropne. Bierz go sobie. Chyba nigdy nie zmyję z siebie tego żółwiego zapachu.
Airis zaczęła się śmiać. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się w tamtej chwili, że zaczyna się między nami układać.

<cd. Airis i Joe>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz