Zaczęłam porządnie martwić się o Elenę. Choć ja zdrowiałam, ona wykańczała się patrolami wokół domu. Tak bardzo bałam się ,że coś się jej stanie.
Postanowiłam więc zadziałać. Zaczęłam od wyłączenia jej budzika. I tak za długo męczy się dla mnie. Powinna choć raz się wyspać.
Wiedziałam ,że wróci za chwilkę . Nie chciałam ,by cokolwiek podejrzewała więc szybko napisałam jej list.
Elen,
Poszłam do sklepu kupić coś na obiad.
Nie martw się, nikt mnie nie zabije.
Izz
Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę ogromnego ,zapuszczonego baru. Nie przejmując się obelgami pijaków weszłam za kotarę.
Tak jak podejrzewałam stała tam kobieta-mutant.
Widząc mnie usiadła przy drewnianym stoliku.
-Oo. Panna dorobione skrzydełka. Witaj zmutowańcu.
Dreszcz przebiegł mi po plecach. Przypomnienie mi ,że jestem mutantem laboratoryjnym właśnie teraz gdy już poznałam kogoś przy kim czuje się normalna , nie było zbyt miłe.
Kobieta chyba to zauważyła.
-Nie martw się, każdy ma jakieś złe wspomnienia z przeszłości.
Jej głos wydawał się nie potwierdzać tego co mówi. Był wypełniony jadem.
-Za tamtymi drzwiami czeka Edward. On poprowadzi Cie dalej.
Kiwnęłam głową i przeszłam przez zniszczone drzwi. Za nimi stał barczysty mężczyzną o twardych rysach. Gdy mnie zobaczył na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Kolejny dzień tutaj? Widzę ,że mamy zapaloną uczennice. -powiedział, śmiejąc się.
Nie rozbawiło mnie to.
-Musze nauczyć się samoobrony.
-W takim razie proszę za mną. -odpowiedział nie przestając się uśmiechać.
Zastanawiałam się czy codziennie będzie robił ten sam cyrk. Jak można tak się zachowywać? Kocham wróżki, słonko świeci, cieszą się dzieci. Przeszłam do rozwalającego się pokoju.
Stały tam trzy dziewczyny. Jedna z kolcami na głowie, druga z łuskami i trzecia z ogonem.
Każda z instruktorem, pistoletem i drewnianą tarczą do strzelania.
Wygląda na to ,ze dzisiaj będziemy uczyli się strzelać bronią palną.
Podszedł do Thomas i wskazał mi pistolet leżący na podłodze.
Skupiłam się i trafiłam w trójkę.
Nie zrażając się strzelałam dalej, co chwile wysłuchując uwagi techniczne. Po trzech godzinach szło mi całkiem nieźle. Pożegnałam się z wszystkimi, rzucając krótkie,
-Za godzinę wrócę.
I spuściłam się dół po rynnie. Zeskoczyłam na chodnik i popędziłam do sklepu. Muszę chociaż zachować pozory . Kupiłam kilka rzeczy na obiad i poszłam do domu Elen.
Nagle przyszło mi do głowy, dlaczego ukrywam przed nią te lekcje? No tak, przecież nie pozwala mi nawet wychodzić do sklepu ,bo to niebezpieczne. Zaraz pewnie mnie okrzyczy. Zaczerpnęłam powietrza i weszłam do domu. W środku było bardzo cicho.
Czyżby Elena już tu była i wyszła? Cichutku zajrzałam do kuchni.
Nie. Nie. Nie. Czy jadłam coś co powoduje halucynacje? Nie.
W kuchni są Homunkulusy. Jeden z nich trzyma Elenę na plecach. Coś jej się stało. Czy przez ten patrol. Łzy wypłynęły mi z oczu. Moja przyjaciółka nie ruszała się. Jej oddech był urywany. Potrząsnęłam głową, chcąc sprzeciwić się losowi. Głęboki oddech. I krzyk.
-Co jej zrobiliście!?!
-Przyszła. - nikt nie odpowiedział na moje pytanie.
Wszyscy, obrócili się ku mnie. I zaczęli mówić.
-Mamy dla Ciebie propozycje ,dzieciaku.
-Naukowy postanowili załatwić to droga pokojową.
-Masz czas do piątku.
-Jeśli się nie zjawisz w labo.
-To ten mutancik za to zapłaci.
Śmiech.
-Co jej zrobiliście?-zapytałam cicho.
-Na razie nic.
-Jest uśpiona.
-Ale w niedzielę będzie martwa ,jeśli nie spełnisz naszych warunków.
Kolejna salwa nieludzkiego śmiechu. Wyszli przez okno.
-Masz czas do soboty- wrzasnął któryś z nich.
Poczułam jak opuszcza mnie energia i wszelkie inne siły witalne. Wolałabym jeszcze raz zostać zraniona niż musieć znosić coś takiego.
Popatrzyłam na śpiąca Elenę. Jest doskonałą wojowniczką ,ale ich jest sto razy więcej. Może właśnie teraz tworzą kolejnych. Przed chwilą pokazali ,że mogą się tu dostać.
Nie mogę pozwolić ,by coś jej zrobili.
Przykryłam ja kocem i weszłam do łazienki.
Zaczęłam płakać. Choć nie łkałam. Nie wydawałam żadnych dźwięków. Po prostu pozwoliłam łzom lecieć na podłogą i zabarwiać ją na czerwono.
Więc to prawda. Ból psychiczny jest gorszy od fizycznego.
<cd. Elena>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz