-Elen.- jej wzrok spoczął na moich tęczówkach- Nie chcę żeby cokolwiek Ci się stało. Nie jestem ważniejsza.
-Ale Izz...
-Elen. Ja nie mam rodziny. Po mnie nikt nie będzie płakał. Jeśli Tobie się coś stanie, to nie wybaczę sobie tego do końca życia...
Całą sobą chciałam jeszcze coś powiedzieć. Coś dodać tak ,by wiedziała ,że mówię prawdę. Powiedzieć ,że po prostu ona jest jedyną osobą ,której ufam. Przy której czuję się jakbym była normalnym człowiekiem ,a nie wybrykiem z laboratoriów. I choć kilka razy otworzyłam usta nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
-Bello, rozumiem Cię. Ty musisz jednak zrozumieć ,że im nie zależy żeby zabić akurat mnie. Im chodzi o Ciebie ,bo... No właśnie nie powiedziałaś dlaczego tam byłaś.
-To dłuższa historia.- próbowałam się wykręcić.-Za długo ,by opowiadać.
Moja przyjaciółka dała za wygraną.
-Dobrze. Opowiesz mi później.
Kiwnęłam głową.
-Kiedy wyjeżdżamy?
-Dziś wieczorem.
-Około której?
-Raczej późno w nocy. A co?
-Muszę załatwić jeszcze jedna sprawę.
***
Elena uparła się ,by odprowadzić mnie pod sam dom. Ledwo rozpoznawałam mieszkania należące do sąsiadów.
Pod numerem 23 znajdowały się drewniane drzwi. Zapukałam kołatką.
Usłyszałam skrzypiące schody i "Chwileczkę!"
Po chwili w drzwiach stanęła moja siostra. Na mój widok wystraszyła się i cofnęła kilka kroków.
-Izzy.
Moją twarz wykrzywił ból ,który szybko zamaskowałam.
Miałam do tej rodziny tyle żalu.
-Przyszłam tu po kilka rzeczy, Niki.-specjalnie użyłam przezwiska ,którym nazywałam ją w dzieciństwie. Do jej oczu napłynęły łzy.
-Izzy. Ty żyjesz. -powiedziała to bez uczuć. Jak automat.
Potrząsnęłam głową i ominęłam ją. Mój pokój stał nietknięty. Był taki sam jak w tamtą noc.
Wzięłam trzy książki. MP3, słuchawki, worek baterii i jedną z kilku kart kredytowych ojca.
Włożyłam to wszystko do plecaka ,który pożyczyła mi Elena i wyszłam z mojego starego domu.
Wróciłyśmy do jej domu.
-To co?-zapytałam- Lecimy? Płyniemy? Jedziemy?
<cd. Elena>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz