Zaspokajanie potrzeb? W jakim sensie on to powiedział..? Niebezpiecznie się robi..
Gdy dotarliśmy do wsi zastaliśmy parę zbitych domków, śmieci walały się po gankach, a gdzieś w dali zarżał koń. Nic nie wyglądało tutaj jak hotel, albo noclegownia więc podeszliśmy do pierwszych, lepszych drzwi i zapukaliśmy. Otworzyło nam spasione babsko i spojrzało na nas strasznym wzorkiem. William pisnął i obydwaj odgięliśmy się do tyłu, czując jakby ktoś nas przekrajał na pół.
- Czego..? - spytała nieprzyjemnie szorstkim głosem i zlustrowała nas - Czego szukają dwa pedały na pustyni..? - zjeżyłem się i już miałem zamiar przemówić jej do rozsądku, ale uniosła dłoń - Dobra, dobra.. jesteście kolejnymi podróżnymi, ha? Włazić. - i zanim się obejrzeliśmy wciągnęła nas do środka i zatrzasnęła drzwi.
W środku paliło się ognisko i całość sprawiała przyjemniejsze wrażenie niż wizja stania całą noc w deszczu. Znad garnka stojącego na stole unosiła się przyjemna woń grzybów, a w samym domu panował porządek. Nie było to jednak takie domostwo do jakiego raczyliśmy przywyknąć; ściany były co prawda murowane, ale dach był ze słomy i drewna, a myszy harcowały gdy tylko spuszczało się wzrok z najciemniejszego kąta. Stary kocur wygrzewał się na krześle i gdy nas zobaczył łypnął oczami z jakimś dziwnym porozumieniem.
- No dobra. - stanęła przed nami w lekkim rozkroku i teraz gdy ogień oświetlał jej twarz, mogłem oszacować jej wiek na najwyżej trzydzieści lat, jednak jej postura.. hm. - Rozbierać się.
- Co..? - spytał William który dotychczas był zajęty raczej obserwowaniem kota niż słuchaniem - Jak rozbierać?
- No jesteście przemoczeni, czyż nie? - zaczęła rozwieszać sznurek przez izbę - Należy wysuszyć wasze ubrania. - spojrzała na nas wyczekująco - No, dalej.
- J-ja nie jestem mokry.. - zaprzeczyłem - Chciałbym tylko mieć gdzie położyć parasol i.. - znowu spiorunowała mnie wzrokiem - ..naprawdę nie przemokłem.. naprawdę.. - zaczęła iść w moją stronę.
- Mam ci pomóc?! - ten władczy wzrok był co najmniej przerażający, gnojek zaśmiał się ale przestał gdy zwróciła się w jego stronę. - Na dole, w piwnicy jest łazienka - rzekła w końcu uspokajając się -.. a na kolacje jest rybna.. - nas obydwu przeszedł jakiś wstrząs - ..możecie spać nago, mnie to nie przeszkadza.. - rzuciła nam jakieś takie podejrzane spojrzenie.
- Ale nam tak. - odrzekłem, chodź nie byłem pewny czy forma "my" była poprawna, William zapewne nie miał obiekcji, chociaż gdy tak z obrzydzeniem spoglądał na tą babę... - Przebierzemy się w te rzeczy, które mamy. Spokojnie. - kiwnęła głową z lekkim zawodem i zaczęła robić na drutach.
- To co Phatuś..~! - rzep przylgnął do mnie na nowo - Idziemy się kąpać~?
<William? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz