Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

30 maja 2014

Od Williama c.d Phantoma

Usiadłem na siedzeniu i wcisnąłem się w róg przytulając do siebie kota. Ten clown był straszny, miałem wrażenie że obleśnie rozbiera mnie wzrokiem i chce mnie zgwałcić.
Phantom szybko zamknął drzwiczki przedziału i zasłonił okienko zasłonką, odwrócił się do mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Co teraz?            
- Nie wiem.- pokręciłem głową i przytuliłem mocniej zwierzaka do siebie. - Trzeba stąd wiać, albo nie zwracać na siebie uwagi...- powiedział o pół tonu ciszej.
- Ja nie wyskoczę z pociągu jeśli to masz na myśli bo mam lęk wysokości...- mruknąłem, nie lubiłem przyznawać się do swoich słabości.- Phantom...- spojrzałem mu w oczka.- Boje się...- miałem małą nadzieję że mnie przytuli~!    
                                                       
[Phantom? XD]

29 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

William się poprawił.. chce iść marudzić maszyniście, a nie mi.. to był dla mnie pozytywny szok.
Rzep, który się odrzepił, wyszedł z przedziału gdy tylko kiwnąłem głową, ale wrócił zaraz blady, przestraszony i dygający. Rzucił się na moje kolana budząc kota (czy kotkę, nie mam o tym pojęcia) i spojrzał na mnie wielkimi gałami.
- Tam jest On.. - rzekł wpatrując się we mnie, a ja przekrzywiłem głowę - Znalazł nas..
- On? - spytałem zaskoczony, nie wiedziałem o co chodzi - Czy babsztyl nas dopadł..? - pokręcił głową - Nie wiem o co ci chodzi.. - westchnąłem, położyłem puchacza na siedzeniu i wyjrzałem na inne przedziały.
Ku mojemu zdziwieniu w sąsiednim przedziale siedział nie kto inny jak..
- Przecież to nie możliwe.. - zastygnąłem w bezruchu i zacisnąłem ręce na drzwiczkach - ...jak on zdołał.. czy to na pewno...
- Tak. - rzekł William - Clown nas znalazł!

<Williamku?>

29 maja 2014

Leniwce wy moje

Leniwce kochane - zostały wam 3 dni do dobicia pięciu opowiadań..!! (zagrożeni są jedynie Kurumi, Snow [przynajmniej coś napisała], Yume, Over). Piszcie, przypominam również iż ktoś powinien dokończyć opo Od Cheewy'ego, ci co są zagrożeni mają okazję znaleźć osobę do pisania.
Jeśli natomiast macie jakiekolwiek pomysły na urozmaicenie akcji na watasze to pisać w "sugestiach". Obecnie trwa ankieta odnośnie jednej z propozycji (już widzę, że przejdzie). 
Myślałam o wprowadzeniu pojedynków między wilkami.. co o tym myślicie..? I co miałoby decydować o wygranej? Piszcie w komentarzach :) (przypominam iż jest opcja anonimu, nie musicie posiadać bloggera ani konta google.).

Pozdrawiam.

29 maja 2014

Od Williama c.d Phantoma

Wbiegliśmy do pociągu który od razu po naszym wejściu odjechał i ulokowaliśmy się w jednym z przedziałów. Usiadłam przy oknie, a Phantom na przeciw mnie z kotem na kolanach. Miałem wielką ochotę mu pomarudzić albo poprzytulać się no ale obiecałem że nie będę już tego robić. Po jaki huj ja w ogóle mówiłem że go lubię?!
Ehhh.. to jedyna decyzja której nie przemyślałem. Schowałem książkę do torby bo nie chciało mi się jej czytać i podniosłem się.
Phantom spojrzał na mnie pytająco nadal przytulając kota, a ja szeroko się uśmiechnąłem.
- Idę komuś pomarudzić~! Jeśli w ogóle ktoś tu jest, bo jeśli nie to... Pójdę do maszynisty~.

[Phantom?]

Sory że tak krótko ale jadę w autokarze XD

29 maja 2014

Od Phantom'a cd Williama

Kot drzemał mi na kolanach, a ja głaskałem jego miękkie futerko. Był sliczny, mrucz tam slodko i serdecznie wspolczulem mu, ze taki mily kicius byl przez lata wieziony u tej baby. westchnalem i spojrzalem na Williama; chyba troche zazdroscil puszaczowi miejsca na moich kolanach, ale kot tez mu sie podobal. 
ni stad nizowad uslyszelismy krzyk i odwrocilismy sie s jego strone. przez pustke biegl nie kto inny jak salceson; byla wlascicielka kota i nasza gospodyni. najwyrazniej dotyk poduszki nie wystarczyl jej rządnym dłoniom. w tym samym czasie nadjechal nocny pociag i poderwaliamy sie z lawki. wzialem kota i paczke, a William chwycil swoja walizke i pobiegl za mna. 

<Williamie?>

przepraszam za brak znakow, poprawie jak bede na kompiterze

26 maja 2014

Ankiety

Zdaje się, że na nasz blog jak i chyba na cały blogger zakradł się błąd z ankietami.
Wszystkie głosy zostały skasowane i nie można oddawać kolejnych (kiedyś już tak się stało, ale to naprawili). Więc spytam się: czy ktokolwiek widzi wyniki ankiet? Napiszcie mi proszę w komentarzu, jeśli ten błąd będzie trwał dalej będę musiała wstawić ankietę z innych stron.

Pozdrawiam,
Phantom

EDIT:
Nad starą jest nowa sonda niepodlegająca bloggerowi. Głosujcie w niej, przenieście też swoje głosy z poprzedniej ankiety na tę nową. Dziękuję :)

26 maja 2014

Od Cheewy'ego

Samotność najbardziej daje w kość, gdy nie ma się kogo wkurzać. To niezwykle frustrujące. Ale dlaczego wciąż jestem sam? A dlatego, że nikt mnie nie akceptuje, zresztą się nie dziwię. Ale po prostu nie umiem być inny, nieumyślnie odganiam od siebie innych. Już naprawdę zdesperowany ruszyłem przed siebie w poszukiwaniu nowej zabawki.
Nie wiem ile tak już idę. Kilka dni, a może tygodni. Świat się nade mną znęca.
"Świat okrutny jest,
więc uciekać przed nim chcesz"
Te słowa niewinnie przeszły mi przez głowę wywołując śmiech. Śmiałem się przez około dziesięć minut potem nagle się uspokoiłem. Stałem ze spuszczoną głową do czasu gdy usłyszałem dźwięk zbliżających się kroków.

<Ktoś?>



25 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Spojrzałem na kota, a potem na Phantom'a, widać, że na prawdę chce go wziąć. W sumie to ja też współczułem temu małemu i chciałem mu pomóc.
- Spoko~!- uśmiechnąłem się szeroko i wziąłem puchacza na ręce, widać, że młody nie był ale swój urok miał.- To chodźmy już.- uśmiechnąłem się i ruszyłem przed siebie.
Phantom od razu ruszył za mną. Krótki spacerek (omijając oczywiście dom tamtej baby) doprowadził nas na przystanek. Usiedliśmy na ławce czekając na najbliższy przystanek i kot z moich ramion przeszedł na kolana Phantom'a.
No i się pewnie zacznie, teraz ja przejdę na drugi plan, a kociak będzie zajmował całe serce chłopaka, podobnie jak tamta głupia ryba, no cóż chyba muszę się z tym pogodzić.
Usiadłem na ławce po turecku i wyjąłem z torby jedną z kilku książek.
Nastała krępująca cisz przerywana przez mruczenie kota.

[Phantom? XD]

25 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Gdy opuszczaliśmy chatę spojrzałem z żalem na kota; mrugnął do mnie ponownie żółtym okiem, ale nie opuścił komina i dalej leżał sobie spokojnie. Miałem jakąś taką potrzebę zabrania go z tego okropnego domu, jednak nic nie mogłem zrobić, w końcu nie był moim zwierzakiem. Pomachałem mu więc na do widzenia i wyszedłem.
Dalszy bieg był niczym w porównaniu do minut spędzonych w tamtej chacie; poza tym czułem, że jeśli chodzi o ucieczkę stamtąd to mógłbym biec bez końca. Dopadliśmy fontanny i William wskoczył na jej krawędź.
- Co teraz? - wysapał - Pokaż tą mapę.. - rozwinąłem kawałek papieru i podałem mu, a on w zamyśleniu zaczął ją studiować - Wiesz.. zdaje mi się, że nie będziemy mieli wyboru jak tylko wrócić na ten przystanek i poczekać na jakiś nowy pociąg. - zeskoczył z fontanny i zaczął iść w stronę z której przyszliśmy wczoraj - Jak tak dalej pójdzie, to ten sernik zdąży się zepsuć zanim go dostarczymy.
Mruknąłem coś i ruszyłem za nim kompletnie bez zapału. Jednak humor mi się poprawił gdy drogę zastąpiło nam puchate stworzenie ze złej chaty.
- Patrz.. - rzekłem patrząc na niego z nieskrywaną słabością - ..zaadoptujmy tego biedaka.

<Williamie? Bierzemy go? :3>

25 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- W sumie to myślałem, że na mnie nakrzyczysz i tu zostawisz~.- westchnąłem z ulgą.
- Nie mam powodu.- wzruszył ramionami.- Co robimy?- powiedział trochę ciszej.
- Sądzę, że powinniśmy stąd spadać, mimo tego, że na dworze jest zimno~...- zgarnąłem swoje spodnie i zacząłem na siebie zakładać, a Phantom spakował nasze rzeczy które musieliśmy wyjąć. Złapałem jeszcze jakieś jedzenie pakując w foliówkę i wsadziłem do torby.
- Trzeba jeszcze znaleźć jakąś mapę...- szepnąłem, a Phantom zaczął przeszukiwać szuflady. O dziwo nie miał trudności ze znalezieniem jej.
Ubrani i gotowi do drogi, z kluczem do drzwi wyszliśmy z tej przeklętej chałupy zostawiając tam tego biednego puchatego kotka.
Zostawiając klucz pod drzwiami ruszyliśmy pędem przez miasto, chyba będę musiał zbajerować paru ludzi w celu zdobycia pieniędzy bo widocznie czeka nas dłuuuuga droga.
- I co teraz?- wysapałem siadając na brzegu fontanny, w końcu chwila odpoczynku.

[Phantom?]

25 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Takie sprawy..? Jakie sprawy?
Zastygłem wpatrując się w niego, chodź w tym półmroku i tak nic nie widziałem. Strzelał tylko oczami na lewo i prawo nie patrząc na mnie, a ja nadal przyswajałem to co rzekł. Czyżby to oznaczało, że Will się we mnie zakochał...? Trochę to dziwne, wręcz przerażające, no ale jakoś już się przyzwyczaiłem do tej myśli, że kiedyś mi to powie.
- Wiem. - rzekłem w końcu powoli - I cieszy mnie to, że nie będziesz już nachalny.. - tak, to cieszyło mnie najbardziej. - ..ale muszę się przyznać, że nie jestem wielkim fanem takich kosmicznych związków..
- Przecież się domyśliłem! - fuknął William, chodź w jego słowach dojrzałem jakąś nutę zaskoczenia, pewnie dlatego, że nie trzepnąłem go w twarz i nie nawrzeszczałem należycie głośno - Nie musisz mi tego tłumaczyć.
Nie do końca wiedziałem co mam z nim teraz zrobić, odwrócić się i szukać wyjścia..? Ale mógłby się obrazić, a bez niego nawet nie umiem wrócić do domu. Krystyna by się pogniewała gdybym nigdy nie wrócił.. z resztą kłótnia z nim o takie rzeczy nawet nie wchodziła w rachubę, był przyjacielem i wolałem gdy jednak nie jesteśmy wrogami. Jako wróg William potrafił być naprawdę upierdliwą szczypawką..
- I co? - spytałem patrząc na niego, a on podniósł wzrok zdziwiony - Oczekujesz, że co ci teraz powiem?

<Williamie ty mój :*?>

25 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Czegoś takiego się kompletnie nie spodziewałem...
Kobieta mnie pierwszego rzuciła na łóżko, a potem wleciał na mnie Phantom.
- Wie Pani...- jęknąłem, powoli zaczynałem jej już mieć dość.- Ja wolę spać na podłodze, to lepiej działa na mój kręgosłup.- skłamałem uśmiechając się lekko.
Ale ona mnie zignorowała, usiadła na wyrku przez co materac się ugiął, podobnie było po tym  jak się położyła. Na nasze szczęście łóżko było szerokie więc jak byliśmy do siebie ściśnięci to Phantom nawet nie dotykał jej plecami i z tego co zdążyłem zauważyć to o wiele bardziej wolał przytulać mnie, a nie ją.
Miałem wielką ochotę jej coś zrobić, ale to dzięki niej Phantom mnie teraz przytula. Zamknąłem oczka i wciągnąłem jego zapach, nie wiem dlaczego ale ostatnio bardzo go polubiłem.
Leżeliśmy tak jakiś czas, aż usłyszeliśmy chrapanie tego babska.
- Will... Nie śpij.- szepnął Phan.- Trzeba coś zrobić. Teraz.
Otworzyłem oczy i przykryłem usta jednym palcem by pokazać mu żeby zamilkł. Bezszelestnie się podniosłem i pomogłem wstać Phantom'owi, potem cicho wyszliśmy z sypialni, chociaż tutaj panował dokuczliwy zapach zdechłego szczura.
- Phan...- szepnąłem, jak nie teraz to nie wiem kiedy mu to powiem.- Muszę ci coś powiedzieć...
- Co? Idzie za nami?- odwrócił się by zobaczyć czy kobieta przypadkiem za nami nie człapie.
- Nie o to chodzi...- zrobiłem się czerwony, chociaż przez ciemności panujące w pomieszczeniu chłopak pewnie tego nie zauważył.- Bo ja się chyba w tobie... Ja cię bardzo lubię...- westchnąłem w końcu.- Ale nie martw się nie będę już nachalny, nie lubię jak takie sprawy się robi na siłę.- spuściłem wzrok, pewnie zaraz powie że jestem ohydny.

[Phantom? XD :**]

25 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Zastygliśmy niemalże nie oddychając i udawaliśmy, że nas tutaj wcale nie ma. Powstrzymałem się od odepchnięcia Willa i nasłuchiwałem poczynań tej babki. Coś stukotało, coś dzwoniło i coraz bardziej nie mogłem odgadnąć logiki tej sytuacji. Najpierw wygląda jak seryjny gwałciciel, a teraz chce nas zabić? Może jest nekrofilem, albo co? Ah... czy ja naprawdę muszę być taki ponętny, że co się ruszę to ściągam na siebie niewyżytego Williama albo napaloną baryłkę?
Usłyszeliśmy kroki w naszą stronę i gnojek przylgnął do mnie jeszcze bardziej, aż zaczęło mnie coś dusić. Nagle usłyszeliśmy wystrzał i obydwaj poderwaliśmy się, chcąc uniknąć kuli, ale okazało się, że nie było to konieczne, bowiem to nie do nas strzelała. Zapach krwi rozniósł się po chacie i piski myszy ucichły dopiero po kilku chwilach. Przerażeni wypatrywaliśmy w ciemności tego, co ubiła i odgadliśmy, że musiał to być kot. Ale dlaczego akurat on..?
- Szczury. - warknęła stając obok nas z wojownicza miną - Szczury są wszędzie. - faktycznie; to nie był kot, a ogromny, owłosiony gryzoń. Sam kot nadal drzemał niewzruszony na kominku. - Co jakiś czas zdarza się plaga tych gryzoni.. - rzekła odwracając się do nas - ..są niebezpieczne! Potrafią zagryźć nawet dorosłego człowieka, po tym najeździe nie mogę was zostawić samych.. idziecie spać ze mną! - zaczęliśmy protestować, ale wzięła nas obu nagle pod tłustą pachę i zaciągnęła nas do pokoiku. William wyglądał, jakby miał jej serdecznie dość.

<Williamku?>

25 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Leżałem z pół przymkniętymi oczami i obserwowałem tą kobietę. Grzebała w tej szafce i w końcu poszła zamykając się swoim pokoju na klucz.
Odtworzyłem szybko oczy i podniosłem się ignorując Phantom'a mówiącego, że mam wracać na miejsce. Podszedłem cicho do szafki i otworzyłem szufladę. W środku były wycinki z gazet, stare zdjęcia, cukierki, ciastka, trutka, pistolet, kule... Jak on nas zamorduje i zgwałci to mam nadzieję, że Phantom'a pierwszego, on jest ładniejszy. Zasunąłem szufladę i szybko podreptałem do Phantom'a wtulając się w niego, znów słyszałem jak ta baba kroczy w tę stronę.
- Will co tam? Co ty...?- szepnął chłopak, a ja zamknąłem oczy udając że śpię.
- Cicho bądź i śpij, jeśli będzie chciała coś nam zrobić to porażę ją prądem.
Phan znów zamknął oczy i wieloryb wlazł do pokoju w którym spaliśmy.

[Phantom? XD]

25 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Ja również zadowolę się czymś mniejszym.. - uśmiechnąłem się machając ręką, nie mogłem znieść myśli o zjedzeniu krewnego Krystyny - ..nie chcemy sprawiać pani kłopotu..
- No dobra.. - nie wyglądała jakby się nami wzruszyła, wzięła nasze talerze i wypiła obydwa naraz, a my wyszczerzyliśmy oczy w zdziwieniu.
- Ale ten babsztyl ma spust.. - jęknął cichutko William, by nie mogła go dosłyszeć, a ja kiwnąłem głową.
Kobieta drzemała na swoim łóżku w małym pokoiku, a my zadowoliliśmy się podłogą. Ułożyłem głowę na pustej walizce Williama, a on sam przywlókł sobie własną poduszkę. Nasza gospodyni wydawała się o nas dbać, mimo iż jej podejrzane spojrzenia w naszą stronę nie należały do najprzyjemniejszych. Najwidoczniej brakowało jej faceta w domu, a czemu nikt z nią nie został to wydawało się oczywiste.
- Phantom.. - mruknął Will, a ja otworzyłem oczy i spojrzałem na niego pytająco - Śpisz..? - zaprzeczyłem - Czy ty mnie w ogóle chodź trochę lubisz..?  -spytał.
- Skąd ci się wzięła ochota na takie rozmowy..? - mruknąłem - I skąd takie pytanie?
- No bo ja się staram, a ty tylko zawsze mnie odpychasz.. więc mam takie wrażenie, że jednak mnie nie lubisz.
- Gdybym cię Williamie nie lubił..- westchnąłem -..leżałbym tu teraz z kimś innym. Nie zabrałbym wroga na wycieczkę.. - odwróciłem się ponownie i ułożyłem na twardej podłodze - ..co jednak nie oznacza, że jesteś czasem irytujący.
- Czyli mnie trochę lubisz..~? - ożywił się nagle i przechylił się przez mój bok, aby zobaczyć moją minę - Jeee~!
- No.. powiedzmy, że lubię. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego - Ale mógłbyś mnie tak nie wkurzać w towarzystwie ludzi.. - nagle coś zgrzytnęło i odwróciliśmy wzrok w stronę pokoiku naszej gosposi - Will.. udawaj, że śpisz.. - syknąłem i obaj natychmiast legliśmy na ziemię.
Ze środka wytoczyła się ta baryłka i zaczęła grzebać po szufladach. Ciekawe, co też robiła..

<Williamku?>

25 maja 2014

Od Williama c.d Pahantom'a

Gdy patrzyłem mu w oczy to już widziałem jak wręcz ocieka złością na mnie. Jak zwykle nie może powiedzieć mi jakiegoś miłego słówka tylko odgania jak chorega psa, który już ledwo chodzi.
- Will.- mruknął.
- Ale z ciebie głupi i uparty osioł.- warknąłem podpierając się po bokach.- Mam cię głęboko gdzieś!- odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z piwnicy siadając pod ścianą przy drzwiach.
Ja się tak staram, a on nic, do tego jeszcze mnie odgania jakbym był zwykłą rzeczą, w sumie to zawsze tak było, nigdy nie byłem tolerowany tylko, że to zawsze kończyło się śmiercią tamtej osoby, a Phantom'a nie chcę zabić.
Siedziałem tak z 10 minut i w końcu drzwi się otworzyły a w nich stanął Phantom, czysty i pachnący.
- No w końcu.- mruknąłem i wlazłem do łazienki zamykając za sobą drzwi.
Przez niego straciłem cały zapał czego chyba jeszcze nikt nie dokonał. Umyłem się i ubrałem na siebie tylko białą koszulę i bokserki, nie będę przecież spał w ubraniu.
Wylazłem z pomieszczenia i ku mojemu zdziwieniu Phantom nadal tam stał, pewnie bał się iść samemu do tej baby.
Nic nie powiedziałem i ruszyłem po schodach na górę i gdy tylko się tam znaleźliśmy to ona od razu do nas podeszła, patrząc się na moje nogi, lub na to co mam trochę wyżej.
- Chodźcie coś zjeść.- uśmiechnęła się szeroko.- Nalałam wam już zupy.
 Za żadne skarby nie spojrzę na to ohydną zupę, a co dopiero wezmę ją do ust.
- Mój znajomy zje z wielką chęcią.- Wskazałem na Phantom'a który stał za mną.- A mi wystarczy tylko kromka chleba, lekko mnie brzuch boli.- uśmiechnąłem się kłaniając lekko.- Nie chcę sprawiać kłopotu.

[Phantom? XD]

24 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Spojrzałem na niego z obrzydzeniem i odepchnąłem, jednak okazało się, że William mimo swojej drobnej budowy był silniejszy niż mi się zdawało i nie dawał się odkleić.
- Williamie.. - mruknąłem patrząc na niego ponuro - Masz natychmiast przestać mnie.. obejmować. - nie wiedziałem jak to nazwać, bo to było bardziej macanie niż przytulenie. - I nie podniecaj się tak. Najpierw któryś z nas się wykąpie, a drugi będzie czekał za drzwiami..
- Coo?! - spytał zawiedziony - Nie! Dlaczego niby tak ma być? Wstydzisz się..? - spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja westchnąłem.
- Hmm.. jak by to ująć.. - trochę ciężko było się przyznać, że tak, owszem - ..nazwałbym to raczej lękiem natury samozachowawczej.. - przekrzywił głowę pytająco - ..mam jakieś takie lęki, że się na mnie rzucisz i wymacasz po wsze czasy, a mam takie wrażenie, że nie chcę tego.. - nie wiem czy dobrze to ująłem.
- Ojjj... spokojna głowa, Phatuś! - rozpromienił się - Nie dotknę cię. Ale oczu zamykał nie będę.. - uprzedził z uśmiechem, a ja poczułem, jak robię się czerwony. Po co ja chciałem wyruszyć w podróż dla jakiegoś głupiego sernika...

<Williamku? xD co dalej?>

24 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Ta kobieta coś knuje, na pewno, chce mnie otruć zupą rybną! Mam nadzieję, że pozwoli mi zjeść sam chleb z masłem, bo tamtego na pewno nie tknę, już wolę spać na zewnątrz.
Złapałem Phantom'a za ramię i tak jak powiedziałem poszedłem z nim na dół żeby się wykąpać, niestety nie wiedziałem, że tak to będzie wyglądać. Tego nawet kabiną prysznicową nie dało się nazwać, a to co stało obok miało chyba służyć za wannę...
Postanowiłem jednak poprzymilać się do Phantom'a, nie ze złości tylko dla tego, że mam taki kaprys, po prostu chcę się od czasu do czasu do niego przytulić.
- To jak to robimy z tym kąpaniem?- mruknąłem cicho tuląc się do niego, nie uśmiechałem się anie niczego nie knułem.
- Will...- odburknął najwyraźniej chcąc mnie od siebie odkleić.- Zosta...
- Nie! Nie zostawię cię!- przytuliłem go mocniej i spojrzałem mu w oczy.- Lubię cię, a ja takich osób nie zostawiam.- wspiąłem się na palce i cmoknąłem szybko jego policzek. Pewnie zaraz mnie odepchnie zacznie się wycierać i nakrzyczy na mnie, ale to nie moja wina, że miałem taką potrzebę i już.

[Phantom? Co z tym kąpaniem? XD]

24 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Zaspokajanie potrzeb? W jakim sensie on to powiedział..? Niebezpiecznie się robi..
Gdy dotarliśmy do wsi zastaliśmy parę zbitych domków, śmieci walały się po gankach, a gdzieś w dali zarżał koń. Nic nie wyglądało tutaj jak hotel, albo noclegownia więc podeszliśmy do pierwszych, lepszych drzwi i zapukaliśmy. Otworzyło nam spasione babsko i spojrzało na nas strasznym wzorkiem. William pisnął i obydwaj odgięliśmy się do tyłu, czując jakby ktoś nas przekrajał na pół.
- Czego..? - spytała nieprzyjemnie szorstkim głosem i zlustrowała nas - Czego szukają dwa pedały na pustyni..? - zjeżyłem się i już miałem zamiar przemówić jej do rozsądku, ale uniosła dłoń - Dobra, dobra.. jesteście kolejnymi podróżnymi, ha? Włazić. - i zanim się obejrzeliśmy wciągnęła nas do środka i zatrzasnęła drzwi.
W środku paliło się ognisko i całość sprawiała przyjemniejsze wrażenie niż wizja stania całą noc w deszczu. Znad garnka stojącego na stole unosiła się przyjemna woń grzybów, a w samym domu panował porządek. Nie było to jednak takie domostwo do jakiego raczyliśmy przywyknąć; ściany były co prawda murowane, ale dach był ze słomy i drewna, a myszy harcowały gdy tylko spuszczało się wzrok z najciemniejszego kąta. Stary kocur wygrzewał się na krześle i gdy nas zobaczył łypnął oczami z jakimś dziwnym porozumieniem.
- No dobra. - stanęła przed nami w lekkim rozkroku i teraz gdy ogień oświetlał jej twarz, mogłem oszacować jej wiek na najwyżej trzydzieści lat, jednak jej postura.. hm. - Rozbierać się.
- Co..? - spytał William który dotychczas był zajęty raczej obserwowaniem kota niż słuchaniem - Jak rozbierać?
- No jesteście przemoczeni, czyż nie? - zaczęła rozwieszać sznurek przez izbę - Należy wysuszyć wasze ubrania. - spojrzała na nas wyczekująco - No, dalej.
- J-ja nie jestem mokry.. - zaprzeczyłem - Chciałbym tylko mieć gdzie położyć parasol i.. - znowu spiorunowała mnie wzrokiem - ..naprawdę nie przemokłem.. naprawdę.. - zaczęła iść w moją stronę.
- Mam ci pomóc?! - ten władczy wzrok był co najmniej przerażający, gnojek zaśmiał się ale przestał gdy zwróciła się w jego stronę. - Na dole, w piwnicy jest łazienka - rzekła w końcu uspokajając się -.. a na kolacje jest rybna.. - nas obydwu przeszedł jakiś wstrząs - ..możecie spać nago, mnie to nie przeszkadza.. - rzuciła nam jakieś takie podejrzane spojrzenie.
- Ale nam tak. - odrzekłem, chodź nie byłem pewny czy forma "my" była poprawna, William zapewne nie miał obiekcji, chociaż gdy tak z obrzydzeniem spoglądał na tą babę... - Przebierzemy się w te rzeczy, które mamy. Spokojnie. - kiwnęła głową z lekkim zawodem i zaczęła robić na drutach.
- To co Phatuś..~! - rzep przylgnął do mnie na nowo - Idziemy się kąpać~?

<William? xD>

24 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Szedłem kilka kroków od Phantom'a nakrywając się jego dużym, aczkolwiek bardzo przyjemnie pachnącym płaszczem. Co jakiś czas spoglądałem w niebo by odgadnąć, że zaraz walnie we mnie piorun, było to dziwne uczucie, ale bardzo mnie ożywiało i dodawało energii.
Szliśmy jakieś dwie godziny, podczas których niewyobrażalnie się męczyłem brakiem jakiegoś człowieka prócz Phantom'a, ale w końcu na horyzoncie widać było jakąś małą wieś, to pewnie było to miasto.
- No w końcu~!- uśmiechnąłem się przyspieszając kroku.- Szybko Phantom!
- No idę, idę.- mruknął próbując mnie dogonić.
Wdać, że jemu ten spacerek też zaczynał się dawać we znaki, a przecież w ogóle nic nie mówiłem więc powinno mu być przyjemnie.
- Głoooodny jestem i chcę mi się spać!- jęknąłem omijając kałużę. Dobrze, że doszliśmy do tego miasteczka bo zaczynało być już ciemno, a deszcz nie przestawał padać. Jeśli tak będzie lało całą noc to jutro woda będzie do kostek.
- Twoim zadaniem jest zaspokojenie moich potrzeb.- spojrzałem zły na Phantom'a, gdy minęliśmy pierwszy domek.- Teraz ty się poświęcisz.
A jeśli tego nie zrobi to ja się nim zajmę, tak, że przeżyje traumę, co ja gadam? I tak przecież to zrobię~!

[Phan?]

24 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Snow

- Tak, jest. - rzekłem i z ulgą wpatrywałem się w koci ogon znikający w drzwiach - Kilka kilometrów stąd.. gdy będziesz chciała mogę cię tam zaprowadzić. Ale wybacz; muszę na razie wpuścić Krystynę do większego słoika, bo to maleństwo to dla niej niekomfortowa sytuacja.. - spojrzałem na puszczającą bąbelki rybkę - ..jeśli będziesz czegoś chciała, to mieszkam tam. - wskazałem jedno z pierwszych drzew i ciemne drzwi.
Zostawiłem ją by urządziła się w chatce i wróciłem do własnego mieszkania, zmieniłem wodę w większym akwarium, które zakupiłem niedawno w mieście po tym, jak William stłukł mój poprzedni słój i wpuściłem do niego Krystynę. Opłynęła całość badając, gdzie to pan Phantom ją wpuścił, a potem zaczęła pływać za jedzeniem które wrzuciłem do środka.

<Snow? Chcesz coś jeszcze?>

24 maja 2014

Od Snow c.d. Phantom'a


-W sumie to, kiedy wypuszczasz swoją ,,nie do końca" rybę? Bo chyba nie chce, aby Pepe ją skonsumował...
-Em... nie są to jakieś określone godziny, ale nie wypuszczam Krysi za często.
-Nazwałeś ją Krysia?! Nietypowo, ale całkiem fajnie.- uśmiechnęłam się.
Ruszyłam parę metrów przed siebie. Szybko wypatrzyłam sobie mieszkanie. Na samym końcu. Była w dobrym stanie, mała chatka.
-Super!- otworzyłam drzwi, ale zaraz się odwróciłam- Jest tu w pobliżu miasto?
Kot zeskoczył z moich rąk i automatycznie wszedł do chatki przez uchylone drzwi. Znak, że wybrałam dobrze. Przyjrzałam się dobrze słoikowi z rybą. Była niezbyt duża, ale spora jak na rybę z akwarium.

<Phantom?>



24 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

William wcale nie musiał odchodzić; gdybym skopiował jego ciało obyłoby się bez takich cyrków. Jednakże myśl o odczepieniu się tego rzepa i wysłanie go na deszcz dawała mi jakiś rodzaj ponurej satysfakcji, takiej której nie można odrzucić.
- Płaszcz? - spytałem - Przecież jest ciepło.. nie potrzebujesz go.
- Phaaantom! - rzekł stanowczo - Daj mi ten płaszcz! Nie rozumiesz, że tam pada..
- Eee... tam. Pomyśl sobie, że jesteś na basenie..
- Basenie? - zdziwił się - Basen.. Phatuś w samych kąpielówkach.. - mruknął marzącym głosem, a ja spojrzałem na niego z przerażeniem.
- Dobra. Bierz ten płaszcz. - dałem mu do potrzymania parasol i zdjąłem moje nakrycie z lekkim westchnieniem - Ale nie pobrudź go.. nie zadrap.. - ze smutkiem wpatrywałem się w ubierającego go Williama - Jest za długi - zauważyłem - ..ciągniesz go po ziemi.
- Rękawy też.. - mruknął podwijając czarny materiał - Ale ty jesteś duży.. - spochmurniałem, bo mimo iż nic takiego nie powiedział, to za każdym słowem tej mendy kryła się jakaś erotyczna przenośnia - ..dobra.. żegnaj! - odszedł parę kroków i spojrzał w niebo.

<William?>

23 maja 2014

Od Williama cd Phantom'a



Spojrzałem w przestrzeń tuląc się do Phantom'a. Nie było tu nic, żadnych ludzi, żadnych obiektów do obserwacji i zabawy nimi, został tylko Phantuś, który prawdopodobnie popełni samobójstwo po tym jak spędzi ze mną więcej czasu.
Jak nie mam koło siebie więcej niż dwójki ludzi to zaczynam wariować.
- Chodźmy przed siebie, może znajdziemy jakieś miasto~..- uśmiechnąłem się lekko trochę przerażony. Jak nie mam co robić to jestem albo leniwy albo zbyt uciążliwy.
Ruszyliśmy we dwoje spokojnym krokiem i ja głownie skupiałem się na wypatrywaniu czegokolwiek, że też musieliśmy trafić na takie zadupie!
Na domiar wszystkiego zaczęło padać jak nie wiem i błyskać się.
- Phan, musimy gdzieś przesiedzieć tą burzę…- mruknąłem, wolałem być w jakimś mieście.
- A to dlaczego?
- Na bank uderzy w nas piorun, jesteś najwyższym punktem tutaj, szkielet parasola jest metalowy i do tego ja ściągam pioruny.- westchnąłem.- Mnie się nic nie stanie, gorzej będzie z tobą…
- Tu nic nie ma jakbyś nie widział.- mruknął do mnie.- Ale mam pomysł.- uśmiechnął się nagle złowieszczo.- Skoro ściągasz pioruny, to się odklej ode mnie, idź obok i ściągaj je na siebie.
- Ale tam pada..- jęknąłem patrząc na obszar poza parasolem.- Jesteś okrutny.- nadąsałem się.- Dawaj swój płaszcz to pójdę.
Nie chcę by Phantom'owi się coś stało, ale nie chcę też zmoknąć.

[Phantom?]

22 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Snow

- Przepraszam, dlaczego to jest dziwne? - przytuliłem trochę słoiczek z Krystyną - Każdy ma inne zainteresowania.. ja na przykład bardzo lubię koty, ale zawsze miałem psy. I ze względu na to..
- I ze względu na to, że miałeś psy masz teraz rybę? - spytała nie mogąc znaleźć połączenia tych dwóch faktów - Nie rozumiem.
- Bo wiesz.. to nie jest do końca ryba. Znaczy się jest rybą.. a dobra! - machnąłem ręką - Nie chce mi się tego tłumaczyć, długa historia. W każdym razie myślę, że ważniejszą sprawą obecnie jest to, byś wybrała sobie mieszkanie. - wskazałem na wioskę, która rozciągała się na całe, wielkie jezioro - Robi się ciemno i lepiej zająć się tym puki komary tak nie gryzą. Niestety... - wszedłem na mostek i zacząłem iść dalej - ..życie nad wodą ma pewne minusy, a te latające insekty to jeden z nich!
Dotarliśmy do końca tego molo i doszliśmy do kwadratowej, drewnianej kładki z której ponownie odchodziło sześć mostków; cztery z nich wędrowały do drzwi mieszkań, piątym przyszliśmy, a szósty prowadził do kolejnej kwadratowej kładki.
- Niektóre z tych domów... - rzekłem - ..mają wydziergane imię lokatora na drzwiach, po tym poznasz zajęte lokale. Poza tym możesz sobie wybrać jaki dom chcesz; ciągną się aż po kilometr stąd, chodź nie radzę mieszkać na samym końcu; chyba, że lubisz samotność. Masz jeszcze jakieś pytania? - spytałem, mierząc przy tym podejrzliwym wzrokiem Pepe, który zerkał na słoik z Krystyną.

<Snow?>

22 maja 2014

Od Snow cd. Phantom'a

Zamurowało mnie jak zawsze na wspomnienie domu. O ile mogłam to nazwać domem.
- No więc... zwiałam z domu. Nie za bardzo mi opowiadało mi... życie tam. No i prowadziłam wędrowny tryb życia.- przeskoczyłam przez leżący na ziemi. spróchniały, pień - Głównie wędrowałam przez lodowe pustkowie i tam za... zamroziłam Pepe. A ty?
Pepe ułożył się na mych rękach i mruczał.
- W sumie to ja też... zwiałem z domu. Ale... jak to ,,zamroziłaś" kota?
- No za bardzo nie kontrolowałam swoich mocy. I teraz ja się np. zdenerwuje, to jego futerko porasta szron.
Kot wyrwał się z mych rąk i pobiegł do mostku. Gdzie zaczął machać łapką w wodzie. A na jego futerku znów pojawił się szron.- O lub jak poluje.- mruknęłam. - Tylko co on tam zobaczył. - Chłopak ożywił się i podbiegł do rzeczki. Wydał z siebie krótki krzyk i ukląkł. Podeszłam do niego i zobaczyłam małą rybkę. Wzięłam kota na ręce, a Phantom wziął rybkę do słoika.- To twoja... ryba?- zapytałam zdziwiona
- Tak. Nie wydaje mi się, że to coś dziwnego...
- A mnie się to wydaje bardzo dziwne.

<Phantom?>

20 maja 2014

Aktualności

W tym poście jest kilka spraw do omówienia.. chyba większość się domyśla jakich.

Punkt łan:

Wy leniwce -.-
Od niedawna po lewej stronie strony watahy jest licznik opowiadań każdego członka. Jeśli osoby, które mają mniej niż 5 opowiadań, nie przekroczą tej magicznej liczby do czerwca, to zostaną wyrzuceni z watahy. Nikt poza jedną osobą nie zgłaszał mi nieobecności/szlabanu/niemożności pisania, wynika to jedynie z waszego lenistwa i ignorancji. Zazwyczaj jeśli gdzieś dołączamy to chyba nie po to, aby zalegać w karcie, ale żeby jednak być chociaż trochę aktywnym, tak?
Pięć opo w tydzień to nie jest naprawdę dużo, zwłaszcza, że nie muszą być przecież kolosalne.
Zagrożeni i wzywani do nawrócenia są:
- Snow,
- Over,
- Yume,
- Kurumi.
Jeśli po prostu gdzieś macie tą watahę to proszę: napiszcie mi na poczcie bym was usunęła. Ja was przecież do członkostwa nie zmuszam. 

_________________________
Punkt tu:

Jak widzimy zmieniło się tutaj trochę; namęczyłam się z nagłówkiem i resztą, ale było warto - nie wygląda to tak prymitywnie. 
Pojawiły się również nowa opcja, jak już wcześniej napisałam, licznik opowiadań. Kolejną sprawą jest to, że zmodyfikowałam trochę zakładkę "Tereny". 
Zapraszam do zwiedzania odmienionych terenów. 

_________________________

Punkt tri

Ostatnia sprawa... chyba najsmutniejsza... KISIEL PRZEGRYWA W ANKIECIE!
Kisiel spadł na trzecią pozycję O.O to niewybaczalne! Fani kiśla - łączmy się i głosujmy! Pokażmy światu, że kisiel nie jest sam!
I oczywiście zachęcam do głosowania również na inne artykuły spożywcze, one też są ważne oczywiście.. ale nie tak jak kisiel! xD

Ogólnie to ta ankieta odniosła sukces - ta zrobiona w starej watasze miała łącznie około 250 głosów (wtedy też wygrała galaretka -.-), a sama widziałam w innych watahach próby naśladownictwa jej (podobne pytanie i podobne opcje - nie uwierzę, że to przypadek. Poza tym nic do tego nie mam - ankieta jest typowo humorystyczna, więc powielanie jak najbardziej dozwolone ^^). Chyba te pół roku temu rozpoczęliśmy nową modę, kochani.. xD zatem nie pozwólmy tradycji upaść!




No, to chyba tyle. 
Wasz nieukochany Alfa,
Phantom.

19 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Spochmurniałem, chyba nie myśli, że będę go masował. Jeszcze czego..
Gnojek wyszedł z przedziału, a ja spojrzałem na paczuszkę, którą wieźliśmy ze sobą. Opakowałem ją ponownie w świąteczny papier by wydawała się nietknięta i zapakowałem jeszcze w reklamówkę. Miałem nadzieję, że znajdziemy właścicielkę sernika, aczkolwiek z drugiej strony bardzo chciałem go skonsumować... zły Phantom.
- Phatuś..~! - Will wsadził łeb pomiędzy drzwi i spojrzał na mnie radośnie - Dobra wiadomość; chyba dojeżdżamy!
- Jesteś pewien? - wstałem.
- Nie. - przyznał i uśmiechnął się - Bo pociąg jest pusty - zdziwiłem się - ..ale zdaje mi się, że hamujemy.
Faktycznie, pociąg przystanął. Zdziwieni wyszliśmy na nowy dworzec, a gdy tylko opuściliśmy pojazd ten ruszył nagle i szybko do przodu, zostawiając nas samych. Spojrzałem na miejsce gdzie się znaleźliśmy; było to coś w stylu przystanku, ale nigdzie nie było widać nawet zarysów miasta. Nie było nawet ścieżek, ni znaków.
- Gdzie.. my dojechaliśmy? - spytałem zdziwiony, a chłopak też rozglądał się w poszukiwaniu jakiegoś wyjaśnienia - Przecież tu nic nie ma. - zachmurzyło się za to i zaczęło kropić - Ooo.. jeszcze to.. - otworzyłem parasol i dalej myślałem - I co tu.. William? - gnojek przylgnął do mnie. - Co ty robisz?
- No deszcz.. - wskazał niebo - Ty masz parasol.. nie sądzisz, że to romantyczne..? - spytał mrugając oczętami, a ja strzeliłem gniewnie brwiami kilka razy, ale nie odezwałem się - Jee..~!
- Martwi mnie to.. - rozejrzałem się, a wokół zastałem tylko suchy step - ..że nic tu nie ma. No ale cóż. Trzeba gdzieś iść. Jak myślisz, w którą stronę?

<Williamku?>

18 maja 2014

Od Williama c.d Phantoma

Wtuliłem się w ciało Phantoma, okrywając się trochę jego płaszczem i po prostu zasnąłem. Ni było zbyt wygodnie, ale przynajmniej ciepło i miło. Nie wiem kompletnie ile jechaliśmy, ale obudziło mnie podrzucenie wagonu jakbyśmy coś przejechali (oby to był ten clown...). Uniosłem się na rękach i obejrzałem dokładnie przedział w którym byliśmy. Nic się nie zmieniło oprócz tego, że zaczynało już zmierzchać, czy tam się jedzie aż tak długo?
Spojrzałem na Phantoma i on nawet nie drgnął i co fajniejsze to mnie przytulał~! No ale to nie może trwać wiecznie, a szkoda..
- Phantuś~.. Wstawaj skarbie~!- usiadłem i rozmasowałem sobie kark, ja mam zbyt delikatne ciało by spać w takich warunkach.
- Co...?- mruknął i przetarł oczy by chociaż trochę się rozbudzić.- Dojechaliśmy?
- Chyba jeszcze nie~.- ziewnąłem.- Przydałoby się sprawdzić kiedy jest nasza stacja, chyba, że zrobiliśmy parę razy kółko~!- zachichotałem.- Pójdę do jakiegoś przedziału, ale najpierw pomasuj mi plecki bo mój kręgosłup cierpi...- jęknąłem.

[Phantom?]

18 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Miałem jakąś taką nieposkromioną potrzebę wrzucenia Willa pod pociąg, ale powstrzymałem się ostatkiem sił. Poza tym nie był ciężki i gdyby nie dziwne spojrzenia przechodniów, nawet nie zwróciłbym uwagi na jego wygłupy.
- Jaki znowu.. - parsknąłem sądząc, że chce odwrócić moją uwagę od jego wybryków, ale po sekundzie przypomniałem sobie naszą wycieczkę do miasta i zacząłem powoli, z coraz większym strachem odwracać głowę. - O kurde..
Przy słupie stał nie kto inny, jak nasz stary "znajomy", którego to William okradł zaledwie kilka tygodni temu. Ten pedofil rozdawał przestraszonym dzieciakom jakieś ulotki z reklamą kina. Podrapał się w tyłek, co musiało być uzasadnione jego niewygodnym kostiumem pandy, po czym odwrócił się w naszą stronę szukając nowych bachorów, ale zobaczył nas. Cała nasza trójka zastygła w milczeniu i przez chwilę mierzyliśmy się porozumiewawczymi spojrzeniami, od razu widać było, że nas poznał. Lecz dopiero gdy siedzący na mnie gnojek rzucił mu promienny, wyzywający uśmiech clown zerwał się na równe nogi, puścił ulotki które z szumem poleciały w powietrze i rzucił się w naszą stronę z nieskrywaną frustracją.
Wrzasnęliśmy obaj i rzuciliśmy do biegu, ten staruch biegał gorzej od nas, jednakże jego determinacja była godna podziwu. Skręciliśmy w jakiś korytarz i już się miało zdawać, że go zgubiliśmy gdy wpadliśmy na niego na następnym zakręcie.
- William..! - krzyknąłem gdy clown rzucił się na mnie i przygwoździł ciałem do podłogi - Uciekaj i powiec Krystynie, że ją kochałem!
- Nigdy! - odkrzyknął i rzucił się na napastnika - Gdy tam wrócę powiem tej obślizgłej rybie, że zawsze kochałeś mnie! Niech umiera z rozpaczy i samotności! A przy pierwszej okazji usmażę ją na patelni! - spochmurniałem i skopałem z siebie plującego mężczyznę.
William poraził go prądem i tamten zemdlał, jednak nie było nawet mowy o zabiciu go. Morderstwo w biały dzień mogłoby się źle skończyć dla mnie i dla mojej watahy, a gnojek dobrze o tym wiedział.
- Zostawmy go tu. - rzekł - I po prostu uciekajmy. - kiwnąłem głową i pobiegliśmy z powrotem na peron.
Kupiliśmy bilety jak porządni, prawi obywatele i gdy pociąg wreszcie nadjechał wsiedliśmy do środka. Akurat był to pojazd z przedziałami, dlatego otworzyłem drzwiczki jednego z nich, a William zaraz wskoczył na miejsce przy oknie i przypłaszczył mordę do szyby. Sam usiadłem naprzeciwko niego i westchnąłem podpierając się o parapet.
- Wiesz Phatuś.. - oderwał wzrok od wyludnionego peronu i spojrzał na mnie - My prawie sami w tym pociągu.. w dodatku przedział mamy tylko dla siebie.. - zatańczył brwiami - ..co sądzisz o finale naszej podróży poślubnej?
- Williamie, ja się proszę.. - przewróciłem oczami - Wiadomo przecież, że to nie finał.. to dopiero początek!
- To gdzie noc poślubna!? - spytał drąc ryja - Gdzie początek? Ta nasza wycieczka nie ma rąk i nóg..
- Może i nie ma.. - mruknąłem i opadłem się o siedzenie - Ale chyba sobie pośpię.
- Mogę obok ciebie..? - spytał, a jego oczka nagle stały się takie ładne, najwidoczniej ten chłopak potrafił o coś prosić - Pliss... chociaż w sumie. - nagle spoważniał - Czemu ja cię w ogóle pytam o zdanie? - przeskoczył na siedzenie obok mnie i objął w pasie - Phhatuś..~! Jesteś taki mięciutki.. - zamrugałem kilka razy gniewnie, ale policzyłem do dziesięciu i jakoś wytrzymałem bez drastyczniejszych metod usuwania z siebie tego rzepa.
Muszę też przyznać, że William nie był specjalnie kłopotliwy bo powstrzymał się od macania mnie po bliżej nieokreślonych aspektach cielesnych, a gdy nie było koło nas ludzi nie prowokował mnie do okazywania złości. Sam też usnąłem po chwili kołysany jednostajnym ruchem pociągu, mając jedynie nadzieję, że chłopak nie wykorzysta sytuacji i nie wymaluje mi wąsów markerem.


<Willuś? c: >

18 maja 2014

Od Williama c.d Phantoma

Spojrzałem na tablicę i westchnąłem cierpiętniczo.
- Phantom, nie chcę psuć twoich ambicji i tak dalej bo naprawdę cię lubię, ale takie miasta nie istnieją.
- Jak to nie istnieją?- spojrzał na mnie powoli.
- Nie mówię, że tutaj nie ma trzech miast, ale nazwy na pewno są złe~.- podszedłem do tablicy i jednym ruchem ręki zmazałem z niej kredowe napisy.- Widzisz? Na pewno ktoś to zrobił przede mną, po prostu wsiądźmy do pierwszego lepszego i potem pójdźmy do jakiegoś urzędu by sprawdzić co to za miasto i znaleźć tą ulicę~.
- No dobra, w sumie masz racje...- uśmiechnął się lekko.
- No to teraz czekamy na pociąg~!- uśmiechnąłem się szeroko, złapałem za rękę i pociągnąłem do pierwszej lepszej ławki. Pchnąłem go by usiadł na niej i sam usadowiłem się na jego kolanach, przytulając się do niego.
- Will...- pewnie chciał zacząć narzekać, ale przerwałem mu.
- Zamknij się, sam powiedziałeś, że to nasza podróż poślubna~!- wtedy coś przykuło moją uwagę, a raczej ktoś, przyjrzałem się dokładnie trochę mrużąc oczy po czym ścisnąłem w łapkach płaszcz mojego towarzysza.
- Phan...- jęknąłem.- Czy ty też widzisz tego clowna?

[Phantom? XD)

18 maja 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Na kurzej łapie powiadasz..? - zamyśliłem się - No to.. jedziem tam! - uśmiechnąłem się i wstałem - Ubieraj się Williamku, czeka nas podróż poślubna.
- Co, co, co? - spytał zdziwiony, a ja tylko się zaśmiałem.
Nie pakowałem się nawet, wziąłem tylko płaszcz i duży, czarny parasol, bo po upałach zawsze są deszcze. Ucałowałem też akwarium z Krystyną i zaniosłem ją do Beatrice, prosząc dziewczynę aby się nią zajęła na czas mej nieobecności. Ostatni raz też pożegnałem się z czerwonowłosą i złożyłem wizytę każdemu członkowi watahy, tłumacząc iż nie będzie mnie przez jakiś czas.
William również nie przykładał wagi do pakowania, wziął ze sobą małą walizkę w którą wsadził kilka książek i rzeczy na przebranie, najwidoczniej był bardziej przyzwyczajony do podróży niż ja i lepiej wiedział co też należało ze sobą zabrać. Ja sam wolałem osiadły tryb życia i nie licząc ucieczki z klanu nigdy nie podróżowałem. W końcu obaj wyruszyliśmy.
- Gdzie w ogóle idziemy..? - spytał wymachując wesoło swym pakunkiem wte i we wte i skacząc wesoło obok mnie. - Kierujemy się w stronę miasta jak mniemam?
- Oczywiście. Gdzie właściwie znajduje się ta chatka na kurzej łapie..? - spytałem, a William wzruszył ramionami - Chcesz powiedzieć, że nie wiesz?! - uśmiechnął się - No dobra.. - westchnąłem - Najpierw kierujemy się do miasta, ponieważ wsiadamy do pociągu i jedziemy.
- Jedziemy pociągiem...? - spytał zdziwiony i nagle podekscytowany - Serio..?
- Oczywiście. - spojrzałem na niego - A co myślałeś? Że będziemy zasuwać na piechotę? Nie, nie, nie.. - pokręciłem głową - To nie na moje serce i nogi.
Dotarliśmy na peron po kilku godzinach drogi, nie robił wielkiego wrażenia. Trzy pociągi jeździły jedynie do trzech miejscowości, codziennie wykonywały kurs. Miasto było kompletnym zadupiem, nie łatwo było się stamtąd wydostać ani dostać.
- Jak myślisz, gdzie najpierw..? - spytałem stając przed tablicą, na której białą kredą napisane były nazwy trzech miejscowości do których najpierw mogliśmy się udać - Wybieraj.

<William? :)>

18 maja 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Spojrzałem raz na ciasto, raz na Phantoma. Wiadomym było, że wolałbym zjeść ten pysznie pachnący sernik, ale chyba wolałem spędzić trochę czasu z Phantusiem.
- No mogę ci pomóc~.. To miło z twojej strony, że zgłosiłeś się do mnie~!
- Ależ proszę.- uśmiechnął się i usiadł na fotelu.- Wiesz coś o tej ulicy, albo tej pani?
- Hmmm...- spojrzałem na paczkę i adres na niej napisany. Potem usiadłem na kanapie i zakryłem sobie ręką oczy. Tak mi się zawsze lepiej myślało.
- Will?- usłyszałem zdziwiony głos chłopaka.
- Myślę, siedź i czekaj.
Zastanawiałem się dobre dziesięc minut, kojarzyłem skądś tą ulicę i musiałem sobie przypomnieć skąd, a wiele już w swym życiu przeszedłem to było tego sporo, dobrze, że większość mojego życia zniknęła mi z pamięci bo dłużej bym myślał.
- Mam!- podniosłem się szybko uśmiechnięty.Z tego co zdążyłem zauważyć to wybudziłem Phantoma z drzemki.- No wiesz ty co~...- fuknąłem.
- No nie moja wina.- ziewnął i przeciągnął się.- Przypomniałeś sobie coś?
- Tak, z trudem ale tak.- podniosłem się i zacząłem grzebać w książkach, po czym wyciągnąłem odpowiednią i zacząłem kartkować.- Jakiś czas temu o tym czytałem~.- znalazłem odpowiednią książkę i usiadłem Phantomowi na kolanach by mu pokazać.- Według tej książki Pani Jolanta to staruszka mieszkająca w domku na kurzej łapce. Klimaty bajki "Jaś i Małgosia"~!- zachichotałem.

[Phantom? XD]

17 maja 2014

Od Phantom'a

Słoneczko tańczyło na nieboskłonie, gdym czelny był wygrzewać się w jego promieniach. Znalazłem jakiś stary, bujany fotel i właśnie drzemałem zupełnie nieświadomy, że nagle na moich kolanach wyląduje paczka. Obudziłem się zdziwiony uderzeniem i spojrzałem na nią pytająco, jakbym chciał od niej samej uzyskać odpowiedź. Dopiero gdy sen na dobre mnie opuścił zacząłem szukać winowajcy, ale na ganku ani na schodkach nie stał nikt. Na mostach też panowała pustka, bo gorące było to lato i wszyscy siedzieli w swoich mieszkaniach.
W końcu podniosłem paczuszkę i znalazłem przy niej liścik; Dla pani Jolanty spod Achadźkiej 5. Nigdy nie słyszałem ani o pani Jolancie, ani o Achadźkiej 5, a skoro to mi doręczono przesyłkę postanowiłem sprawdzić, co też czai się w opakowanym świątecznym papierem kartonie. Ku memu zdziwieniu znad pakunku buchnęła świeża woń cynamonu i słodkich jabłek, a gdy byłem już w stanie zajrzeć do środka zobaczyłem, że w środku znajduje się wielki, pysznie wyglądający sernik. Byłem skołowany i zaskoczony, bowiem teraz byłem już pewny, że była to pomyłka. Żadne z moich podopiecznych nie miało na imię Jolanta, a w mieście nawet nie było ulicy Achadźkiej. Przez myśl przemknęło mi aby zjeść ten sernik tu i teraz, zanim ktokolwiek zdoła go zwęszyć, jednak przegoniłem ten niecny plan.
Zapukałem do jego drzwi z uśmiechem i gdy otwarły się z cichym zgrzytnięciem zawiasów, pewny siebie wszedłem do środka. Zaraz zobaczyłem Williama w całej swej okazałości, leżącego na kanapie tuż obok odrzwi, tylko jego noga spoczywała na klamce. Uniósł wzrok pytająco znad książki, ale gdy tylko mnie zobaczył odrzucił ją i wstał z nieskrywanym zadowoleniem.
- Phatuś..~! - krzyknął rozradowany - A już myślałem, że o mnie zapomniałeś.. - mruknął i nagle spochmurniał, nie odwiedzałem go już jakiś tydzień, pewno poczuł się zaniedbany - ..ale wiesz.. nie ma takiej rzeczy, której William nie byłby w stanie przebaczyć..! No chyba, że przyjaźni z rybą..
- Witaj Williamie, mój dzielny druhu.. - uśmiechnąłem się, jeśli ktokolwiek zdoła mi pomóc, to na pewno to manipulujące ludźmi stworzenie - ..w sumie to przyszedłem się ciebie poradzić w pewnej sprawie. - położyłem paczkę na jego małym stole.
- To dla mnie..~? - spytał zaskoczony - To taki dar na przebłaganie, ne~? Ojo, nie musiałeś..~! - rzucił się chciwie w jej stronę, ale złapałem go za ramię i odciągnąłem od walącego cynamonem papieru.
- Nie - rzekłem - ..tak w sumie to nie jest prezent. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem i pewnym rodzajem zawodu - To jest właśnie to o co chce się ciebie spytać..
- To prezent dla jakieś twojej miłości, tak?! - spytał nagle wojowniczo - Od razu ci mówię, że nie będę ci pomagał zdobyć serca żadnej kobiety! I beze mnie też tego nie rób.. - odwrócił się z fochem - Najpierw mnie na tydzień opuszczasz, a teraz chcesz na moich oczach kogoś podrywać!? Ty serca nie masz.. - załamał ręce.
- Williamie.. - mruknąłem - ..ja naprawdę nie chcę nikogo podrywać.. - odwrócił się uradowany - ..łącznie z tobą.. - na sekundę spochmurniał, ale i tak odzyskał kolory, jego nigdy nie obchodziły jakoś specjalnie moje własne intencje. - Ktoś pomylił się i doręczył mi sernik, zamiast jakieś pani Jolancie. Nie wiem co mam z tym zrobić..
- Nie wiesz co się robi z sernikiem..? - spytał zdziwiony - Idę po sztućce!
- Nie! Chodziło mi o to, czy pomógłbyś mi odnaleźć prawdziwego adresata tej paczki.. rozumiesz. - spojrzałem na niego.

<Willusiu..? :)>

5 maja 2014

Od Argony do Lucy


- Dom... - zastanowiłam się chwilę - Chodzi o chałupę czy norę...?
- O co chcesz! - Lucy roześmiała się, całkowicie ignorując obecność Over'a
- Wiecie co, to ja już pójdę.. - mruknął chłopak i niepostrzeżenia się ulotnił
- Wiesz... to dobry pomysł - uśmiechnęłam się lekko - Prowadź!
(Lucy?)