Siedziałem na moście i dyndałem nogami spoglądając nieobecnie w wodną taflę. Z otwartych drzwi mojego mieszkania unosił się paskudny zapach spalenizny, bo byłem antytalentem kulinarnym i oczywiście mój obiad musiał się sfajczyć.. Jednak i tak nie przejmowałem się tym, to było jedynie potwierdzenie mojej teorii, że już zawsze będę musiał jeść surowe i zimne.
Nagle usłyszałem wrzask przerażenia i jakieś huki gdzieś z lasu. Odwróciłem się zdumiony w tamtą stronę i wytrzeszczyłem oczy gdy z buszu wyskoczył jakiś chłopak, na jego twarzy malowało się przerażenie połączone z obrzydzeniem i nie myśląc ani chwili wskoczył do wody. Zamrugałem zdumiony i wstałem patrząc na miejsce gdzie na tafli tworzyły się koła, po czym sięgnąłem tam ręką i wyciągnąłem delikwenta za kołnierz. Nie był zadowolony i zaczął się rzucać i miotać, ale posadziłem go w końcu na tyłku na mostku. Kręcił się i co chwilę masochistycznie uderzał się po całym ciele, tak że zacząłem się zastanawiać, czy nie jest opętany. W końcu jednak przestał się trzepać, poprawił koszulę i spojrzał na mnie wyniośle.
- Coś za jeden..? - rzekł udając, że ta sytuacja przed chwilą wcale nie miała miejsca - I dlaczego wyciągnąłeś mnie z wody.. miałem zamiar popływać..
- Jestem Phantom. I wyciągnąłem cię, bo po twoich wrzaskach i biciu rękami o wodę miałem wrażenie, że się topisz, ale teraz przyznam nie jestem już tego pewien.. co tak właściwie ci się stało.. ? - spytałem wyczekująco.
- Ee.. - spochmurniał i odwrócił się nie patrząc na mnie - Mrówki mnie oblazły.. - uniosłem pytająco brew - Znaczy się.. niby tam usiadłem na jakimś kopcu.. no zapomnijmy o tym! - wstał i popatrzył na mnie - Mam na imię William, bo widzę, że chciałeś zapytać..
- W sumie to mnie to nie interesowało. - spojrzał na mnie oburzony - Ale przeziębisz się, jeśli będziesz latał cały przemoczony. - wstałem i wskazałem drzwi z których nadal wylatywał czarny dym - Możesz się wysuszyć przy kominku, panie William. To jak?
<Will?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz