William wybuchnął tak donośnym śmiechem, że wszyscy w lokalu zaczęli się na nas patrzyć, ale ja tylko spokojnie pociągnąłem łyk swojej coli i nie zwracałem na to uwagi. W końcu gnojek się uspokoił i westchnął.
- Gościu przebrany za lisa.. nazywa nas pedałami.. ależ to było zabawne~! - krzyknął jeszcze, a potem spojrzał na mnie - Tak zacnie siorbiesz tą ciecz.. - zaśmiał się.
- Przestań z tą wazeliną.. - mruknąłem i odłożyłem kubek - Bo zgodnie z tym co przypuszczałem mają mnie za twojego chłopaka, a to bzdura.
- Tym więcej wazeliny, tym gładziej pójdzie.. - wybuchnął śmiechem, a ja spochmurniałem.
W końcu przynieśli jedzenie, przede mną znalazł się półmisek z frytkami i sałatką, a przed Williamem lody (ale czekoladowe, hohom :3). Spojrzał na nie jednak z uśmiechem i zaczął jeść, obejrzał się jednak jeszcze na kelnerkę, przełknął swój kąsek i krzyknął.
- Jakie duże cycki! - odwróciła się do niego cała czerwona, a on znowu zaczął się śmiać, a ja udawałem, że go nie znam.
- Mógłbyś się ogarnąć.. - mruknąłem.
- A co, zazdrosny jesteś? - wyraźnie bawiło go wszystko co go otaczało, ale teraz już naprawdę traciłem cierpliwość - Nie spinaj się tak, kochanie.. chcesz to dam ci trochę lodów. - wziął łyżeczkę i podetknął mu pod twarz.
- Nie lubię słodkiego.. i weź mi te lody splamione plugastwem twej śliny.. - zacząłem jeść swoje frytki. - Swoją drogą ciekawe gdzie się podział ten clown.. ty to tylko kłopoty potrafisz nasyłać.. zawsze cię to spotyka?
<William?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz