Przynajmniej nas stąd wyciągnął.. miałem nadzieję, że takie przygody już nas więcej nie spotkają.
Wybyliśmy z więzienia, gnojek załatwił innych policjantów którzy na nas wpadali i w końcu opuściliśmy miasto. Teraz było już południe, a ja pędziłem w stronę domu jak szalony; w końcu Katarzyna zapewne oczekuje już śniadania, a ja bezczelny jej nie dałem! Młody z trudem dotrzymywał mi kroku, bo niosąc wielkiego Mieczysława ważył prawie dwukrotnie więcej i jego chude nóżki sobie nie dawały rady. Na nic zdały się jego jęki o to, abym go poniósł, ale w końcu dostaliśmy do domu.
William zaraz usadził pandę na fotelu a sam położył się na kanapie i dyszał ciężko, a ja przywitałem się z moją rybką i nakarmiłem głodomora. Gdy dech mego towarzysza nieco się uspokoił, usiadł i spojrzał na mnie badawczym spojrzeniem.
- Phantom.. - mruknął, a ja spojrzałem na niego pytająco - No bo ja.. nie mam gdzie wrócić.. - przyznał - To czy mógłbym u ciebie zamieszkać?
- Mieszkać? Z tobą?! - prawie oczopląsu dostałem, ale westchnąłem uspakajając się - Tutaj jest dużo mieszkań. To stary dom elfów. W jakimś kącie możesz się zapodziać.. - mruknąłem.
- Oh..~! Phatuś! To to ja wiedziałem, ale wiesz.. jako że jesteśmy parą to może byśmy zrobili krok na przód, co? Nie bądź taki wstydliwy... - zaśmiał się z mojej oburzonej miny.
- My NIE jesteśmy parą... - mruknąłem - Przestań z tym już, proszę.. To chyba nikogo nie bawi.. w sumie to po co się tak do mnie przylizujesz?
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz