Jakby mnie obchodziło to, że on jest głodny. Ale faktycznie; ja również przecież nic nie jadłem od rana, bo kurczaka sfajczyłem nad ogniem. Znalazłem więc jakąś oświetloną restaurację o nazwie "Żryj puki ciepłe" i wybrałem stolik z dwoma krzesłami. Jednak gdy przyniosłem menu spotkała mnie przykra niespodzianka; jedno miejsce zajął Mieczysław, a drugie William. Musiałem zatem donieść sobie trzecie krzesło i zacząłem studiować co też można tutaj spożyć.
- Są lody..~? - spytał gnojek machając nogami i bawiąc się solniczką.
- Lody na pusty żołądek to nie jest dobry pomysł.. - mruknąłem unosząc wzrok znad księgi - Lepiej coś ciepłego.. i zapychającego.
- Oo...! Jak ty o mnie dbasz Phatuś~! - znowu się uśmiechnął, ja policzyłem do dziesięciu i przewróciłem oczami - To co mi proponujesz, skarbie?
- Nie nazywaj mnie tak, ułomie.. - mruknąłem - Chyba kupię ci te lody, jak będziesz rzygał to przynajmniej ci się morda zamknie i nie będziesz mógł mi się do dupy przylizywać.. - zaśmiał się tylko.
- No to truskawkowe, z polewą czekoladową! Duuużo polewy! - powiedział marzącym głosem - I rurki ciastowe do tego.. z kremem! No i mogą być kawałki owoców..
- Nie fantazjuj tak. Zamówię co będzie. - wstałem i poszedłem złożyć zamówienie, a gdy wróciłem niosąc napoje dostrzegłem, że William zasłania swoją twarz menu - Co ci znowu bije..?
- Tamten facet dziwnie się na mnie patrzy.. - mruknął wskazując głową stolik w najciemniejszym kącie.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz