Tylko w jednym mogłem się z Willem zgodzić; to zdecydowanie JA byłbym facetem w tym związku.. ale żadnego związku nie będzie.. nie ma mowy. Byłem wierny swej Krystynie.. co prawda czasem wypuszczałem ją do jeziorka i miałem wrażenie, że ona mi wierna nie jest, ale miłość wszystko wybacza, nie?
- Jaka.. znowu.. randka? - spytałem dysząc i chwytając się za pierś - Nie jesteśmy na żadnej randce.. rozumiem, że jestem pod każdym względem idealny, ale tobie brakuje do mojego wymarzonego partnera.. a w sumie to partnerki. - chodź w sumie do baby mu niewiele brakowało. - Jeśli ten clown będzie nas jeszcze gonił, to wezmę cię pod pachę, zaniosę na cmentarz i tam żywcem zakopię!
- Oj tam, oj tam.. - zaczął się do mnie łasić, chichocząc. - Ty mnie przecież obronisz.. - fuknąłem na niego.
Miałem tego dość, gość chciał mnie tylko wkurzać i powoli zaczęło mu się udawać mnie lekko wytrącać z równowagi. Jeśli będzie zbyt namolny, zawsze mogę skręcić mu ten jego paskudny kark, prawda..?
- Nie wracajmy do domu, puki noc się nie skończy. Inaczej znowu będziemy przechodzić obok cmentarza, a wtedy przysięgam; zostawię cię tam choćbyś wrzeszczał całą noc.. - wzruszył ramionami - No to możemy wrócić.. i nie kontynuować żadnej randki. Byle uważać na tego clowna.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz