Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

28 marca 2014

Allia Holland


autor nieznany

Imię: Allia
Nazwisko: Holland
Płeć: Piękna
Rasa: Homunkulus aka mutant laboratoryjny
Wiek: 16
Znak zodiaku: bliźnięta
Orientacja: Heteroseksualna
Partner: nie posiada

Umiejętności

Otóż jej umiejętności wykazały się jedynie połowicznie, widzi dusze błąkające się po świecie, oczywiście jedyną ‘’duszą’’, która daje o sobie znać jest lolitka. Widzi, ale nie zdaje sobie z tego sprawy.
Drugą częścią jej umiejętności jest przywoływanie do ‘'życia” trupy, potrafi spowodować by zaczęły się jej słuchać.
Czasem ma wizje, widzi w nich zazwyczaj bliskich, którzy ocierają się o śmierć.

Historia

Ojciec - naukowiec i matka, która również jest znajdowała się w tym zawodzie. Całe dzieciństwo spędziła wraz z jej ”wymyślonymi” przyjaciółmi, raczej tak twierdziła gosposia. Bawiła się z dziewczynką o imieniu Emilly, piękną porcelanową lolitką z XVII wieku.
Gdy matka przyszła pewnego wieczoru, a ta zaś bawiła się z jej ”przyjaciółką”, kobieta zrobiła się biała, jakby ją widziała. Roztrzęsiona tłumaczyła małej Alli, że nie może rozmawiać z takimi ”istotami”, że jest to niebezpieczne.
Dała jej tego samego dnia wisiorek z błyszczącym ametystem, kazała jej nigdy go nie zdejmować, za żadne skarby..
Tego wieczoru już ostatni raz widziała Emilly.
Od czasu zniknięcia ‘’przyjaciółki” zaczęła chodzić po domu i wołać ją po powrocie ze szkoły. To była jej najlepsza przyjaciółka, właśnie, była. Po pewnym czasie zaczęła nachodzić ją w koszmarach i mówiąc, że popełniła najgorszą decyzję w życiu, nie jeden raz budziła się z krzykiem na ustach i ze łzami w oczach. Nie chciała nikomu tego mówić, znosiła to jakoś.
Normalny dzień jak zwykle, ubieranie się, śniadanie, mycie zębów. No tak normalny, raczej nie dzisiaj.. gdy myła zęby jej mama zaczęła krzyczeć, zrzucać przedmioty z półek i wołała ciągle ‘’Zostaw mnie!!!” chodź przy niej nie było widać kogokolwiek. Patrzyła jak jej mama cierpi, chciała jej pomóc, tylko nie wiedziała jak. 
Chciała do niej podejść, przytulić bądź krzyknąć coś by się uspokoiła, ale jak na siedmioletnie dziecko nie miała odwagi. Gdzie w tym czasie była gosposia? Tata? Zawsze nikogo nie ma gdy są potrzebni..
Jak się okazało gosposia wyszła po zakupy, gdy wróciła mama Alli leżała na podłodze mając niesamowite spazmy, ciągle powtarzała ‘’Zostawcie mnie” i ‘’Odejdźcie”.
Karetka przyjechała i zabrała kobietę wraz z małą Allią, nie można było złapać z nią kontaktu, ciągle gapiła się w odległy punkt i majaczyła. Jak się okazało matka zmarła na chorobę, którą i tak nikt nie wymówi, a co gorsza napisze! U Alli zdiagnozowali jedynie jakiś problem neurologiczny i przepisali leki. Wszystko i tak było źle zinterpretowane.
Ojciec jak dowiedział się o tym całym ‘’wypadku” postanowił wysłać ją do babci. Czuł, że nie da sobie rady sam z małym dzieckiem, przerastało go to wszystko.
I tak oto wylądowała u babci, którą widziała pierwszy raz na oczy. Miła, niska kobieta z uśmiechem dodającym otuchy, ubiera się w długie, przewiewne sukienki. Mieszkanie składało się z dwóch pięter, w oknach znajdują się łapacze snów a na wejściu czuć piękną woń kadzidełek, mimo silnej astmy, zapachy nie działały negatywnie, wręcz mają pozytywne i kojące działanie.
Resztę dzieciństwa spędziła chodząc do pobliskiej podstawówki, jednak nigdy nie była wybitnym uczniem miała, rzekomo, dysleksję, ale jak na osobę o takim problemie, to szło jej nieźle. 
Jednak jest jedyna rzecz, która ją martwi, nie pamięta całkowicie tego co się działo gdy miała pięć lat. Zawsze gdy myślami wraca do tamtego momentu czuje w sobie dziwną pustkę, co to może oznaczać?
Czy przypadkiem rodzice nie majstrowali w jej głowie?

Wygląd

Posiada włosy w kolorze ciemnego blondu oraz miodowe oczy, mierzy 170 cm wzrostu i jest dość chuda. Ubiera się jak nu goth, w szkole miała przez to nie jedne problemy. Zawsze na szyi ma naszyjnik z ametystem, nie jeden raz można zauważyć, że często go łapie.
Na ramieniu ma tatuaż runy Gibor z Futharu Amerykańskiego, znaczy to dar życia. Zrobiła do w wieku piętnastu lat za zgodą babci, ma do niego wielki sentyment, przypomina jej zmarłą matkę.

Charakter

Bywa wybuchowa i ma zmienny nastrój, raz śmieje się a po sekundzie płacze. Często czuje się zdezorientowana i ma zaburzenia pamięci. Interesuje się chemią oraz biologią, zawsze marzyła o tym by zostać lekarzem.       
Ma dość nietypowe zainteresowania, uwielbia wszystko co jest związane z apokalipsami i wszelkimi zakażeniami, namiętnie wczytuje w intrenecie o nowych chorobach i ich skutkach.
Jest jedyna rzecz, która powoduje u niej atak paniki i nieczęsto drgawek, otóż wina jest przepięknej małej lolitki. Ostatni raz widziała ją w podstawówce, od tamtego momentu ma problemy z zaśnięciem.

Dodatkowe informacje


Ma astmę, lekkie problemy z sercem i częste zawroty głowy.
Uwielbia kolor czarny.
Interesuje się chemią i biologią, chce zostać lekarzem.
Zaburzenia pamięci i częsta dezorientacja jest spowodowana błędną interpretacją lekarzy i torbielą w mózgu.





Kontakt:
ztorbinska@outlook.com
gg: 51475950



24 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Czy ja wiem.- uśmiechnąłem się szeroko.- Mnie to bawi, a to jest najważniejsze~!- zachichotałem i rozsiadłem się na kanapie.- Mógłbyś być dla mnie milszy skarbie~.- zacmokałem.
- Nie nazywaj mnie tak! Ja mam tylko Krystynę!- spojrzał z miłością na rybkę.
- Ohydne, śmierdzące rybsko.- skrzywiłem się.
- Po co to robisz?
- Ale co~? Jak chcesz to mogę się bardziej postarać~!- zachichotałem.
- To wszystko, te twoje wyznania miłości.
- Ne~... Ja ci nie wyznawałem jeszcze miłości, ale lubię cię, jesteś ciekawym człowiekiem. A robię to po to bo...-zamyśliłem się na chwilę.- Po to, by w końcu zaznać troszkę szczęścia~!
Chłopka parsknął i dał jeszcze trochę jedzenia rybce. Wywróciłem oczami i wziąłem Mieczysława na ręce. Tylko panda mnie kocha i tylko on będzie mi wierny.
- To jak tak to sobie idę, siedź tu sobie ze spalonymi kurczakami i śmierdzącą Krystyną.- podniosłem się z kanapy i ruszyłem z miśkiem do wyjścia.

[Phantom? XD]

24 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Przynajmniej nas stąd wyciągnął.. miałem nadzieję, że takie przygody już nas więcej nie spotkają.
Wybyliśmy z więzienia, gnojek załatwił innych policjantów którzy na nas wpadali i w końcu opuściliśmy miasto. Teraz było już południe, a ja pędziłem w stronę domu jak szalony; w końcu Katarzyna zapewne oczekuje już śniadania, a ja bezczelny jej nie dałem! Młody z trudem dotrzymywał mi kroku, bo niosąc wielkiego Mieczysława ważył prawie dwukrotnie więcej i jego chude nóżki sobie nie dawały rady. Na nic zdały się jego jęki o to, abym go poniósł, ale w końcu dostaliśmy do domu.
William zaraz usadził pandę na fotelu a sam położył się na kanapie i dyszał ciężko, a ja przywitałem się z moją rybką i nakarmiłem głodomora. Gdy dech mego towarzysza nieco się uspokoił, usiadł i spojrzał na mnie badawczym spojrzeniem.
- Phantom.. - mruknął, a ja spojrzałem na niego pytająco - No bo ja.. nie mam gdzie wrócić.. - przyznał - To czy mógłbym u ciebie zamieszkać?
- Mieszkać? Z tobą?! - prawie oczopląsu dostałem, ale westchnąłem uspakajając się - Tutaj jest dużo mieszkań. To stary dom elfów. W jakimś kącie możesz się zapodziać.. - mruknąłem.
- Oh..~! Phatuś! To to ja wiedziałem, ale wiesz.. jako że jesteśmy parą to może byśmy zrobili krok na przód, co? Nie bądź taki wstydliwy... - zaśmiał się z mojej oburzonej miny.
- My NIE jesteśmy parą... - mruknąłem - Przestań z tym już, proszę.. To chyba nikogo nie bawi.. w sumie to po co się tak do mnie przylizujesz?

<William?>

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Ale z ciebie maruda...- mruknąłem wracając do Mieczysława.- Zimno tu... Jak będę chory to będziesz się mną zajmował.- przykryłem się jego płaszczem i przytuliłem do pandy
- Chyba śnisz gnojku.- mruknął.
- Też cię lubię skarbie.- zaśmiałem się i zamknąłem oczka ponownie zasypiając.. Tak to jest gdy się nie śpi kilka dni.

Jakiś czas później zbudził mnie dźwięk otwieranej kraty. Otworzyłem oczy i spojrzałem w tamtą stronę. Do naszej celi wlazł jakiś policjant, no cóż pójdzie łatwiej niż myślałem~!
- Słuchać mnie gnojki!- warknął stojąc na środku pomieszczenia, ja udawałem, że śpię.- To wy ukradliście temu obywatelowi pieniądze? I potem go goniliście? Przyznawać się!
- To nie ja.- mruknął mój towarzysz.- A poza tym to tamten clown nas gonił, jakby chciał nas zgwałcić.
- Nie kłam!- krzyknął policjant.- E ty! Gadaj co wiesz szumowino!- uderzył gumowym kijem o krawędź pryczy na której leżałem.
- Zamknij mordę dziadzie.- mruknąłem.- I po co drzesz ryja? Daj spać.- ziewnąłem i zakryłem się płaszczem po samą głowę.
- Osz ty..!!- ten policjant się chyba wkurzył, włożył rękę pod płaszcz i złapał mnie za kołnierzyk koszuli, potem pociągnął mnie tak, że spadłem na ziemię.- Niewychowany gówniarz!- krzyknął mi prosto w twarz.
- Nie dajesz mi spać.- zrobiłem złą minę.- To mnie denerwuje gdy ktoś się mnie nie słucha.- położyłem dłonie na jego klatce piersiowej i użyłem elektryczności. Facet wykrzywił twarz w dziwnym, niemym krzyku i zaczął się trząść. Jego mięśnie się spięły i poczułem smród spalenizny. Oderwałem dłonie od jego ciała i truchło osunęło się na ziemię. Schyliłem się i wyjąłem klusze z jego kieszeni.- Możemy iść do domu.- odwróciłem się do Phantom'a i uśmiechnąłem się szeroko machając brzęczącymi kluczami.

[Phantom?]

23 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Śniłem o Krystynie, pływała w mych sennych marzeniach zataczając łuki nad moją głową niczym ptak powietrzny. Mówiła też coś do mnie o tym, że woda była za słona i że chce rozwodu.
Obudziłem się z dziwnym uczuciem, że coś jest nie tak. W pierwszym momencie nie zrozumiałem co i objąłem osobę która obok mnie leżała.
- Co Igissi, miałaś zły sen..? - mruknąłem sennie będąc przyzwyczajony, że moja siostra często do mnie przychodziła w nocy - Nie martw się.. - znowu chciałem zasnąć, ale nagle dotarło do mnie, że przecież ja już od dawna nie jestem w moim rodzinnym domu, a Igissi nie żyje. Otrzeźwiałem zaraz i spostrzegłem, że osobą która się do mnie przytula to William. No tego to było już za wiele - Spadaj.. zboczony, rozpieszczony bachorze! - krzyknąłem i odtrąciłem go tak, że spadł z pryczy i się obudził.
- Ała! - krzyknął gdy spotkał się z ziemią - Co jest? - przetarł oczy i ujrzał moją mocno wkurwioną minę - Ooo... Phantom się wkurzył.. Ciekawe dlaczego..
- Ty.. ty... - wycelowałem w niego palcem wściekły, ale zaraz moja frustracja ustąpiła, odetchnąłem głęboko i uspokoiłem się - Nie rób tak więcej.. rozumiesz?!
- Czemu.. było tak ciepło.. nie mów że nie było ci przyjemnie - mruknął senny - A teraz daj mi się przytulić..
- Spieprzaj.. mogę dać ci płaszcz, ale od mego ciała trzymaj się z daleka.. - zdjąłem nakrycie i podałem mu je, a później usiadłem pod ścianą i objąłem moje kolana rękami, podejrzliwie patrząc na układającego się do snu chłopaka. Co on sobie w ogóle myślał? Że się ze mnie naigrywał w restauracji to jeszcze rozumiałem, ale jaki sens miało przytulane się do mnie w czasie snu?

<William?>

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

To był idealny pomysł z tą celą i tak zaraz nas wypuszczą. Ja już o to zadbam~! Wystarczy zmanipulować i zbajerować tego gościa który pilnuje kluczy. To będzie prościutkie~!
Ale teraz spać~!
Przez kilka godzin spałem sobie spokojnie wtulony w mięciutkiego Mieczysława, którego o dziwo policjanci też zakuli w kajdany.
Jednak jakoś koło dziewiątej zrobiło mi się zimno i futerko pandy mi nie dawało ciepła. Oj, jeśli dostanę katarku to Phantom będzie musiał się mną opiekować, a wiem, że tego nie zniesie bo wtedy jestem bardzij marudny niż teraz.
Zszedłem więc ze swojej pryczy, poczłapałem sennie, z ledwo otworzonymi oczami do pryczy chłopaka. Położyłem się do niego i przytuliłem, dobrze, że spał bo jakby było inaczej to by mnie zepchnął. A mi było zimno~!
Na szczęście chłopak był jak kaloryfer i jego cielsko mnie zaczęło ogrzewać. Nakryłem się też trochę jego płaszczem i ponownie odpłynąłem do krainy snów.

[Phantom? XD]

23 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Jest dopiero czwarta.. - zerknąłem na zegar - Ale jeśli jesteś taki śpiący to mogę cię na kilka godzin zameldować w schronisku.. - skrzywił się.
- Ne! Dowlekę się do domu.. ale skoro jest czwarta, to już chyba nie ma północy, nie? Duchy nie powinny mnie już oślepić.. - wzruszyłem ramionami - To może jak zjemy to zmyjemy się już jednak do domu..
- Nie widzę problemu.. - mruknąłem i dokończyłem moją porcję, a Will wylizał swoją miseczkę i odnieśliśmy naczynia.
Założyłem swój płaszcz i ruszyliśmy w stronę drzwi z zamiarem odejścia, lecz wtem drzwi do restauracji otworzyły się i w paradowało stado policjantów, a na ich czele stał mężczyzna ubrany w mundur i z wielkim wąsem na twarzy, a obok niego stał.. clown. Ramiona mi aż opadły z załamania gdy jednostka wycelowała do nas z pistoletów. Will jednak tylko złapał mnie za rękę i uśmiechnął się, jak gdyby miał jakiś plan, ale czy mogłem zaufać temu kurduplowi?
- Zostajecie aresztowani! - powiedział dowódca i dwóch aspirantów wyciągnęło kajdanki - Ręce do tyłu!
- Rób co każą.. - zachichotał mój towarzysz, a ja zdziwiony wykonałem to polecenie.. czyżby młody chciał zostać ujęty?
Wyprowadzono nas z restauracji, wsadzono na wóz i po chwili znaleźliśmy się pod budynkiem policji po czym wsadzono nas do jakieś paskudnej celi.
- I cóżeś narobił? - spytałem - Na co to?
- Tutaj jest prycza! Mogę się przespać! - wskoczył na dechę i ułożył się do snu, a ja zająłem miejsce na drugiej - Nie martw się, wyciągnę nas stąd jak się wyśpię.. i słodko wyglądasz jak leżysz.. - puścił mi buziaka, a ja spochmurniałem i odwróciłem się do niego plecami - Oh~! Fochnięty Phantom jest taki niedostępny.. ojoj.. - zaśmiał się i zamknął się.

<William?>

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Hmmm... Pomyślmy~..- zamyśliłem się chwilę i włożyłem kolejną porcyjkę lodów do ust.- Tak, zawsze spotyka mnie coś takiego~!- zachichotałem.- Nie pamiętam zbytnio co się działo do 10 roku życia ale przez ostatnie 9 lat działo się wiele rzeczy. Jak nie zboczeńcy, to napalone mamuśki, które chcą mnie przytulać i rozpieszczać.- po moich plecach przeszedł zimny dreszcz na to wspomnienie.- Zawsze też działo mi się coś złego.- skrzywiłem się.
- Złego?- podniósł lekko brwi i włożył do ust kolejną frytkę. Pewnie był zadowolony z tego, że się uspokoiłem, ale reakcje tych wszystkich ludzi są takie cudowne, że po prostu nie mogłem się oprzeć~!
- Ano... Jak nie nóż między żebrami to guz na głowie, ale jeszcze nigdy niczego nie złamałem, a to chyba sukces~!- zaśmiałem się i nabrałem na łyżeczkę trochę sosu czekoladowego.- Los się chyba na mnie mści za to, że jestem taki wspaniały, ale nauczyłem się z tym radzić.
- Sądzę, że masz o sobie za duże mniemanie.- mruknął i zjadł trochę sałatki.
- Myśl co chcesz kotku~.- zacmokałem.- Kiedy będzie ranek? Ja chcę już wracać, śpiący jestem~...- ziewnąłem i oparłem głowę na ręce, łyżeczką natomiast zacząłem grzebać w resztce lodów która mi została i zaczęła się roztapiać.

[Phantom?]

23 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

William wybuchnął tak donośnym śmiechem, że wszyscy w lokalu zaczęli się na nas patrzyć, ale ja tylko spokojnie pociągnąłem łyk swojej coli i nie zwracałem na to uwagi. W końcu gnojek się uspokoił i westchnął.
- Gościu przebrany za lisa.. nazywa nas pedałami.. ależ to było zabawne~! - krzyknął jeszcze, a potem spojrzał na mnie - Tak zacnie siorbiesz tą ciecz.. - zaśmiał się.
- Przestań z tą wazeliną.. - mruknąłem i odłożyłem kubek - Bo zgodnie z tym co przypuszczałem mają mnie za twojego chłopaka, a to bzdura.
- Tym więcej wazeliny, tym gładziej pójdzie.. - wybuchnął śmiechem, a ja spochmurniałem.
W końcu przynieśli jedzenie, przede mną znalazł się półmisek z frytkami i sałatką, a przed Williamem lody (ale czekoladowe, hohom :3). Spojrzał na nie jednak z uśmiechem i zaczął jeść, obejrzał się jednak jeszcze na kelnerkę, przełknął swój kąsek i krzyknął.
- Jakie duże cycki! - odwróciła się do niego cała czerwona, a on znowu zaczął się śmiać, a ja udawałem, że go nie znam.
- Mógłbyś się ogarnąć.. - mruknąłem.
- A co, zazdrosny jesteś? - wyraźnie bawiło go wszystko co go otaczało, ale teraz już naprawdę traciłem cierpliwość - Nie spinaj się tak, kochanie..  chcesz to dam ci trochę lodów. - wziął łyżeczkę i podetknął mu pod twarz.
- Nie lubię słodkiego.. i weź mi te lody splamione plugastwem twej śliny.. - zacząłem jeść swoje frytki. - Swoją drogą ciekawe gdzie się podział ten clown.. ty to tylko kłopoty potrafisz nasyłać.. zawsze cię to spotyka?

<William?

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Phantom tak mnie rozpieszcza i się o mnie troszczy~! Urocze~! Ale ten ciemny typek w tym ciemnym kącie mnie niepokoi. Patrzy się na mnie i patrzy. Ja rozumem, że jestem piękny, słodki, uroczy i ogólnie jestem bogiem, no ale, że przyciągam samych zboczeńców? Na razie Phantuś mi wystarczy~.
- Co mi zamówiłeś~?- uśmiechnąłem się ignorując tamtego gościa.
Phantom usiadł sobie na krzesełku które dzielnie sobie przyniósł i zerknął ostrożnie na tamtego ktosia.
- Same nieszczęścia przyciągasz.- mruknął.- A to co zamówiłem to niedługo zobaczysz.
- A poprosiłeś kelnerkę o świece~? No wiesz, żeby było romantycznie skarbie~.
- Przeginasz.- spiorunował mnie wzrokiem.
No to po prostu najcudowniejsza mina jaka kiedykolwiek widziałem~! Zauważyłem kontem oka jak tamten gościu się poruszył w miejscu, jednak nie wstał, tylko dalej się patrzył.
- Phantuś~... Jak coś to mnie obronisz, ne~? I Mieczysława, a w ogóle zamówiłeś mu coś?
- To pluszowa panda.- westchnął.
- Szowinista.- prychnąłem.- To jest dyskryminacja.
- Mieczysław to kobieta?
- Nie wiem.- wzruszyłem ramionami.- Pod ogon mu nie zaglądałem, powiedzmy, że jest obojnakiem~! Ze słodką mordką~!
Wtedy tamten facet powstał, słyszałem szuranie jego krzesła. Po moich plecach przeszedł zimny dreszcz i lekko spojrzałem w tamtą stronę. To co zobaczyłem było... No cóż dziwne. Facet był przebrany za lisa i to chyba nie był ten clown, chociaż któż to wie?
- Kochanie~...? Ty widzisz to co ja? Chociaż w sumie to festyn jest...- uśmiechnąłem się lekko.
Mężczyzna podszedł do nas, spotkał się z naszym ciekawskim wzrokiem i skrzywił się.
- Pedały.- mruknął, odwrócił się na piecie i wyszedł z lokalu.
Ja po prostu nie wytrzymałem i zacząłem pokładać się ze śmiechu.




[Phantom?]

23 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Jakby mnie obchodziło to, że on jest głodny. Ale faktycznie; ja również przecież nic nie jadłem od rana, bo kurczaka sfajczyłem nad ogniem. Znalazłem więc jakąś oświetloną restaurację o nazwie "Żryj puki ciepłe" i wybrałem stolik z dwoma krzesłami. Jednak gdy przyniosłem menu spotkała mnie przykra niespodzianka; jedno miejsce zajął Mieczysław, a drugie William. Musiałem zatem donieść sobie trzecie krzesło i zacząłem studiować co też można tutaj spożyć.
- Są lody..~? - spytał gnojek machając nogami i bawiąc się solniczką.
- Lody na pusty żołądek to nie jest dobry pomysł.. - mruknąłem unosząc wzrok znad księgi - Lepiej coś ciepłego.. i zapychającego.
- Oo...! Jak ty o mnie dbasz Phatuś~! - znowu się uśmiechnął, ja policzyłem do dziesięciu i przewróciłem oczami - To co mi proponujesz, skarbie?
- Nie nazywaj mnie tak, ułomie.. - mruknąłem - Chyba kupię ci te lody, jak będziesz rzygał to przynajmniej ci się morda zamknie i nie będziesz mógł mi się do dupy przylizywać.. - zaśmiał się tylko.
- No to truskawkowe, z polewą czekoladową! Duuużo polewy! - powiedział marzącym głosem - I rurki ciastowe do tego.. z kremem! No i mogą być kawałki owoców..
- Nie fantazjuj tak. Zamówię co będzie. - wstałem i poszedłem złożyć zamówienie, a gdy wróciłem niosąc napoje dostrzegłem, że William zasłania swoją twarz menu - Co ci znowu bije..?
- Tamten facet dziwnie się na mnie patrzy.. - mruknął wskazując głową stolik w najciemniejszym kącie.

<William?>

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- A ja tam jednak uważam, że chcesz kontynuować randkę~!- zachichotałem i przytuliłem do siebie mocno Mieczysława.- Jak zasnę na stojąco to będziesz mnie nieść.
- Jasne, bo ja twój tragarz.- zakpił i ruszył z powrotem w stronę festynu.
Pobiegłem za nim dzielnie trzymając moją pandę przy sobie. Niedługo potem znów staliśmy wśród straganów i innych atrakcji. Byłem już trochę zmęczony, nie spałem jakieś trzy dni, ale wiedziałem, że dotrwam do powrotu do domu. Bardziej od zmęczenia dokuczał mi głód, Phantom nadal nie zorganizował nic co można by bezpiecznie włożyć do ust.
- Zjedzmy coś i napijmy się czegoś~!- uśmiechnąłem się szeroko. Mimo jego wcześniejszych protestów wziąłem go pod rękę.- Ja mam ochotę na herbatkę i coś ciepłego, może kurczaka albo coś. A ty~?

[Phantom?]

23 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Tylko w jednym mogłem się z Willem zgodzić; to zdecydowanie JA byłbym facetem w tym związku.. ale żadnego związku nie będzie.. nie ma mowy. Byłem wierny swej Krystynie.. co prawda czasem wypuszczałem ją do jeziorka i miałem wrażenie, że ona mi wierna nie jest, ale miłość wszystko wybacza, nie?
- Jaka.. znowu.. randka? - spytałem dysząc i chwytając się za pierś -  Nie jesteśmy na żadnej randce.. rozumiem, że jestem pod każdym względem idealny, ale tobie brakuje do mojego wymarzonego partnera.. a w sumie to partnerki. - chodź w sumie do baby mu niewiele brakowało. - Jeśli ten clown będzie nas jeszcze gonił, to wezmę cię pod pachę, zaniosę na cmentarz i tam żywcem zakopię!
- Oj tam, oj tam.. - zaczął się do mnie łasić, chichocząc. - Ty mnie przecież obronisz.. - fuknąłem na niego.
Miałem tego dość, gość chciał mnie tylko wkurzać i powoli zaczęło mu się udawać mnie lekko wytrącać z równowagi. Jeśli będzie zbyt namolny, zawsze mogę skręcić mu ten jego paskudny kark, prawda..?
- Nie wracajmy do domu, puki noc się nie skończy. Inaczej znowu będziemy przechodzić obok cmentarza, a wtedy przysięgam; zostawię cię tam choćbyś wrzeszczał całą noc.. - wzruszył ramionami - No to możemy wrócić.. i nie kontynuować żadnej randki. Byle uważać na tego clowna.

<William?>

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Ajajaj nie sądziłem, że ten clown się tak na mnie napali. A z tego co wiem to Mieczysław mnie nie obroni, jest na to zbyt słodki i puchaty~! I nie wiem też czy mogę liczyć na Phantom'a.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?!- wyspał chłopak biegnąc za mną. Ciężko mi było trzymać pandę i jego jednocześnie, więc pozwoliłem mu by biegł sam.
- Gościu ma chyba na mnie chętkę~!- zachichotałem.- A poza tym zwinąłem mu sporo forsy~..- dodałem ciszej.
Biegliśmy tak jeszcze jakiś czas, aż opuściliśmy teren festynu i zatrzymaliśmy się przy ścianie jakiegoś budynku. Oboje oddychaliśmy szybko z wysiłku, ale clowna nie było już widać, więc przynajmniej na razie mieliśmy spokój.
- Rozumiem.- westchnął i nad naszymi głowami wybuchły kolejne fajerwerki.
Przytuliłem mocno do siebie pandę i spojrzałem uroczo na Phantom'a. Taka zabawa z nim dawała mi więcej radości niż dwulitrowy kubełek lodów z sosem czekoladowym.
- Obronisz mnie przed tym złym pedofilem~?
- Z tego co się orientuję to umiesz się bronić.- mruknął.
- Może i umiem.- wzruszyłem ramionami.- Ale od czego mam swojego faceta~?- uśmiechnąłem się szeroko.
- Jakiego faceta?!
- Uroczy jesteś~!- zaśmiałem się.- Kontynuujemy naszą randkę którą przerwał nam clown pedofil czy może wracamy do domku~?

[Phantom?]

23 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Co?! Jaką znowu parę?
- Żartujesz..? Przy tobie czuję się nieusatysfakcjonowany, nie zadowalasz mnie.. - powiedziałem i wyrwałem mu swoją rękę - Obniżasz mi prestiż.. - jarał się jak stek na grillu, zupełnie nie wiedziałem, co jest tutaj zabawne - Powiedzmy, że nie spełniasz moich wymogów..
- Wygraj mi pandę! - krzyknął - Albo będę się do ciebie przytulał i cię obmacywał.. - zrobił taką jednocześnie niewinną i napaloną minę, która sprawiła, że po plecach przeszedł mi zimny dreszcz.
- Ty w międzyczasie coś wciągałeś, czy co? Bo zaraz zacznę żałować, że cię odratowałem.. trzeba było cię tam zostawić.. masz jeszcze jakieś instynkty o których nie wiem? Jesteś zoofilem? Pytam się z troski o Krystynę.. - skrzywił się.
- Ne~! W przeciwieństwie do ciebie ja ne nazywam ryby moją ukochaną.. - zaczął obracać głową i dostrzegł stoisko, w którym wysiały różne nagrody, w tym jego wymarzona panda - Aaa! Phanuś...~! Widzisz to co ja..? - znowu się do mnie przytulił - No dalej..
- Niech ci będzie.. - mruknąłem obojętnie - Ale przestań naruszać moją przestrzeń osobistą, bo czuję się niezręcznie... - zaśmiał się jedynie.
Podeszliśmy do tego kraniku, dałem sprzedawcy kilka monet i zacząłem rzucać krążki na wystawione kije. Trafiłem wszystkie, chodź kilkakrotnie byłem przekonany, że gdzieś je zniosło. Niezadowolony właściciel był zmuszony podać mi wielką, puszystą pandę dzięki której prawie się wywaliłem.
- Ah~! - William dorwał się do Puchatka i zaczął go ściskać - Nazwę go Mieczysław.. będzie mnie dzielnie bronił przed wstrętnymi rybami! - nagle podniósł się krzyk i z tłumu zaczął galopować na nas wściekły clown.
Patrzyłem na to zdziwiony i w pierwszej chwili byłem wręcz przekonany, że to wcale nie do nas, ale gnojek chwycił mnie za rękę i zaczął uciekać w pierwszą lepszą uliczkę, a gość za nami coś krzycząc.

<William?>

23 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Obejrzałem wszystko dokładnie, co by tu porobić~? Jest festyn, wszędzie pełno ludzi którymi można się pobawić i Phantuś obok, po prostu żyć nie umierać~!
- Skombinuj coś do żarcia, głodny jestem jak nie wiem co~..
- A dlaczego niby ja?- spojrzał na mnie.
- Bo ty obecnie masz kasę, ja będę mieć za parę chwil~! Spotkajmy się tutaj za piętnaście minut~!
Nie słuchając jego odpowiedzi wszedłem między ludzi i ruszyłem w stronę jakiś straganów. Podwędzenie pieniędzy paru naiwniakom nie był trudne, ale moją uwagę przykuł pewien clown. Był wysoki, stary i brzydki, a na ryju miał biała farbę i czerwony, duży nos. To co mnie zaciekawiło miał w kieszeni, to była kupa forsy~!
- Dzień dobry~!- uśmiechnąłem się słodko i podszedłem do niego.- Zrobiłby mi pan pieska z balona?
- A ileż to masz lat mały, co?
- Czternaście, to będzie dla mojej dziewczyny.- dobrze, że wyglądałem młodo.- Zrobi pan~?
- Już się robi.- uśmiechnął się i oblizał usta.
Bleee.... On ma chyba na mnie ochotę... Clown pedofil, ale mi zależy tylko na jego kasie. Facet zaczął dmuchać balon, a ja w tym czasie (gdy on tak sapał), podwędziłem mu to co miał w kieszenie. Naprawdę niezła sumka~!
- Proszę.- podał mi zrobionego pieska.
- Dziękuję~!- odebrałem go i odwróciłem się na pięcie.
Poszedłem na miejsce spotkania z Phantom'em, dobrze, że tamten przebieraniec nie zaczął mnie gonić. Na początku nie mogłem nigdzie zauważyć mojego kolegi, ale w końcu mi się udało, podszedłem do niego i dałem pieska z balonów.
- To od miłego clowna~! Masz coś do jedzenia~?
- Za duży wybór, nie wiem co byś chciał.- westchnął.
- To chodźmy razem~!- uśmiechnąłem się szeroko i złapałem go pod rękę. Phantom był widocznie zaskoczony.
Zauważyłem jak dwie nastolatki które koło nas przeszły zarumieniły się i zaczęły cicho chichotać. A gdyby ciągnąć tą zabawę dalej~? Musi być wesoło~!
Przytuliłem się do ręki chłopaka.
- Nee~.. Phantuś poudawajmy parę~!
- Co?!- spojrzał na mnie zszokowany, cudowna mina~!
- Najpierw pójdziemy coś zjeść, a potem zagrasz w jakąś grę i wygrasz mi dużeeeego misia~! Plossse~.. Wygraj mi misia, najlepiej pandę~!

[Phantom? XD]

Willuś to robi by było mu wesoło XD

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Przystanąłem i spojrzałem na niego zaskoczony, bo nie spodziewałem się usłyszeć od niego takiego pytania. Sam też nie znałem na nie odpowiedzi, więc zamyśliłem się.
- Teoretycznie bym cię zostawił. - zacząłem - Ponieważ targnąłeś się na życie Krystyny. Ale myślę, że prędzej czy później wróciłbym po ciebie i do końca twojego marnego życia, karmiłbym cię moimi spalonymi kurczakami. - rzekłem dobitnie i znowu ruszyłem, mając nadzieję, że taka odpowiedź mu wystarczy.
Parsknął tylko i ruszył za mną. Doszliśmy w końcu do miasta i stanęliśmy na pierwszej ulicy oświetlonej blaskiem latarni. Na rynku był jakiś szum, więc skierowaliśmy się w tamtą stronę. Nagle w niebo wzbiło się wiele fajerwerków i rozbłysły dziesiątkami barw.
- Chyba jest jakiś festyn.. - mruknąłem gdy znaleźliśmy się pośród tłumu ludzi, kranów i bryczek do których wsiadały śmiejące się dzieci. - Co robimy?

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Całe szczęście odzyskałem już wzrok~! Powinienem być wdzięczny chłopakowi, no i trochę jestem, nie byłbym najszczęśliwszym człowiekiem gdybym miał tak już na zawsze.
- Oczywiście, że tak~!- uśmiechnąłem się szeroko i podniosłem się.- A poniesiesz mnie jeszcze~?
- Chyba śnisz.- mruknął i zaczął schodzić ze wzniesienia.
- Neee~... Proszę~! Jestem taki zmęczooony~...- jęknąłem idąc za nim.
- Niby czym jesteś taki zmęczony? Co? To ja cię niosłem.- oburzył się.- To nie chcesz iść do tego miasta?
- Jasne, że chcę~! Jakoś dam radę~!- zachichotałem.
Ruszyłem za nim w milczeniu i zastanawiałem się co ja mam niby w nocy robić w tym mieście? Dlaczego nie przyszliśmy tu za dnia~? Tylko pijacy i dziwki szlajają się po nocach, a z nich jest mało zabawy.
- Phantuś... Powiedz tak szczerze~! Gdybym był ślepy to byś się mną opiekował czy byś mnie porzucił~?

[Phantom?]

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Po chwili siedzenia tam i patrzenia na nic nie robiącego Williama, w końcu zeskoczyłem z drzewa i podszedłem do niego. Gdy tylko go dotknąłem jego złudzenie przestało działać i powrócił do rzeczywistości, ale widocznie nadal był ślepy. Uśmiechnąłem się tylko i nic nie odpowiedziałem.
- No co jest! - zamachnął się ręką przed siebie próbując trafić mnie w twarz, ale odgiąłem się - Nie masz odwagi powiedzieć kim jesteś?! - wyciągnąłem dłoń i zacząłem go głaskać spokojnie po głowie - Co ty wyprawiasz! - odepchnął mnie i przewrócił się o konar drzewa - Co tu się do cholery wyprawia? To ty Phantom? Od nikogo tak nie śmierci tym kurczakiem jak od ciebie.. co jest z moim wzrokiem?
- A skąd mam wiedzieć? - spytałem otwarcie - Przyciągnąłeś uwagę będących tutaj duchów.. to twoja wina. Nie trzeba było chcieć iść do miasta lekceważąc cmentarza.. - spojrzałem w jego otwarte, ale całe czarne oczy - Szkoda że nie wiem co się teraz dzieje w twojej główce.. ale przyznam, że znudziłeś mi się już. Nie sprawia mi przyjemności patrzenie na twoje cierpienia, więc wyciągnę cię z tego.. - i zanim zdążył zaprotestować wziąłem młodego na ręce i ruszyłem biegiem przed siebie.
Zgodnie z tym co się rozeznałem to droga do miasta była w lewo, toteż ruszyłem właśnie tamtędy. Prawie wywaliłem się kilka razy, bo ten gnojek mimo iż lżejszy i mniejszy to jednak swoje ważył. W końcu jednak dotarłem do wzniesienia z którego widać było zarysy miasta, bo mgła już ustąpiła. Upuściłem młodego tak, że spadł i obił sobie boleśnie tyłek, ale otworzył oczy i krzyknął do mnie.
- Ej! Ostrzegaj zanim tak zrobisz ty.. - nagle zorientował się, że znowu widzi - Ja.. widzę.
- Tak. Znalazłeś się poza aurą cmentarza. To chyba oczywiste - wzruszyłem ramionami - Miasto jest tam - wskazałem światła - Idziemy?

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Poczułem, że oparłem się o drzewo, potem zjechałem na ziemię i dotknąłem lekko swojej twarzy, oczy miałem otwarte, czyli, że powinienem widzieć, ale dlaczego tak nie było? Ile to niby będzie jeszcze trwać? A jeśli już nigdy nie odzyskam wzroku? No cóż jakoś sobie poradzę, bo ja zawszę sobie radzę~! Chociaż pewnie będę zmuszony do zrezygnowania z moich interesów. Dlaczego to zawsze mnie spotyka? Najpierw utrata pamięci, a teraz to. Jeśli to ni minie... To sam jeszcze nie wiem co zrobię.
- Trzeba jakoś trafić do domku tej marnej istoty, nie mam zamiaru być zjedzony~!- uśmiechnąłem się szeroko, kierując wzrok przed siebie.
Podniosłem się i ostrożnie, macając przed sobą próbowałem się gdzieś przemieścić, a jeśli poszedłem w złą stronę? I zgubiłem się? To nie wygląda kolorowo, mógłbym powiedzieć, że jest bardziej czarne.
Wtedy złapałem coś, a raczej kogoś za rękę. Skierowałem wzrok w jego stronę i uśmiechnąłem się szeroko. Nadal nic nie widziałem, ale zawsze ukrywałem swoje prawdziwe emocje i umiałem je łatwo zmieniać.
- No kogoż to trafiłem~? Niestety, ale chwilowo mam problemy ze wzrokiem wiec jeśli chcesz mi zrobić krzywdę do zajęcz dwa razy czy coś~!- zachichotałem.

[Phantom?]

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Bardzo szybko odczułem wady mojego nowego ciała. Zaczęło drętwieć nagle, niespodziewanie i bez ostrzeżenia, dlatego byłem zmuszony przejść na niższe gałęzie i wrócić do rzeczywistej postaci. I tak było dobrze widać, mój były towarzysz upadł nagle i zaczął wydzierać się sam do siebie o traktowaniu, a potem zaczął obmacywać wszystko wokół siebie i jęczeć.. sam nie wiedziałem co mam o tym myśleć, ale usiadłem na tyłku i dyndając nogami obserwowałem sytuację pod sobą. Piosenka nadal rozbrzmiewała mi w uszach i nie zdziwiłem się wcale gdy obok mnie zmaterializowała się blada dziewczyna ubrana w strój sprzątaczki, z oderwaną i krwawiącą prawą ręką oraz rozmazanym makijażem.. typowa zjawa.
- To znowu ty..? - zakrzyknęła aktorskim głosikiem i odskoczyła - Czego tutaj?
- Przybyłem tutaj z kumplem.. - uśmiechnąłem się do niej - Nie widzisz..? - wskazałem na miotającego się Williama - To jest całkiem zabawne.. szkoda że popcornu nie przyniosłaś.
Zniknęła, tak jak zawsze gdy mnie rozpoznawała. Ten duch był tutaj już bardzo długo, znacznie dłużej niż którykolwiek z tych które poznałem. Przeniosłem wzrok znowu na chłopaczka. Zastygnął w jednej pozycji, dlatego zgadłem że dorwał się do niego jakiś duch majstrujący przy cudzych umysłach. Byłem ciekaw, jaką to akcję w jego własnej wyobraźni mu zgotował.

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Co za idiota...- westchnąłem, ciekaw jestem czy da sobie radę z moją mocą, czasem ja nie mogę jej utrzymać w ryzach, a co dopiero on który jej nie zna.- Pewnie niedługo spadnie... Moje ciało szybko drętwieje na wysokości~!- zachichotałem.- Tylko gdzie iść dalej~? Bądź co bądź niechałbym spotkać tej laski która tam sobie coś śpiewa. Może pójdę tam~? Albo lepiej nie bo się jeszcze zgubię, lepiej będzie gdy zawrócę~!
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w drogę powrotną, dokładnie zapamiętałem ją cała więc nie powinienem mieć większego problemu z dotarciem do domku. Tylko co z moją niedoszłą zabaweczką? Jakoś sobie poradzi~! 
Wtedy usłyszałem ten sam kobiecy głos, będący o wiele bliżej mnie. Po moich plecach przeszedł zimny dreszcz, ale od czego jest w końcu umiejętność kontrolowania emocji~? Odwróciłem się gwałtownie i wyciągnąłem z kieszeni nóż sprężynowy, ale pewnie nie dam rady zrobić nim coś duchowi. Postanowiłem postąpić podobnie jak Phantom, no bo on znał te tereny i wiedział co trzeba robić.
Cofnąłem wyciągniętą rękę, odwróciłem się szybko i czmychnąłem w krzaki, miałem opanowany parkour miejski więc z leśnym też powinienem sobie poradzić.
Biegłem tak jakiś czas i już byłem blisko aż w pewnej chwili na kogoś wpadłem, miałem wrażenie, że wyrósł z podziemi... Upadłem na ziemię i po roztarciu obolałego miejsca na głowie spojrzałem na tą istotę. Wyglądał jak jakiś podstarzały rycerz z dziwnym, magicznym mieczem.
- Nosz fuck...- mruknąłem.- Weź uważaj dziadek, ja tu uciekam przed jakąś umarłą laską.- Jednak on nic mi nie odpowiedział tylko nachylił się nade mną i przyjrzał mi dokładnie.- Co się gapisz jak sroka w gnat? Języka ci w gębie zabrakło?
Mógłbym przysiąc, ze zrobił skwaszoną minę, ale przez tą maskę/hełm nie mogłem stwierdzić. Przybliżył swoją rękę do mojej głowy i trzepnął mnie dosyć mocno.
- Ej! Debilu! Mnie się tak nie traktuje!- warknąłem, ale on nagle zniknął.- No a teraz uciekasz? No trudno~!- podniosłem się i wytrzepałem tyłek z piachu. Potem ponownie ruszyłem w stronę domku Phantom'a. Jednak w pewnym momencie zaczął mi się rozmywać obraz, przez chwilę myślałem, że to przez zmęczenie bo nie spałem dobre trzy dni, ale to się zaczęło pogarszać! W końcu wszystko stało się czarne, a ja straciłem wzrok.
- No to są chyba jakieś kurwa żarty..- próbowałem znaleźć ręką coś o co mógłbym się oprzeć.- Co to ma do cholery być?! Jeszcze nigdy nie widziałem tak ciemnej nocy...
Mogłem przysiąc, że miałem otwarte oczy, wszystkie dźwięki nagle się wyostrzyły, tak samo było z dotykiem. Czy ja straciłem wzrok?! Ja?! Ja nie mogę nie mieć wzroku! Jak ja zobaczę emocje moich kochanych zabaweczek? Jak ja, bóg, ma funkcjonować bez tak ważnego zmysłu?!

[Phantom? XD]

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Patrząc na jego pewną siebie i rozmarzoną minę, próbowałem ukryć swój podły uśmiech. Tak, tak.. nie spodziewaj się niczego. Ale kiedy już będziesz błagał mnie o to, bym cię stamtąd zabrał, obiecuję, że zostawię cię przy pierwszej lepszej okazji.. Nawet jeśli na cmentarzu nie będzie dzisiaj żadnych fenomenów, miałem nadzieję na pozbycie się go w mieście. W końcu jednak zmęczył mnie swoją obecnością, jego zawyżone poczucie własnej wartości i ten pełen arogancji głosik, były jednymi z najsłodszych rzeczy jakie dane mi było oglądać.. a ja nie znosiłem słodyczy w jakiejkolwiek odsłonie.
Słońce zaszło już za horyzont i zrobiło się zupełnie ciemno gdy szliśmy przez las. William tylko z początku się zamknął bo kontemplował nad jakąś nieznaną mi (i dobrze, wiadomo o czym to niedoszły morderca mojej ukochanej myślał) sprawą. W końcu jednak spojrzał na mnie krytycznym okiem i zaczął.
- Powinieneś zmienić fryzjera! - rzekł zdecydowanym głosem.
- Dlaczegóż to? - spytałem patrząc na niego tym samym obojętnym spojrzeniem, którym raczyłem go od początku jego przybycia - Sam się obcinam..
- To wszystko tłumaczy.. nie dość że nic nie umiesz ugotować, to jesteś kompletną sierotą i nawet nożyczkami się dobrze posługiwać nie umiesz! Włosy masz ścięte na krótko, ale z tyłu masz kilka długich do tyłka pasm, nie zauważyłeś tego?
- To tak specjalnie, ułomie. - mruknąłem niewzruszony jego ubolewaniem nad moim brakiem poczucia jakiegokolwiek gustu - Tak mi się podoba.
Zamknął się na szczęście i szliśmy w milczeniu. W końcu otoczyła nas jednak gęsta mgła i zrozumiałem, że doszliśmy tam, gdzie mieliśmy dojść. Zatrzymałem się na rozstaju i zacząłem się zastanawiać, którą drogą tu iść.. w dzień wyglądało wszystko zupełnie inaczej. William skrzyżował ręce na piersi i zaczął tupać nogą próbując mnie pośpieszyć, ale to mnie tylko dekoncentrowało, a jego napuszona mina sprawiała, że zamiast myśleć, tylko zasłaniałem rękawem swój szeroki uśmiech. Wtem usłyszeliśmy dobiegający z daleka głos, który spokojnie sobie coś nucił

Kiedyś zamordowana..
Leżę tutaj pochowana..
Czy ktoś usłyszy dziś mnie..?
Tutaj błądzę we mgle..

Przeszedł mnie dreszcz i przestałem się śmiać, zamiast tego zacząłem sobie już obmyślać plan ewentualnej ucieczki przed czymś co ten dźwięk generowało. William natomiast wyciągnął głowę w teoretycznym kierunku pobytu śpiewaczki i zaczął nasłuchiwać. To był dobry moment aby zniknąć, dlatego dotknąłem jego ramienia, przybrałem jego postać i szybko wskoczyłem na pobliskie drzewo korzystając z jego wyraźnych umiejętności we wspinaniu się na różne obiekty. Potem przemknąłem między gałęziami parę drzew dalej. Nawet jeśli mnie zauważył, nie było możliwe by mnie dogonił. Ciekaw byłem co zrobi.

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Czy on myśli, że się przestraszę? I kto tutaj jest idiotą? Eh no ale przecież sam zmuszam go do myslenia, że jestem jakimś mazgajem~!
- Tylko jeszcze wytrę sobie włosy~!- uśmiechnąłem się szeroko i poszedłem do łazienki, o dziwo trafiłem od razu. Chłopak był mało skomplikowany. No cóż, widocznie trafiłem na kolejna przeciętną jednostkę. Chyba tylko ja jestem niezwykły~!
Złapałem jakiś ręcznik i wytarem sobie głowę, potem odwiesiłęm go na miejsce i wróciłem do Phantom'a.
- Możemy iść~!- uśmiechnąłem się i wyszedłem z domku.- Nie waż się wziąć Krystyny bo to będzie najstraszniejsza rzecz na tym cmentarzu czy czymś tam.
- Nie wezmę tam mojej kochanej rybki.- oburzył się.
- Tak, tak... Dbaj o jej zdrowie~...- ruszyliśmy przez mostek.- I zostaw ją bez żarcia, ależ ty mądry jesteś~!- zachichotałem.- Tak w ogóle to dziękuję, że dałeś mi ubrania i pozwoliłeś jako tako wysuszyć, a teraz prowadź do miasta, mam ochotę się zabawić~!- ludźmi oczywiście i ich marnymi emocjami które dają mi tyle uciechy. Jakże cudownie jest słyszeć krzyk człowieka którego namówiło się na skoczenie z dachu, a potem odgłos który wydobywa się po tym jak jego ciało spotyka się z twardą ziemią.

[Phantom?]

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Moi rodzice nie kochają nikogo, ale myślę, że to nie wynika z tego. - mruknąłem tylko i westchnąłem - Nigdy nie zastanawiałem się dlaczego dali mi tak na imię. Ale nigdy nie wydawało mi się dziwne; dziwniejsze jest imię mojej młodszej siostry, którą nazwali Galareta. - obejrzał się na mnie łypiąc oczami - Ale może oni lubili już po prostu uprzykrzać ludziom życie..
- Zapewne~! - zachichotał - Masz komiczną minę.
- Co z nią nie tak..? - spytałem opierając swoją głowę o pięść.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył największego debila na tym świecie..
- Boję się, że właśnie tak jest.. - przeniosłem wzrok na ścianę pokrytą wypłowiałą tapetą - Chodź fakt, że jeszcze nie zacząłeś mi opowiadać o tęczach i jednorożcach, sprawia że zaczynam cię lubić..
- Jakich znowu jednorożcach? - spytał zdziwiony.
- Widzisz.. od kiedy tu mieszkam przyplątały się tutaj tylko cztery osoby.. pierwsza była mordercą nasłanym przez moich rodziców. Drugą była zagubiona dziewczynka, którą byłem zmuszony odprowadzać do miasta, trzecią była jakaś ubrana na różowo nastolatka, która cały dzień opowiadała mi o mocy przyjaźni i miłości, że aż myślałem, że się porzygam.. no i czwarty raz.. to w tej chwili..
- Czyli gdzieś tutaj jest miasto? - zaciekawił się lampiąc się na mnie swoimi wielkimi oczami - Zaprowadź mnie!
- Jak wyschniesz do końca. Nie zamierzam przechadzać się po ulicach z gościem który wygląda jak mokry kogut.. poza tym to nie jest dobry pomysł. - spojrzałem przez drzwi na świat zewnętrzny i ujrzałem zachód słońca - Aby się tam dostać trzeba przejść obok starego cmentarza. I muszę ci powiedzieć, że mi się to nie uśmiecha.
- Boisz się~? - zaśmiał się - Ale głupi! - spojrzałem na niego poważnie.. w sumie gdybym go tam zabrał mogłaby być zabawa, więc podniosłem się i wdziałem swój czarny płaszcz - Czyli idziemy~? - kiwnąłem głową. Byłem pewien, że ta podróż.. będzie jedną z najlepszych jaką w życiu doświadczył.

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Oh kochanieńki~!- rozłożyłem się na meblu.- Chcesz coś wiedzieć o mnie~? Możesz czuć się zaszczycony bo ci powiem~!
Phantom usiadł na kanapie i spojrzał na mnie z niesmakiem, oj chyba nie odpowiadała mu moja obecność~! Bawi mnie to całkowicie~! I chcę więcej emocji~! Podrażnię go jeszcze, może schowam mu gdzieś tą Krysię? Aż zachichotałem w duchu.
- Pamiętam tylko ostatnie dziewięć lat mojego życia~..- uśmiechnąłem się szeroko, a on podniósł jedną brew w zdziwieniu.- I spędziłem je w mieście, jak się pewnie domyślasz nie była kolorowa~!- podniosłem się i przeszedłem po pokoju oglądając szybko jakieś rzeczy i zapamiętując to co można przejrzeć.- Trochę ludzi zginęło i takie tam... Aż w końcu trafiłem tutaj~! Nawet nie wiem jak~! Sądzę, że co jakiś czas tracę pamięć, uciekają mi niektóre dni, ale tylko niektóre~! Wątpię, że zapomnę jak masz na imię~!- zachichotałem i usiadłem obok niego.- Masz dziwne imię, rodzice cię nie kochali czy co~?

[Phantom?]

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Uklęknąłem i zacząłem zbierać kawałki szkła nie słuchając jego żałosnych uwag na temat mojej pustej lodówki. Jak się chce coś zjeść to się zapierdala do lasu na jagody; sądził że co, całe życie będzie mu ktoś usługiwał? Zabawny typek.. ale zapewne niedługo się przejedzie na swojej arogancji.
- Po co mam o sobie cokolwiek mówić? - podniosłem wzrok na niego i zauważyłem, że naniósł mnóstwo błota do domu.. mogłem go tutaj jednak nie spraszać. - Jestem pewnym człowiekiem mieszkającym sobie ze swoją ukochaną rybką - skrzywił się - ..w opuszczonej osadzie. Zwiałem od mojej rodziny.. - ugryzłem się we wargę i przemilczałem fakt, że w rzeczywistości to zostałem z niej wykopany - ..i postanowiłem sobie tutaj osiąść. Wystarczy? - podniosłem się i spojrzałem na niego obojętnie - Ale tobie jak widzę gęba się nie zamyka.. więc może to ty zaszczycisz mnie jakąś dłuższą opowieścią.. - ciągle zerkał na garnek z Krysią.

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Ne, tego nie chce.- spojrzałem na niego poważnie, ale zaraz szeroko się uśmiechnąłem.- Sam sobie coś znajdę~!
Podniosłem się z kanapy i spojrzałem mu w oczy. No jego reakcje były po prostu przekomiczne~! Mam zamiar bawić się nim jeszcze~!
- Ty w tym czasie tu posprzątaj.- wskazałem na mokry dywan.- I trzymaj tą cholerną rybę z dala ode mnie~...
- A co? Boisz się?- uśmiechnął się wrednie.
- Powiedzieć ci prawdę~?- odwróciłem się do niego i podążyłem w kierunku z którego on przyniósł spieczonego kurczaka, czyli kuchni.- Nienawidzę ich~! Są okropne i dla oka i dla smaku.- wywaliłem język na wierzch.
Otworzyłem lodówkę i przyjrzałem się jej zawartości, nic specjalnego to tam nie było. Czy ten człowiek żył tylko na spaleniźnie i powietrzu? Aż przestałem być głodny. Zamknąłem lodówkę i nalałem sobie tylko wody, przydałoby się czegoś dowiedzieć.
- Nee.. Twoja lodówka jest beznadziejna~...- wróciłem znów do Phantom'a który posprzątał całe szkło. Uśmiechnąłem się szeroko, jak ja to miałem w zwyczaju i usiadłem sobie na fotelu, starałem się nie myśleć o tym, że ta "Krystyna" nadal tam beztrosko sobie pływa. Ryby są po prostu ohydne.
- To może opowiesz coś o sobie~?

[Phantom?]

22 marca 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Był bezczelny ale nie przeszkadzało mi to zbytnio, miałem go tak bardzo głęboko w dupie, że aż mi do gardła podchodził, ale skoro już się tutaj przypałętał i wpadł do te sadzawki to trochę głupio byłoby go tam zostawić. W końcu zwłoki utopionego gówniarza śmierdzą bardziej niż jakikolwiek spalony kurczak.. i potem sam musiałbym je sprzątać.
- Bierz. - rzuciłem mu koc, który złapał i usiadł na moim ulubionym fotelu uśmiechając się i komentując pomieszczenie w jakim się znalazł.
Zniknąłem w drzwiach i zacząłem penetrować szafę w poszukiwaniu czegoś dla tego przybysza, wyciągnąłem jakieś czarne spodnie i białą koszulę. Zadowolony kiwnąłem głową z uznaniem dla mojej roboty i wtedy usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Wróciłem do pokoju i ujrzałem moje potrzaskane akwarium z rybką, która agoniczne skakała po dywanie, oraz Williama który nagle znalazł się na samym szczycie mojej szafki kuchennej.
- To szatańsko się na mnie patrzyło! - wytłumaczył gdy spojrzałem na niego pytająco - Musi spotkać je za to kara..!
- Nie będzie żadnej kary.. - wziąłem garnek, przyniosłem szybko wody i wpuściłem tam to biedne stworzenie mając nadzieję, że to przeżyje.
- Ugotujesz ją~? - spytał wyraźnie zaciekawiony i podekscytowany tym co właśnie się działo, ale gdy spojrzałem na niego i postukałem się w czoło, mina mu zrzedła - Jak to nie? Przecież to trzeba zniszczyć..!
- Nie. - pokręciłem tylko głową - Spróbuj tylko tknąć Krystynę, a obiecuję ci, że te potłuczone kawałki znajdą się w twoim tyłku.. - wzruszył tylko ramionami i wrócił na swoje miejsce, rozwalając się na całym meblu i mocząc obicie.
- Nooo! To gdzie te moje ubrania? Dawaj mi je tu.. - rzuciłem mu je i ułożyłem moją ukochaną na szafce, nie spuszczając z niej oka. Kołysała się lekko, ale odzyskiwała wigor i po chwili zaczęła już normalnie pływać, co mnie bardzo ucieszyło.
- Phantom..! - usłyszałem za sobą znowu darcie ryja - Daj mi coś do żarcia..!
- Ty tutaj jeszcze jesteś? - spytałem odwracając się zaskoczony, bo tak się zapatrzyłem na Kryśkę, że zupełnie o nim zapomniałem - I mam cię jeszcze żywić..? - uśmiechnąłem się nagle podle - No dobra.. jeszcze nikt nie był tak odważny, aby poprosić mnie o coś takiego.. - śmiejąc się złowrogo podszedłem do szafki i wyciągnąłem sfajczoną kurę - Może być cała twoja.. chcesz..? - zacząłem mu kołować półmiskiem przed jego wykrzywioną twarzą.

<William?>

22 marca 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- No jak tak bardzo prosisz~...- uśmiechnąłem się i poklepałem go po ramieniu.- Ale tutaj jest wiocha... Wszędzie tylko mrówki i inne robactwa!
Phantom nie odpowiedział mi tylko poszedł w kierunku swojego domku, ruszyłem za nim, a z mojej twarzyczki nie schodził uśmieszek. Czyżby Phantom był kolejną duszyczką którą będę mógł się bawić~?
Muszę go w ogóle o wszystko wypytać, bo ja muszę wszystko wiedzieć, w końcu jestem bogiem, ne~? Zapytam się go na pewno czy jest tu jakieś miasto, muszę mieć przecież jakieś zabaweczki~! Bo sam Phantom mi nie wystarczy.
Wleźliśmy do tego domku, zadymionego domku. Zatkałem nos i spojrzałem na chłopaka.
- Neeee~... śmierdzi tu, coś ty robił?
- Jedzenie.- mruknął.- Niedługo powinno się wywietrzyć.
- No ja myślę~! Daj mi jakiś kocyk i ubrania~! Zaczyna mi się robić zimno~..- potarłem ramiona, chociaż to nie przyniosło większych skutków bo byłem cały mokry.

[Phantom?]

22 marca 2014

Od Phantom'a

Siedziałem na moście i dyndałem nogami spoglądając nieobecnie w wodną taflę. Z otwartych drzwi mojego mieszkania unosił się paskudny zapach spalenizny, bo byłem antytalentem kulinarnym i oczywiście mój obiad musiał się sfajczyć.. Jednak i tak nie przejmowałem się tym, to było jedynie potwierdzenie mojej teorii, że już zawsze będę musiał jeść surowe i zimne.
Nagle usłyszałem wrzask przerażenia i jakieś huki gdzieś z lasu. Odwróciłem się zdumiony w tamtą stronę i wytrzeszczyłem oczy gdy z buszu wyskoczył jakiś chłopak, na jego twarzy malowało się przerażenie połączone z obrzydzeniem i nie myśląc ani chwili wskoczył do wody. Zamrugałem zdumiony i wstałem patrząc na miejsce gdzie na tafli tworzyły się koła, po czym sięgnąłem tam ręką i wyciągnąłem delikwenta za kołnierz. Nie był zadowolony i zaczął się rzucać i miotać, ale posadziłem go w końcu na tyłku na mostku. Kręcił się i co chwilę masochistycznie uderzał się po całym ciele, tak że zacząłem się zastanawiać, czy nie jest opętany. W końcu jednak przestał się trzepać, poprawił koszulę i spojrzał na mnie wyniośle.
- Coś za jeden..? - rzekł udając, że ta sytuacja przed chwilą wcale nie miała miejsca - I dlaczego wyciągnąłeś mnie z wody.. miałem zamiar popływać..
- Jestem Phantom. I wyciągnąłem cię, bo po twoich wrzaskach i biciu rękami o wodę miałem wrażenie, że się topisz, ale teraz przyznam nie jestem już tego pewien.. co tak właściwie ci się stało.. ? - spytałem wyczekująco.
- Ee.. - spochmurniał i odwrócił się nie patrząc na mnie - Mrówki mnie oblazły.. - uniosłem pytająco brew - Znaczy się.. niby tam usiadłem na jakimś kopcu.. no zapomnijmy o tym! - wstał i popatrzył na mnie - Mam na imię William, bo widzę, że chciałeś zapytać..
- W sumie to mnie to nie interesowało. - spojrzał na mnie oburzony - Ale przeziębisz się, jeśli będziesz latał cały przemoczony. - wstałem i wskazałem drzwi z których nadal wylatywał czarny dym - Możesz się wysuszyć przy kominku, panie William. To jak?

<Will?>

20 marca 2014

Rhei Adrish


"To nie tak, że nie przepadam za ludźmi, ja po prostu nie lubię z nimi rozmawiać”

autor: Daenarys
Imię: Rhei

Nazwisko: Adrish

Rasa: Kitsune (Yako)

Wiek; 20 lat (długowieczny)

Płeć: mężczyzna

Data urodzin: 03.08

Znak zodiaku: Lew

Aparycja: Dosyć wysoki (180 cm) młody pan, który ma tendencję do noszenia ubrań z kapturem, którego głównym zadaniem jest zasłonienie twarzy (czuje się dzięki temu odrobinę pewniej wśród ludzi). Kiedy już komuś uda się przekonać, aby zdjął kaptur można u niego zaobserwować nieco przydługie włosy o odzieniu nieskazitelnej bieli, odziedziczone po jego ojcu oraz złociste oczy, które niejednej osobie kojarzą się z bursztynem.
Co ciekawe jest dosyć umięśniony co zawdzięcza treningom ze swoją rodziną (uważają, że powinien się być w stanie bronić), jednak na pierwszy rzut oka dzięki jego luźnym ubraniom jest to praktycznie niezauważalne.
Osoby, które miały okazję go poznać uważają, że jego twarz jest niczym otwarta książka (trzeba się tylko nauczyć ją czytać).
Jest właścicielem katany, którą dostał od ojca i nosi ją ze sobą niemalże wszędzie.

Charakter: Długotrwałe stronienie od towarzystwa ludzi oraz innych istot sprawiło, że kontakty z innymi zaczęły mu przychodzić o wiele trudniej. Ma problem z patrzeniem się obcym ludziom w twarz i jest niezwykle małomówny przy osobach, których nie zna, dlatego unika towarzystwa innych, w każdy możliwy sposób.
Jest raczej uległy, jednak nawet on potrafi postawić na swoim i odgryźć się, jak ktoś już go naprawdę zirytuje (co jest niezwykłą sztuką), a że potrafi być uparty i ulegać wpływowi emocji w takich momentach, nieraz udało mu się zrobić parę nierozsądnych rzeczy. Trzeba go jednak wpierw wyprowadzić z równowagi, aby ujrzeć tę stronę jego charakteru.
Z natury jednak jest osobą o spokojnym usposobieniu i dosyć wrażliwym sercu na krzywdę innych (co sprawiło, że stał się dosyć mocno zamknięty w sobie, rzadko kiedy wyraża swoje prawdziwe uczucia). Bardzo chętnie pomaga innym tak długo, jak leży to w zakresie jego możliwości.
Jest bardzo słabo zauważalny, praktycznie nie przyciąga uwagi (do takiego stopnia, że wiele osób nie rejestruje jego obecności tak długo, jak ma kaptur na głowie, bo białe włosy jednak przyciągają uwagę).

Ma słabość do: książek (nadmiar wolnego czasu sprawił, że zaczął pochłaniać każdą, która mu się nawinęła), rodziny, rysowania (aczkolwiek ma pewne opory z pokazywaniem swoich prac innych, dlatego większości nigdy nikt nie ujrzał).

Nie przepada za: zachowaniem swojego brata, ostrym jedzeniem, rozmawianiem z ludźmi i innymi istotami (ma problemy typu 'co ja niby powinienem odpowiedzieć'), jak ktoś narusza jego przestrzeń osobistą.

Rodzina: Matka - Lyn (Kitsune - Zenko), uosobienie bezinteresowności i miłości, to właśnie ona nauczyła go, jak być dobrym i widzieć w innych pozytywy, a dopiero potem wady. Jest kobietą o dosyć niskim wzroście (160 cm) i  pięknym uśmiechu, który sprawia, że jest w stanie zjednoczyć sobie serca innych, gdy tylko na nią spojrzą. Wygląda na około 30 lat. Ma złociste blond włosy i niebieskie oczy.
Ojciec - Gon (Kitsune - Yako), głowa rodziny, która ceni przede wszystkim sprawiedliwość i dobre wychowanie. Niestety nie udało mu się tego wpoić u Wincenta i do dzisiaj karci go za uganianie się za kobietami oraz za jego (nieraz) bezczelne zachowanie. Bardzo trudno zdobyć jego uznanie i zaufanie. Nie przepada zwłaszcza za ludźmi i uważa, że Kitsune nie powinni mieć z tą rasą żadnego kontaktu. Ma umięśnioną posturę, złote oczy i długie białe włosy, które nosi związne w kucyk.
Starszy brat - Wincenty (Kitsune - Zenko), jest starszy od Rheia o około 10 lat, jednak wygląda jakby miał co najwyżej 23 lata. Ma długie aksamitne białe włosy, zielone oczy o nieco złocistym odcieniu oraz twarz, którą zawsze zdobi uwodzicielski uśmiech. W stosunku do płci męskiej potrafi być niezwykle bezczelny i złośliwy, jednak w kontaktach z płcią męską jest niezwykłe kulturalny i potrafi zauroczyć jej wszelkie przedstawicielki.
Swoim zachowaniem i nachalnością, a także brakiem odczucia prywatnej przestrzeni nieraz irytuje on Rheia.
Dodatkowo, podobnie jak Rhei uczył się władać kataną i jak być samurajem. Jest dosyć utalentowany, chociaż swoje umiejętności wykorzystuje głównie do zachwycania płci pięknej.
Młodsza siostra - Evalyn (Kitsune - Zenko), mała istotka o złocistych włosach i niebieskich oczach, nie potrafi jeszcze ukryć swojego ogona i uszu, więc rodzice zabraniają jej opuszczać domu, chyba że w towarzystwie Rheia, któremu ufają, że utrzyma ją z dala od wszelkich kłopotów. Ma pięć lat, często się uśmiecha i podobnie, jak Rhei lubi rysować.

Dom: Rhei mieszka wraz z rodziną w drewnianym domu w lesie. Nie prowadzi do niego żadna droga i jest ukryty na tyle dobrze, że pozostał on nieodkryty przez ludzi do dzisiaj. To właśnie tam rodzina wiedzie swoje spokojne życie, w zgodzie z naturą.
Sam pokój Rheia jest dosyć mały i skromnie urządzony. Łóżko, biurko, szafa, komoda i biblioteczka wypełniona po brzegi książkami. Pomieszczenie jest nieskazitelnie czyste, a jedynym przejawem indywidualności właściciela są rysunki i książki rozrzucone na biurku.

Historia: Nie jest ona niezwykła. Rhei urodził się w kochającej rodzinie i został wychowany najlepiej, jak potrafili to zrobić jego rodzice, starając się ograniczyć "szkodliwy wpływ jego starszego brata" (słowa jego ojca).
Pomimo protestów rodziców, Wincenty zaciągnął Rheia do ludzi, gdzie na początku młody Kitsune znalazł kolegów. Wkrótce jednak jego nowo poznanym znajomym zaczęły przytrafiać się różne nieszczęścia i młodzi ludzie zaczęli się od niego odwracać. Nie pomógł również fakt, że w pewnym momencie odkryli, iż młody Rhei nie był człowiekiem za którego próbował uchodzić.
To wszystko sprawiło, że zamknął się w sobie i zaczął stronić od ludzi. Większość swoich dni zaczął spędzać czytając różne książki, przechadzając się po opuszczonych zakątkach, śpiąc i rysując, a wszelkie zajęcia, które wymagały kontaktu z innymi istotami żyjącymi ograniczył do absolutnego minimum.
I do dzisiaj nie daje się zaciągnąć swojemu bratu, który bezskutecznie próbuje go przekonać do socjalizacji z innymi.

Umiejętności:
- opanował przybieranie ludzkiej postaci
- potrafi wyczuwać niebezpieczeństwa i aura (ma doskonale rozwinięty tzw. szósty zmysł) co uratowało mu skórę już nie jeden raz, gdy zapuścił się w miejsca, gdzie nikt normalny nie ma ochoty bez powodu wchodzić
- potrafi walki kataną (aczkolwiek musi jeszcze wiele się nauczyć...)
- bardzo dobrze wykorzystuje elementy ze swojego otoczenia (jest niezwykle spostrzegawczy, co ułatwia mu szybką i skuteczną ucieczkę)
- nadludzka szybkość
- moce typowe dla Kitsune (Yako)

Kontakt:
nikusia199914@gmail.com
skype: nikita.werka

20 marca 2014

Joe Urie

"Ry­zyko, które po­dej­mu­jesz, jest miarą te­go, co cenisz."
Jeanette Winterson
 
Autor nieznany



~Informacje ogólne~

Imię: Joseph (wszyscy mówią do niego Joe)
Nazwisko: Urie
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Heteroseksualna
Partner: Chwilowo brak, jednak tyle kobiet jeszcze przed nim ...
Wiek: 24 lata
Urodziny: 10 marca
Znak zodiaku: Ryby
Rasa: Żołnierz
Zawód: Policjant

~Charakter~

Joe jest dość zabawnym gościem, który do życia podchodzi  dość spokojnie. Rzadko, kiedy bywa smutny, zawsze znajdzie sobie powód do uśmiechu. Jest zboczony, ale nie jakoś przerażająco. Uwielbia piękne panie, do których ma niebywałą słabość. A kobiety mają słabość do niego, gdyż potrafi je niezwykle oczarować swym naturalnym wdziękiem. Jeździ na motorze, swoim ukochanym czerwonym ducati  scrambler. Pali papierosy i od czasu do czasu brzdąka na gitarze. Jego praca wiąże się z ryzykiem, dlatego właśnie ją wybrał, bo lubuje się w zastrzykach adrenaliny i niezłych akcjach. 

~Wygląd~

Joseph jest wysokim (1,90 m), ciemnowłosym mężczyzną o oczach barwy złotego brązu. Jego ciało jest umięśnione, dzięki regularnym ćwiczeniom. Ubiera się w koszule, jeansy, marynarki, kocha swoje krawaty i czarne rękawice bez palców. Na motor zazwyczaj zakłada czarną, skórzaną kurtkę i glany.

~Umiejętności~
Jest Żołnierzem, jednak całkowicie się od tego odciął. To się zmieniło , kiedy spotkał Airis, która została jego Ofiarą, a on jej. Posiada niesamowitą zdolność do rozpoznawania poszczególnych ras, co jest bardzo przydatne podczas jego pracy. Podobnie zresztą, jak niezwykły instynkt, dzięki któremu wie, kiedy ktoś nie mówi zgodnie z prawdą. Nie tyle wie, co posiada silne przeczucie. Potrafi posługiwać się znakomicie bronią palną ( pistoletami w szczególności) i jest bardzo wysportowany. Zna się także trochę na boksie, więc lepiej z nim nie zadzierać. Po tym, jak Airis stała się jego Ofiarą, Joe posiadł nadludzką siłę i prędkość, wyostrzyły mu się wszystkie zmysły (wzrok,słuch, węch i smak), a także ma możliwość wyczucia intencji i uczuć targających innymi oraz niekiedy przewidzieć pewne ruchy swoich przeciwników. Niestety dziewczyna zniknęła z jego życia równie niespodziewanie, jak się pojawiła. Jego moce pozostały, aczkolwiek nie są już tak skuteczne bez Ofiary. Jedyne, co by go teraz wzmocniło to zawarcie paktu z nową Ofiarą.

~Historia~

Jego matka była zwykłym człowiekiem i zmarła przy porodzie. Ojciec , który był demonem ulotnił się gdzieś jeszcze przed jego narodzinami. Wychowała go babcia, która kochała swojego wnuka najbardziej na świecie. Kiedy skończył szkołę, udał się do szkoły policyjnej, a później, będąc już policjantem trafił do Miasta. Obecnie zajmuje się łapaniem przestępców, głównie morderców , którzy nie zawsze okazują się zwykłymi ludźmi. Mieszka sam, razem ze swoim  żółwiem Fredem.

Autor nieznany
Autor nieznany





~Kontakt~
E-mail:  mala.tymbarkocholiczka@gmail.com