- Dziękuję ci za podwózkę. - uśmiechnąłem się - Może kiedyś role się odwrócą i dam ci się przelecieć.
- Czekaj, co? - Gabrielle nagle spojrzała na mnie dziwne, jakby ją to zaskoczyło.
- No na moim grzbiecie.. - zmarszczyłem czoło - ..przelecieć się na smoczym grzbiecie.
- Aha.. - zaczerwieniła się lekko.
- Mam rozumieć, że nie do końca o tym pomyślałaś? - zatańczyłem brwiami.
- Nie wiem o czym mówisz. - burknęła - Ja teraz myślę o poważnych rzeczach, a nie o pierdołach. - westchnąłem. Była wyjątkowo spięta, choć według mnie sprawa była już z góry przesądzona. Jeśli ten wariat poszedł już na policję, to nie będzie mogła tu zostać. Nie ma mowy. Na początku będzie mogła walczyć z funkcjonariuszami, choć i do tego wydawała się niechętna, ale potem pojawią się agenci od Genowefy i moje znajomości niewiele pewnie pomogą.
Wylądowaliśmy przed moim sklepem, a ja właśnie zdałem sobie sprawę, że przecież gdy wariat nas napadał, to było rano, tymczasem poruszaliśmy się właśnie w mroku nocy. Czyżbym był nieprzytomny cały dzień?
- Otwieraj. - zarządziła szybko Gabrielle.
Poszukałem w kieszeni kluczyków i otworzyłem drzwi, po czym przywitał nas specyficzny zapach magicznych specjałów i alkoholu. Poczułem, że zaschło mi już w gardle, ale nie śmiałem się napić w takiej chwili.
- Masz tu dużo rzeczy.. - zauważyła, rozglądając się po regalach - ..ale w sumie co tutaj sprzedajesz? - spojrzała podejrzliwie choćby na błękitne cukierki, znajdujące się po lewej stronie lady - Bo wątpię, by były to słodycze pokroju tych, które są na odpuście.
- A co cię to tak nagle zainteresowało..? - spytałem, ale wzruszyła ramionami. Mimo tego miałem wrażenie, że zależy jej na odpowiedzi. - To różne wyroby, które mają magiczne działanie. Przykładowo, po tych cukierkach, język wydłuża się i rozdwaja na końcu. Po dwóch godzinach efekt mija.
- Czy masz tu coś, po czym policja mogłaby, no nie wiem, stracić pamięć..? - spytała z nadzieją, ale pokręciłem głową.
- To już rzecz większego kalibru. Nie dostaje się czegoś takiego od tak, w takim sklepiku cukierniczym. Tak samo, jak eliksir miłosny, coś takiego jest surowo zakazane i trzeba wiedzieć, gdzie takich rzeczy szukać. Owszem, jeśli ma się odpowiednie znajomości, to dałoby się coś takiego załatwić, ale na pewno nie w tym czasie, nie o tej porze.. - westchnąłem.
- Aha... - westchnęła i na chwilę zapadła cisza. - W sumie to czemu eliksir miłosny jest zabroniony i nielegalny?
- Bo wykorzystuje się go w okropnych celach. - spojrzała na mnie pytająco - No wiesz, Eliksir Miłosny brzmi o wiele lepiej, niż tabletka gwałtu, ale ma podobne działanie. - drgnęła i speszyła się.
- Nigdy nie sądziłam, że używa się go do takich rzeczy.. - zastanowiła się - ..a skąd wiesz, że trzeba mieć specjalne znajomości aby go pozyskać? - teraz to już zrobiło mi się nieprzyjemnie.
- Kiedyś go zamawiałem, ale spokojnie, nie do tego typu rzeczy. - westchnąłem - W sumie kupiłem go dla klienta, na zamówienie, ale okazało się, że jego myśli były dość nieczyste i w końcu mu go nie wydałem.
- Czyli go masz...? - spytała wyraźnie zainteresowana.
- No, mam. - przytaknąłem - Ale nie wiem, w jaki sposób chcesz go użyć. Chyba nie sprawisz, żeby policjanci się w tobie zakochali? - pokręciła głową - No ale jeśli nie będzie innego wyjścia.. - zaczerwieniłem się -..zawsze możemy zrobić tak, aby zakochali się we mnie. Zyskamy nad nimi przynajmniej władzę, co można by jakoś wykorzystać.
- W tobie? - uniosła brew - Ja o czymś nie wiem o tobie? W to, że jesteś zoofilem, to nie wątpię, ale takie rzeczy...
- Jak masz lepszy pomysł, to proszę, wykaż się. - burknąłem.
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz