Balon, a raczej mały statek
powietrzny, powoli wzniósł się nad ziemię. Wyregulowałam ilość
ciepłego powietrza w materiale. Zawiązałam węzły i ustawiłam
termometr, barometr i czynnik nadmiaru powietrza dalej od głównego
,,silnika”. Poprawiłam czapkę pilotkę na głowię i usiadłam za
sterami. Na szczęście wiatr był sprzyjający i nie musiałam za
często manewrować sterem. Przysunęłam do siebie blat kreślarski
i kontynuowałam moją pracę. Mimo tego, że wiele osób uważa, że
interesuje się tylko szemranymi interesami, to jest to nieprawda. Ja
też mam hobby. W wolnym czasie lubię na przykład konstruować
różne mechanizmy. Aktualnie zastanawiałam się, jaki mechanizm
użyć do małego robota słonia.
Andrey Tatarko
Andrey Tatarko
Nagle poczułam za sobą obecność.
Mimowolnie naprężyłam się, obróciłam i uderzyłam nieznajomego
prawym prostym. Nie obwiniajcie mnie. W świecie, w którym przyszło
mi żyć, nie ma czasu na pytania typu:
,,Co ty do jasnej cholery robisz na
moich statku?!”
Moja pięść trafiła na miękki
policzek ładnej, przeraźliwie chudej anorektyczki. Przynajmniej tak
wydało mi się na pierwszy rzut oka. Posiadaczka długich
jasnobrązowych wyglądała, jak kupka kości połączonych skórą.
Dziewczyna pod wpływem mojego uderzenia upadła na pokład. Wydała
z siebie tylko zduszony okrzyk. Wyjęłam zza pazuchy Glocka 17 i
wycelowałam w nią. Wydawała się niewinna, ale ja sama byłam
wilkiem w owczej skórze, więc nie chciałam się pomylić.
– Kim jesteś? – zapytałam z
obojętnością w głosie. Nie potrafiłam inaczej.
– Au. Niezły cios.
– Kim jesteś? – powtórzyłam.
– Nazywam się Naith Louche.
<cd. Naith. Wybacz za uderzenie >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz