-Za co? Za to, że odmalowałem Ci ścianę... na której wcześniej był mózg? No nie wiem...- odpowiedział uśmiechając się?-O jest jedna rzecz!- dodał szybko unosząc energicznie wskazujący palec, ale czekał, aż sama dopytam się o co chodzi.
-Tak?...
-Czy mogę się umyć?- zapytał i wydaje mi się, że był tą prośbą lekko speszony.
-Jasne tylko daj mi moment. Muszę zabrać stamtąd wściekłą bestię.- Joe uśmiechnął się kiedy wchodziłam z czarną bluzą, która posłużyła mi do złapania kota. Mimo, że zwykle nie potrzebowałam, aż takich środków ostrożności, kiedy zwierze było wściekłe uciekało nie zwracając uwagi na nic, więc lepiej się zabezpieczyć. Czarny materiał spadł na wierzgającą się szarą kulkę. W moje dłonie wbiły się ostre pazury dając mi, mało subtelnie znać, że stworzenie, do którego należą chce wydostać się. Położyłam Ivana (tak, to jest imię kota. Myślałam nad nim całe 5 sekund :D) na łóżku i pospiesznie zamknęłam drzwi.
-No to masz łazienkę wolną - powiedziałam szukając wody utlenionej, którą mogłabym zalać rany. Z łazienki zaczęły dobiegać odgłosy płynącej wody. Złapałam za książkę i zaczęłam ją czytać. Wczorajsza akcja skończyła się około północy i mimo, że aktualnie dobiegało dopiero osiemnastej byłam skrajnie wyczerpana. Przypomniałam sobie o dzisiejszych zajęciach z walki wręcz. Pięknie. Na pewno dam sobie radę po przespaniu czterech godzin. Woda przestała się lać.
-Joe!
-Co?
-Zawiózłbyś mnie dzisiaj na szkolenie?- wykrzyczałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nasza znajomość składa się prawie tylko z przysług jakie wyświadczamy sobie nawzajem. Przykre.
-Jasne nie ma sprawy- powiedział wychodząc z pomieszczenia.
****
Po zakończonych ćwiczeniach wyszłam z zaskoczeniem stwierdzając, że Joe czeka na mnie. Stał dwadzieścia metrów od wejścia do budynku. Palił papierosa.
-Co tu robisz?- zapytałam
-Myślałem, że może zajmiemy się śledztwem.
-Proszę nie dzisiaj. - odpowiedziałam z błagalnym wyrazem twarzy.
-Paliłaś kiedyś?- zapytał z uśmiechem
-Nie- odpowiedziałam szczerze.
-Chciałabyś spróbować? -Zapytał trzymając jeden w dłoni.
-Ok- odpowiedziałam sięgając po niego niepewnie. Muszę przyznać, że za pierwszym wdechem, dostałam ataku kaszlu co wywołało głośny śmiech policjanta. Kiedy doszłam do Siebie postanowiłam o coś go zapytać.
-Może zrobimy poza pracą... wiesz zdałam sobie sprawę, że nasza znajomość obraca się tylko koło policji i przysług. Nie wiem może... Jakiś film?- palnęłam. Zależało mi na znalezieniu bliższych znajomych, w końcu nikogo przecież nie znałam.
-Spoko, może komedia romantyczna -zapytał ze złośliwym uśmiechem.
-Nawet na to nie licz - odparłam uśmiechając się.
<Joe? Przepraszam za to... coś, ale ten upośledzony twór wyszedł spod moich rąk podczas pisania referatów z muzyki i nauki exel'a>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz