Aż mnie w środku skręcało od bólu jaki mi właśnie zadał. Coraz bardziej upewniałem się w tym że jestem tylko czymś przejściowym. Zaraz pewnie wyląduje na ulicy, kompletnie sam.
- Ty widzisz tylko moje wady!- warknąłem. Jestem jaki jestem, ale zawsze myślałem że Phantom to akceptuje.- Co ty dla mnie znaczysz? Zastanów się trochę! Tak bardzo narzekasz że byłeś samotny, że ci źle w życiu było, ale masz chociaż rodzinę, masz przyjaciół! Ja nie mam nikogo oprócz ciebie. Potrafisz to zrozumieć? Nie mam rodziców! Wszyscy mnie nienawidzą i chcą mnie zabić gdy tylko się zbliże. Mój były zostawił mnie na śmierć tylko dla tego że chciał pieniądze! Tylko ty mnie zaakceptowałeś takim jakim jestem!- chciało mi się płakać.- Ale widać myliłem się.- mruknąłem.- Jesteś dla mnie wszystkim.- spojrzałem mu w oczy.- Modliłem się podczas tej chorej gry, żeby to mnie wybrali na egzekucje, a w tej pieprzonej trumnie waliłem pięściami w to wieko tylko i wyłącznie dla ciebie. Nie zależało mi na tym piórku, chciałem tylko żeby ta organizacja zostawiła ciebie w spokoju. Żeby nic ci się tylko nie stało! Gdyby nie ty to wtedy odbyłby się mój pogrzeb, bo po co niby miałbym walczyć?- po moich policzkach zleciały łzy.
- William...- spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
- Nie chcę cię już słuchać i tak wyjdzie że to ja jestem ten zły i to ja jestem gnida i menda. O, no i że jestem egoistą.- odwróciłem się i ruszyłem w stronę sypialni.- Droga wolna, powróciła Krysia, mnie można odstawić i wiesz co?- spojrzałem na niego.- Wolałbym nie żyć.
Wszedłem do sypialni i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Dopiero wtedy zacząłem płakać tak porządnie, zakryłem sobie usta by nie wydać tylko żadnego dźwięku. Powinienem się tego spodziewać, zawsze tak jest. Wszyscy myślą że jestem odporny na przykrości, ale widocznie nie na te które sprawia ukochana osoba.
Na prawdę teraz będzie koniec? Odstawi mnie? Przecież przeżył tyle lat z Krystyną, tak cierpiał po jej śmierci... Poza tym ona jest kobietą, nie będzie wstydu się z nią pokazywać lub dać jej całusa. Będzie mógł mieć z nią ślub i ona da mu dzieci. Ułoży z nią sobie spokojną i stabilną przyszłość.
A ja co mogę mu dać? Wstyd, udrękę, zagrożenie życia, krzyki i wieczne wypowiadanie słowa "ja".
To prawda. Gdy o tym myślałem to coraz bardziej płakałem, usiadłem pod ścianą i nadal zakrywając sobie usta myślałem co mam dalej robić.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz