Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

4 kwietnia 2016

Od Phantom'a c.d. Williama

- A co, łapki odjęło? - spojrzałem na niego. Miałem inne rzeczy do roboty niż robienie mu w tej chwili śniadania. Szukałem w gazecie jakiegoś szybkiego sposobu na zarobek i wyniesienie się stąd - Szukam pracy..
- Naprawdę~? - spojrzał na mnie zaskoczony i spojrzał na gazetę - I masz coś ciekawego?
- Jedynie wyprowadzanie psów.. ale to nie starczy na szybką przeprowadzkę..
- Naprawdę chcesz się tak szybko przenosić? - spytał - Coś się stało?
- Przecież ci mówiłem. - odwróciłem wzrok i łyknąłem herbaty - Bruno może chcieć się zemścić za to, że nie dostał artefaktu..
- Czy tylko o to chodzi? - spytał William poważnie - Dziwnie się zachowujesz od kiedy..
- A myślisz, że mogę zachowywać się normalnie po tym co się stało?! - spojrzałem na niego udajac wściekłość i przelewając w to całe zdenerwowanie - Zginąłeś! Myślisz, że chcę to powtórzyć?!  - William przyglądał mi się ni to wystraszony ni to zamyślony.
- Co to, co to...?  -nagle w naszym domu rozległ się chichot - Zwady jakieś..
- Nie, tylko nie to dziecko.. - wywróciłem oczami - ...proszę, niech ktoś ją stąd wyniesie.
- Dlaczego..? - zmora opadła zwinnie na podłogę, zupełnie znikąd  - Poza tym nie ważne. Ktoś was szukał. - moje serce zamarło - Dziewczyna szukała fioletowowłosego mężczyzny.. - poczułem, jak robi mi się gorąco - ..o imieniu Phantom.
- Dziewczyna..? - Will i bezimienny spytali jednocześnie.
- Coś ty zrobiła.. - spojrzałem ze szczerą zawiścią na dziewczynkę - ..gdzie ona jest?! - odrzuciłem gazetę i przewróciłem kubek, z którego trysnęła niedopita herbata - Błagam, nie mów, że ją tu przyprowadziłaś?
- Stoi przed drzwiami.. - spojrzała na mnie niewinnie - ..czy to.. źle? - poczułem, jak robi mi się słabo.
- Phan... - Will spojrzał na mnie podejrzliwie - ..jaka znowu dziewczyna.
- Żadna... - ruszyłem w stronę drzwi - ..myślę, że może chodzić o Oksanę.. - znowu kłamstwo. - Zasłońcie okna, zabarykadujmy drzwi, niech Anna wyjdzie i powie, że to tylko żart...
- Uh, nie! - Anna zaczerwieniła się ze złości tak bardzo, jak tylko martwi potrafią - Powiedziała, że ma na imię Krystyna! - krzyknęła na całe gardło. I nastała długa, kłopotliwa cisza.
- Sądzicie, że was tam nie słychać przed drzwiami..? - nagle moim oczom ukazał się duch przeszłości - To się mylicie. - napotkałem parę naburmuszonych oczu - Słychać i to mocno. Jakiej to znowu Oksany się spodziewasz... - spojrzeliśmy sobie w oczy - ..Ann? - Krystyna uśmiechnęła się.
- ... - w tej chwili nie byłem w stanie się poruszyć. Nie miało dojść do tej chwili. Nie chciałem jej zobaczyć. Bo wiedziałem, że to się stanie.
- Patrzysz jakbyś zobaczył ducha... - spuściła oczy zakłopotana - ...choć w sumie patrząc na tę dziewczynkę.. i na mnie... nic dziwnego. - dalej nie byłem w stanie odpowiedzieć. Nie widziałem jej od tamtej felernej nocy. Gdy zginęła.
Ratunek, ratunek, ratunek, ratunek!  Było bardzo źle. Nagle napięcie powróciło. Właśnie Krysia znalazła się w jednym pokoju z Willem. Przeszłość i przyszłość złączyły się! To się skończy śmiercią kogoś i tym kimś na pewno będę ja. Amnezja, amnezja! Mogę udać, że nie znam Krystyny... jednak Will ją znał. Opowiadałem mu o niej. To nie wchodziło w grę.. więc pozostało mi jedynie..
- Krystyna..? - wybełkotałem - C-co ty tu robisz... k-kim jesteś i dlaczego wyglądasz jak ona?! - dodałem drżącym głosem - Kim jesteś!? - zawyłem wściekły.
- Nie wychodzi ci. - jej obojętny wzrok nadal na mnie spoczywał. W sumie to wyglądała trochę jakby obserwowała niedorozwinięte dziecko starające się zrobić coś kompletnie bez sensu - Przecież wiesz, że to ja.
- A-ale..! - nadal usiłowałem pokazać, że absolutnie nie wiem nic o jej powstaniu z martwych. - Przecież ty nie żyj...
- Zaczynasz mnie  wkurzać. - nagle poczułem tęgie uderzenie w splot słoneczny - Przestań udawać.. - nadal mnie tłukła, a mnie złapał bezdech - ..bo to głupie. A ty nie jesteś głupi, Ann. Może trochę nieudolny społecznie, ale przecież nie ma niczego, nad czym nie moglibyśmy popracować.. - brewka jej dygnęła, ale w końcu przestała mnie okładać, a ja zastygłem w przykucu słowiańskim.
- Rozumiem.. - jęknąłem - ..więc żadne drastyczne..
- Oj bo z tobą się inaczej nie da. - westchnęła - Paplałeś pierdoły to ci przerwałam, to wszystko. Z resztą. - spojrzała na mnie z uśmiechem wyrażającym tym razem bardziej czułość niż sadystyczną chęć skrzywdzenia mnie - Naprawdę miło cię znowu widzieć, Ann... - i tak oto, w przeciągu jednej setnej sekundy, naiwnie podnosząc głowę do góry, zostałem oficjalnie zabity przez Willa. Co z tego, że się ruszałem. Byłem martwy. Tak. Martwy bardziej niż Krystyna przez te wszystkie lata. Jej usta złączyły się z moimi, a ja poczułem, jak wszystkie moje instynkty samozachowawcze wyją.
- C-czekaj! - moja szybkość odsunięcia się pod ścianę była zniewalająca - Czekaj, czekaj, czekaj, czekaj!
- Co to ma niby znaczyć... - nagle usłyszałem męski głos, od którego serce mi zamarło - ..co ty sobie myślisz, lampucerny szlaufie! - przez moment aż spojrzałem na niego dziwnie. Co w ogóle te słowa oznaczają. Nie zdążyłem jednak nawet się zastanowić, bo jego but wylądował na mojej twarzy. Skuliłem się pod ścianą jeszcze mocniej niż poprzednio. Jeszcze mi tego brakowało, nosz zero wsparcia.
- Kim jesteś? - Krysia spojrzała na niego z nutką zaskoczenia - Że pierzesz mojego faceta?
- Twojego?! - William odwrócił się do niej z wojowniczą miną - Nie pozwalaj sobie babsztylu! Phan to mój chłopak..
- Ah! - nagle doznała jakby olśnienia - To ty jesteś tym facetem, którym Ann się zaspokajał pod moją nieobecność.. - teraz to naprawdę umarłem - ...jestem zaskoczona tym, że w ogóle jeszcze tutaj jesteś. Ja na twoim miejscu uciekłabym z płaczem, gdybym tylko zobaczyła, że pod jednym dachem z moim kochankiem jest jego była, którą nadal kocha bardziej od ciebie.. - byłem na krawędzi zemdlenia. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tak źle. Aż tak źle. To najprawdopodobniej najgorszy scenariusz jaki kiedykolwiek mógł powstać - ..aczkolwiek jestem ci wdzięczna za lekkie ucywilizowanie go.. - uśmiechnęła się - ..jednak sądzę, że od tej pory sobie.. poradzimy bez żadnych pomocy dodatkowych.. - spojrzała na niego z niechęcią.
To był ten jedyny moment kiedy mogłem zareagować, powiedzieć prawdę, zatrzymać Willa, cokolwiek byle nie rzucili się na siebie.
- Czekajcie, ja to wytł.. - poderwałem się, ale w tej samej chwili zostałem ponownie uderzony przez Willa, tym razem pięścią w twarz. Masz ci babo placek. Ja tu chcę dobrze..
- Ty wstrętna świnio! - kopnął mnie, babok jeden. - Ją też ożywiłeś, tak?!

<William?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz