- Jesteś naprawdę bardzo piękna.- uśmiechnąłen się i dotknąłem jej włosów. Nie czułem teraz tak wyraźnie dotyku jak wcześniej ale to przez to że odzyskałem wzrok.
Yassel zarumieniła się i zachichotała cichutko. Nie sądziłem że jest aż tak słodka, nawet poczułem przyjemne mówienie w brzuchu.
- Dziękuję ci.- spojrzała w moje, a jednak nie moje oczy.
- Ja nigdy nie kłamę.- pogłaskałem ją po głowie i złapałem za rękę.
Ruszyliśmy razem do domku Willa gdzie wszyscy już mieli swoje miejsca i rozmawiali o tych wielkich stworach. Rozejrzałem się by wszystkich dokładne obejrzeć i zapamiętać. Jak zauważyłem było dwóch Williamów i jeden, pewnie ten prawdziwy, miał ranną rękę. Ciekawe co się stało...
Usiedliśmy z Yassel na podłodze. Czarnowłosy trochę przysypiał i kiwał się na boki, chyba nawet nie słuchał rozmów.
- Przepraszam...- odezwałem się.- Co zrobimy? Przecież te pająki mogą tu przyjść w każdej chwili...
[Phantom? Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz