No może to nie był odpowiedni moment na takie tematy, ale czułem się nienasycony, Phan po prostu za mało mnie przytulał. Chociaż nie mogę narzekać bo kiedyś w ogóle był jedną wielką kłodą.
- Chodź Will, wyłaź z tej wanny bo się przeziębisz.
- Yhym...- westchnąłem i leniwie wylazłem z wanny, chłopak wytarł mnie dokładnie uważając na ranę i zaraz potem owinąłem sobie ręcznik wokół bioder.
- Coś nie tak?- spojrzał mi w oczy i zaczął ponownie opatrywać moje ramię.
- Nie narzekam przecież~..- uśmiechnąłem się lekko.
- No właśnie, a to znaczy, że coś ci ciąży na sercu. Gadaj.
- A tak sobie rozmyślam~... Zastanawiam się czy po tym wszystkim dobrowolnie pójdziesz ze mną do łóżka.- uśmiechnąłem się szeroko.
Phantom parsknął i podał mi bokserki bym je na sobie włożył. Udało się za pierwszym razem ;)
Potem mój ukochany pomógł mi się odziać do końca i znów znaleźliśmy się w salonie.
- Może sobie pośpimy? Jest środek nocy, a wszyscy są wymęczeni.- zaproponowałem.- Tylko ktoś musi trzymać warte.
Wtuliłem się s swojego chłopaka i spojrzałem na resztę watahy, dlaczego to akurat mój dom musiał być miejscem takich schadzek? Jeszcze zostanie zniszczony... A jak się coś stanie Mieczusiowi? Nie... On leży sobie w sypialni. Tylko nie wiem gdzie jest Puchaty.
- Phan... Widziałeś Puchatego?
- Kogo?- spojrzał na mnie dziwnie, on na serio nie pamiętał?
- Ten stary kot od grubej baby.
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz